Strona 1 z 13

CK Daisy-malutka odeszła [']

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 16:30
przez Barbara Horz
Post będzie pewnie chaotyczny, bo wpadłam w panikę :? Daisy ma 4 m-ce, trafiła do mnie jak była 2 tyg. kociakiem wraz ze swoim rodzeństwem. Kociaki najpierw miały biegunki, potem się unormowało. Po jakimś czasie okazało się, że kotka, która je podkarmiała ma lamblie, więc całe towarzystwo zostało przeleczone metronidazolem. Był spokój do czasu, gdy Daisy dostała biegunki i straciła apetyt. Qpal do badania i wyszło, że ma lamblie. Jeszcze raz przeszła kurację metronidazolem. W sumie już po pierwszej dawce kotce wrócił apetyt i dość szybko przeszła biegunka. Minęły z dwa tygodnie i kotka zaczęła mniej jeść, zrobiła się ospała i szukała ciepła. Wzięłam ją z pomieszczenia na strychu do domu i w ub. tygodniu zrobiłam jej badania krwi i USG. Kotka ma zwiększone pragnienie. Nie ma natomiast biegunek, wymiotów. USG nic nie wykazało. Wątroba i nery w porządku. Jedynie co wet zobaczył to jajnik i stwierdził, że kotka jest przed rujką. Za mała mi się na to wydawała, ale na strychu są niekastrowane kocury i być może ...... To mnie w sumie zmyliło. Dziś wątpię czy wet widział jajnik. Chciałam powtórzyć USG, ale jak na złość w trzech lecznicach na raz USG się zepsuło :evil:
Zrobiłam jej też testy na białaczkę i FIVa wyszły ujemne. Na FIPa nie robiłam, bo wiadomo. Natomiast wody w brzuszku na USG nie stwierdzono mimo, że brzuszek miała zaokrąglony.
Przed wczoraj podałam jej Fenbendazol w żelu na robale, bo wet zasugerował zarobaczenie, szczególnie, że kotka mimo, że nie je dużo brzuszek ma duży. Wczoraj dostała drugą dawkę. Jednak wczoraj już nie chciała sama jeść, karmiłam ją convalescensem. Dziś była jeszcze słabsza i w panice pojechałam znowu do weta. Tak jak już pisałam USG było nieczynne, zrobiliśmy RTG. W brzuszku gazy, bardzo dużo gazów i nic poza tym.

Z badań krwi wyszło, że kotka ma anemię :

wyniki z 29.01.
WBC 14,9
RBC 7,7
HGB 8,6
HCT 34,9

kreatynina 71 mikromola
mocznik 7 mmol/l

dzisiejsze badania:/ badanie 07.02.
WBC 12,2/ 27,8
RBC 6,37/ 5,81
HGB 7,4/ 6,7
HCT 23,1/ 20,7
PLT 497/ 520

MCV 36/ 36
MCH 11,7/ 11,5
MCHC 32,2/ 32,3
RDW 16,1/ 15,9
MPV 14,2/ 14,6

EOS. 4,7/ 3,1
LYM 26,9 LYM 3,2/ LYM 36,3 LYM 10.0
MON 4,9 MON 0,5/ MON 5,9 MON 1,6
GRA 68,2 GRA 8,5/ GRA 57,8 GRA 16,2

Jak na złość pierwszy mój wet u którego byłam pojechał se na narty i będzie za tydzień, drugi u którego leczymy azylowe zwierzaki jest chory i konsultuję się z nim tylko telefonicznie, a trzeci dziś rozłożył ręce i nie wie.
Pierwszy sugerował rujkę, drugi FIPa, trzeci robale. Jak ja mam nie panikować. Wkurzyłam się, gdy mi wet powiedział, że ja to mam same trudne przypadki. No tak, bo z łatwymi radzę sobie sama
:wink:
Z tym sobie nie poradzę . Proszę może komuś coś przyjdzie do głowy i z czymś się to skojarzy. Nie wiem jak mogę jej pomóc. Na pewno dziś już nie podam trzeciej dawki fenbendazolu. Daisy dostała espumisan na gazy i coś na apetyt /z tego wszystkiego nie spytałam co :evil: , ale to chyba steryd nie był, bo było tego za dużo w strzykawce/.
Boję się, że nie damy rady. Jak widać mam ograniczone możliwości diagnostyczne. Jak gazy nie zejdą, pozostaje otwarcie kota. Ona taka malutka :( .

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 16:43
przez mawin
Strzelam, może anemia zakaźna - hemabartoneloza?

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 16:51
przez Nordstjerna
Wejdź sobie w linki, które podałam w tym poście
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4002930#4002930 i sprawdź, czy coś z uszkodzeń polekowych Ci nie pasuje. Jeśli nie, wrzuć w google i szukaj dalej. Mam obsesję na tym punkcie i metronidazolu nie podałabym nawet dorosłemu kotu, o takim dzieciaku nie wspomnę (weci z Uniwersytetu z Wrocławia bardzo przestrzegali przed podawaniem go kotom, kiedy nasze wetki konsultowały się tam w sprawie lamblii).
Teoretycznie uszkodzenia wątroby i nerek powinny wyjść w badaniu, ale ja już miałam kota, który wyniki wątrobowe niby miał w normie, a umierając miał żółtaczkę. Wet nie dawał się przekonać, że to wątroba, bo "wyniki nie wskazują" :?. Bagatelizujemy toksyczność leków, a weci też z reguły idą w zaparte, że to na pewno nie jest przyczyną.
Poza tym, oprócz wątroby i nerek kot ma jeszcze parę innych organów i funkcji, które można uszkodzić lekiem.

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 17:30
przez Barbara Horz
Hemabartoneloza - rosną laukocyty, tak powiedział wet, więc wykluczył.

Nordstjerna ja wiem, że leki na jedno pomagają na drugie szkodzą, jednak nie ma specjalnego wyboru jeżeli chodzi o lamblie. Wszystko co jest jest bardzo toksyczne. Zresztą wet nic innego nie mógł na lamblie znaleść, bo ja własnie z powodu maluchów nie chciałam podawać metronidazolu, bałam sie powikłań związanych ze wzrostem, stawami. Za drugim razem, gdy Daisy musiała być leczona, lamblie były widoczne pod mikroskopem. Może to ten metronidazol, ale w takim razie co mam robić dalej :!:

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 17:38
przez Kazia
Hm...
U malych kociakow, na lamblie Furazolidon.
Zalecza wlasnie na 2-3 tygodnie, potem jest nawrot.
U takich 4-miesiacznych, to juz Baycox.
Baycox wylecza calkowicie i nie powinno byc nawrotow.
Tylko ze trzeba przynajmniej ze 2 razy wydyzenfekowac porzadnie kuwety, podlogi...no co sie da. (ja zmywalam srednio porzadnie, ale wystarczylo).
No Furazolidon i Baycox tez obojetne nie sa, ale chyba mniej szkodliwe niz Metronidazol ? a w kazdym razie, przynajmniej Baycox jest skuteczny.

Tutaj ja bym stawiala na nawrot lamblii. Moze byc przy tym uszkodzona trzustka.

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 19:09
przez Nordstjerna
Kazia pisze:Hm...
U malych kociakow, na lamblie Furazolidon.
Zalecza wlasnie na 2-3 tygodnie, potem jest nawrot.
U takich 4-miesiacznych, to juz Baycox.
Baycox wylecza calkowicie i nie powinno byc nawrotow.
Tylko ze trzeba przynajmniej ze 2 razy wydyzenfekowac porzadnie kuwety, podlogi...no co sie da. (ja zmywalam srednio porzadnie, ale wystarczylo).
No Furazolidon i Baycox tez obojetne nie sa, ale chyba mniej szkodliwe niz Metronidazol ? a w kazdym razie, przynajmniej Baycox jest skuteczny.

Tutaj ja bym stawiala na nawrot lamblii. Moze byc przy tym uszkodzona trzustka.


Baycox na lamblie jest całkowicie nieskuteczny. Sprawdzone na 10 kotach, po dwóch seriach baycoxu (zastosowanego na kokcydia, które akurat wytłukł). Taki scenariusz powtórzył się dwa razy, u różnych kotów, w odstępie roku. Mało tego - po zastosowaniu baycoxu dodatnie testy na lamblie wyszły również tym kotom, u których przed baycoxem wyniki były ujemne, a miały kontakt z nosicielem. Baycox owszem, działa na kokcydia, ale informacje jakoby był skuteczny na lamblie dementuję niniejszym.

Niestety - z moich doświadczeń (na kilkunastu kotach - własnych, tymczasowych i zaprzyjaźnionych) wynika coś mało popularnego - środki, które w założeniu mają tłuc lamblie, osłabiają wątrobę kota i tym sposobem powodują podatność organizmu na nawroty pierwotniaka. I tym sposobem możemy bawić się w trucie lamblii ( i kota) do śmierci. Pytanie, czyjej. :?
Im bardziej osłabiony i zatruty organizm, tym mniejsze powodzenie takiej "kuracji".

A do trucia lamblii wg nowszych wytycznych zamiast metronidazolu stosuje się fenbendazol (czysty lub w aniprazolu, tylko w większych dawkach niż na zwykłe pasożyty), flubendazol (Flubenol) i sumamed. Znam nawet przykłady kotów, u których wytruł skutecznie. :twisted: Ale jakoś niewielu wetów potrafi wyjść poza schemat metronidazolu.

Wg linków które podałam, trzustka może być również uszkodzona po metronidazolu.

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 20:08
przez JOANNAM
Mnie to wygląda na zatrucie lekami. Trzeba małą nawadniac i Ringer jeśli nie je a delikatną gotowaną dietę jeśli je, na razie odpuścic Lambliom

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 20:42
przez Barbara Horz
Furazolidon jest konserwowany kwasem benzoesowym, który bardzo wolno rozkłada się w organizmie kota i przy dłuższym dziennym stosowaniu może też zaszkodzić, a nawet doprowadzić do śmierci. Na opakowaniu nie ma informacji ile tego kwasu jest :evil: Fenbendazolem w tabletkach moje koty rzygały . W żelu nie byłam im w stanie podać ze względu na ilość kotów i koszty. Co się stalo to się nie odstanie, ale na pewno chciała bym się dowiedzieć czy jest coś co faktycznie skutkuje i nie koniecznie zabije z lambliami kota :evil:
Nie wiem po czy, ale przypuszczam, że po tym czymś na apetyt Daisy "ożyła" i zaczęła jeść :wink: Wiem, że to jeszcze nic nie znaczy, ale i tak się cieszę. Dałam drugą kapsułkę espumisanu i brzusio będziemy masować. Może te gazy jej zejdą. Nigdy co prawda mi osobiście espumisan nie pomógł, ale też nie wiem co jeszcze mozna kotu na gazy podać. Mi pomaga koperek z majerankiem, ale kotu :?

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 20:53
przez milenap
Ja kotom też dawałam herbate z kopru włoskiego, pomagało.

edit: Fenbenat zawiera fenbendazol, to jest proszek, duże opakowanie kosztuje kilkanaście zł, a starcza na kilkadziesiąt kotów.

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 21:09
przez Barbara Horz
Nie mam w domu kopru włoskiego :? Jutro kupię. Gdzie sie kupuje Fenbenat i jak się stosuje ? Na razie oczywiście z Daisy dam spokój, ale informacja może się przydać na przyszłość :wink: Ostatnio dawałam dzikom na odrobaczenie Pancur w paście dla koni. Panacur to też fenbendazol, a wariant w paście jest smaczny i bardzo wydajny :wink: Koty z jedzonkiem wcinają.

PostNapisane: Wto lut 03, 2009 21:39
przez milenap
O sprowadzenie Fenbenatu (o ile nie ma w lecznicy) trzeba poprosić weta, ja kilka m-cy temu za paczke chyba 200 g płaciłam 12 zł. Na 1 kg kota daje się 0,25-0,5 g, więc można policzyc na ile kotów starczy :wink:

Też kiedyś Panacurem odrobaczałam, ale przy więcej niz 2 kotach do odrobaczenia zdcydowanie bardziej się opłaca Fenbenat.

To jest proszek, takze też się łatwo stosuje.

PostNapisane: Śro lut 04, 2009 10:45
przez Barbara Horz
Daisy nad ranem zwróciła niestrawione to co zjadła wczoraj :( Przypuszczałam, że ten nagły apetyt jest sztuczny, ale miałam nadzieję, że załapie. Dziś już oczywiście nie chciała mięska, zjadła zaledwie dwa kawałeczki. Dałam jej znowu convalescensa, ale też nie była zbyt chętna. Dalej też zbierają jej się gazy. Po zwymiotowaniu miała mniejszy brzyszek, ale rano znowu był rozdymany. Nie mam niestety w tym tygodniu mądrego weta. Ten u którego byłam wczoraj jest bardzo młody i nie ma za dużo doświadczenia. Od azylowego weta dostała rano smsa, że będzie dopiero w piątek, bo dalej go grypa trzyma :( Nie wiem co robić :(

PostNapisane: Śro lut 04, 2009 11:14
przez marcela35
jakbym czytała o moim Roofim :cry:

Basiu - wiesz ze ja sie nie znam ale objawy Daisy sa jak naszego Roofiego- nie mogę Ci pomoc fizycznie bo jestem połamana ale jesli masz jak jedz do Batorego do kliniki - tam na miejscu zrobią badania i może kroplówki jej pomogą

Gabinet weterynaryjny R. Fabisz, M. Stefanek
2108
Stefana Batorego 11
Chorzów
tel. 0 32 247 12 08
tel. kom. 0 604 133 120

godziny pracy:
pn-pt: 8-20
sobota: 10-16
niedziela: 10-14

trzymam kciuki za Ciebie i malutką

PostNapisane: Śro lut 04, 2009 13:20
przez Barbara Horz
To mnie marcela pocieszyłaś. Nie znam tych wetów, badania krwi Daisy ma zrobione. Kroplówki wczoraj nie udało się jej zrobić, bo się strasznie wierciła. Nie bła odwodniona, żeby podawać jej pod skórę. Chcieliśmy dożylnie jedynie wypłukać ewentualne toksyny. Tylko, że to wszystko to jest działanie na ślepo. Nikt nie wie co jej jest. Takie gdybanie, że może robale, może dalej lamblie, może FIP. Na razie nie potrafię jej fermentacji zlikwidować, bo mimo espumisanu jest dalej zagazowana. Nawet wymioty miały fermentacyjny zapach. Robali w wymiotach nie było, ani nic co by je przypominało. Może niepotrzebnie podawałam fenbendazol i to ją jeszcze osłabiło. Co w niej fermentuje jak ona nic nie je :evil:

PostNapisane: Śro lut 04, 2009 13:45
przez jopop
czy ona się wypróżnia?

na pewno nie przytkała się kałem? nie miała okazji zeżreć czegoś, np. sznurka? ostrzegam, na rtg, nawet z kontrastem raczej nie wyjdzie, na usg będzie widać tylko gazy, ew. kupę w jelitach.

JEŚLI to byłaby nitka/sznurek, to trzeba dość szybko operować...