Jak Was odbiera otoczenie?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 04, 2003 11:46

Moja mama kocha Kluske ogromnie po 2 tygodniowej wizycie u nas, ojciec chyba z zalozenia bo jak tylko pojechalam z Kluska do Szczecina (niestety w moim rodzinym domu jest wielki pies, mozna zreszta zobaczyc go w koterii) nie moglam zatrzymac sie u rodzicow ale moj ojciec przybiegl juz pierwszego dnia zobaczyc "wnuczke" i robil dla niej jakies zabawki...
Z ludzim z pracy wogole na ten temat nie rozmawiam bo choc jedna z moich kolezanek ma 2 koty to uwaza ze to nieludzkie trzymac je w mieszkaniu (sama ma dom) i nie wie nic na ich temat, a jak czasem zapytam czy daje paste na odklaczanie albo takie tam to patrzy na mnie jak na wariatke bo nigdy nie slyszala, ze koty moga sie zablokowac klakami, zreszta twierdzi, ze moja jest caly czas chioa bo rasowa a dachowce to nie choruja :roll: nie chce mi sie nawet takich ludzi edukowac. Ostatnio z kolei moi znajomi przyniesli do domu dziczka, ktorego kolega znalazl pod samochodem, byli z nia u weta itd ale po dwoch godzinach juz chcieli mnie ja oddac :?
Obrazek Obrazek Obrazek

zojka

 
Posty: 1345
Od: Pon lut 24, 2003 14:19
Lokalizacja: W-wa Białołęka

Post » Czw wrz 04, 2003 11:48

jak reaguje otoczenie?moja mama majaca dwa psy orzekla najpierw ze chyba mnie pogielo..ze koty sa blee roznosza swinstwa itp.po blizszym zapoznaniu sie z moimi kotami(kilka razy nocowala u nas) uwaza ze moje koty sa ok ale niech lepiej zostana dwa i wiecej juz nic...troche sie zezlila na mnei jak ucieklam z 2 dnia mojego wesela do domu bo koty sa glodne i nikt ich nie nakarmi.. :oops: skomentowala to tak"czasem to twoje towarzystwo na ksiezyc trzebaby wystrzelic" :roll: a ja na to ze to moje kocie dzieci i trzeb sie do tego przyzwyczaic i juz.tato moj-niezmiennie twierdzi ze sie czyms kiedys od kotow zaraze( nie wiem dlaczego koty sa fuj..a swojemu psu to tata pozwala buzi mu dawac :roll: :wink: malo tego nimfie zezwala na wsadzanie nifiejglowy do swej paszczy( swoja droga odwazna papuga) )najlepiej reaguje moj brat" miski miski moje kochane" tak do kociszczy mowi jak ja znikam z pola widzenia :roll: ( a brat liczy sobie 22wiosny :wink: )
tesciowie patrza na mnei jak na czubka i niezmiennie twierdza(zwlaszcza tesciu) ze trzymanie 2 kotow w bloku to barbarzynstwo i lepiej im jest na dworze-tzn.kiedy sa wolne i chodza gdzie chca..(po ulicy i nietylko... :evil:)
przesadzam podobno z karmieniem( znaczy cena za papu kocie..) z opieka itp. :roll: najgorsze jest teraz to ze w efekcie rozmnozeniowym szykuje nam sie nowy czlowiek w domu...i co teraz???otoczenie ma problem..bo jak to koty i male dziecko :roll: dobrze ze my z bocianem nei widzimy problemu.heh
reszta ludzi patrzy na mnie jak na lekko szurnieta osobe( ale tak sobie zauwazylam ze przewaznie sa to osoby nei majace zwierzakow)
teraz dorobilam sie zrzedzenia wszystkich w kolo( no moja psiapsiola mnei popiera tylko) poniewaz zakladam sobie akwarium..raptem 30l :roll: dla wszystkich to problem...a ja jestem goopol 8O
no a tak na koniec to reakcje otoczenia mam w nosie :D 8) grunt zeby moim potworkom bylo dobrze :D
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Czw wrz 04, 2003 11:55

Jeśli chodzi o pracę to tu ja i mój kot na punkcie kotów jest traktowany z uśmiechem i zrozumieniem. Oprócz mnie jeszcze 4 osoby(w tym mój TZ) mają koty, a zwierzaki lubia wszyscy.
Teściowa, gdy dowiedziała się, że bierzemy 2-giego kotka trochę marudziła, ale zaakceptowała stan rzeczy.
Moi rodzice mieszkają daleko więc ni to ich ziębi ni grzeje.
A ludzie - kwitują to usmieszkiem, czasem ktos powie, że on to nienawidzi kotów bo wredne itd.
Generalnie mi to zwisa, co kto o mnie sądzi. Ja jestem szczęśliwa TZ odkąd w domu są koty szybciej się odstresowuje po pracy, a Młody cieszy się, że ma zwierzaczki (chociaż starsza kota go nie lubi i czase drapnie).
Kochamy koty i jest fajnie :lol:
vena & Mila Obrazek & Marley Obrazek

Vena

 
Posty: 63
Od: Pon sie 11, 2003 12:16
Lokalizacja: Ostrołęka

Post » Czw wrz 04, 2003 11:55

Nikt mi jeszcze "w oczy" nie powiedział, że jestem dziwakiem. A za moimi plecami? Nie wiem i nie interesuje mnie to.
Przeważająca większość moich znajomych odnosi się do kotów życzliwie. W pracy "odkryłem" sporą grupkę osób posiadających koty, ale ujawnili się dopiero wtedy, gdy zorientowali się, że jestem kociarzem (będąc informatykiem, jako startową stronę www we wszystkich komputerach w firmie ustawiłem moje koty :D).
A szefa miałem wyrozumiałego: gdy ustalaliśmy warunki zatrudnienia podałem dosyć odległy termin ewentualnego rozpoczęcia pracy. Gdy wyjaśniłem, że to z powodu planowanej sterylizacji Hery, nie robił żadnych uwag.
Moja rodzina wiadomość o pierwszym kocie przyjęła z życzliwym zdziwieniem. Gdy zacząłem wspominać o drugim, mama próbowała mi to wyperswadować. Ale gdy przyjeżdżam z moimi kociakami do mamy, to bardzo stara się wkraść w ich łaski :).
Niedawno namówiłem moją siostrę na przygarnięie rodzonego brata mojej Hery. Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł zamieścić w internecie relację z krótkiego pobytu Fredzia w naszyn mieszkaniu.

Wojtek

 
Posty: 27353
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Czw wrz 04, 2003 12:00

Trop pisze:Jedna ciotka stwierdzila, ze powinnam sobie znalezc chlopa, zamiast z kotami w domu siedziec


O, to to! Przypomina mi się, jak kiedyś byłam chwilowo bez żadnego Tżta.
Jeden z kolegów, mając oczywiście na myśli moje dobro, przestrzegł mnie ze smutkiem: Zobaczysz, skończysz jako wariatka z kotami! :roll:
Uprzejmie wyraziłam zdziwienie, od kiedy to przytulaśne koty są gorsze od oglądającego się za każdą kiecką, łysiejącego szaławiły z kompleksami. :?: Wszelako natrafiłam na mur niezrozumienia. Baba z kotem lub co gorsza z dwoma dla niektórych zawsze będzie cokolwiek szurnięta. :evil:

Dalsza rodzina werbalizuje niczym nie uzasadnione przekonanie, że pojawienie się w moim domu kota związane jest z niezrealizowanym instynktem macierzyńskim. 8O Już jestem ciekawa, co będzie, kiedy w moje gościnne progi zawita wreszcie puchata Neva? Będą postulowali o uznanie mnie za niepoczytalną?

Ogólnie, stosunek znajomych mi ludzi do większej ilości kotów jest raczej negatywny, niestety. No chyba, że w grę wchodziłaby hodowla. Wszak pecunia non olet - nieprawdaż?
Jeśli o mnie chodzi - interesuje mnie wyłącznie zdanie TŻta. A uściśliwszy nieco - zmiana zadania mojego TŻta, który uważa, że na 2 kociki mamy trochę za małe mieszkanie. Ale mam nadzieję, że to się zmieni.

Sigrid

 
Posty: 5242
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Czw wrz 04, 2003 12:02

a bylo tak....
u nas po remoncie mieszkania mialo nie byc zadnych zwierzat. byl kiedys kot ale zachorowal i nie dalo sie go odratowac, to bylo 10 lat temu.

i nagle siostrzenica zaczela namawiac zeby babcia sprawila sobie kotka, moje wczesniejsze upilne prosby nic nie dawaly. pojechalismy po kotke ale na powitanie wyskoczyl jej brat i tak sie spodobal ze nie bylo mowy by rodzenstwo rozdzielac. w ten sposob przyjechalismy z 2 maluszkami. po roku wzielismy jeszcze troszke starsza kotke i na razie sa 3 kociambry. :P

sasiedzi sie przyzwyczaili ze z balkonu ich obserwuje baczne oko Mruczka, a nawet jak spotkali po drodze kota podobnego go Figi to sie pytali czy kot nam nie zginal.

goscie przyzwyczaili sie ze kot, w czym przoduje Figa, zajrzy im do talerza :oops: i podczas nieuwagi napije sie kawki z filizanki :twisted: . norma. koty chodza sobie po stole nasz stol, nasz dom, nasze koty komu sie nie podoba nie musi nas odwiedzac. :lol:

w pracy sa kociary (niekiedy pomiaukuja na korytarzu), wymieniamy sie roznymi spostrzezeniami i jest ok.

dana

 
Posty: 220
Od: Wto lut 05, 2002 8:49
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw wrz 04, 2003 12:18

Moi rodzice byli zdziwieni, że wzięłam koty (wtedy Salmę i ś.p. Tequilkę), bo mieszkam w tym samym domu, ale osobno i oni mają 4 koty. Więc po co mi jeszcze? :lol:
Potem przyszedł Samuel. Zaprosiłam ich na oglądanie i powiedziałam, że nie życzę sobie komentarzy. Zakochali się. 8)
Potem był Synek i Batmiś, też bez komentarzy. Wychowałam ich ;)
Mama jest w nich wszystkich zakochana :lol:

A znajomi? Wydaje im się, że mam setki domów dla kotów i jak mają problem to do mnie. :? Ostatni "problem" (Kaśka) szukał u mnie domu 7 miesięcy!!!
Gorzej ma TŻ, bo koledzy się z niego podśmiewają, że nagle taki tutuś koci się zrobił. Ale on się nie przejmuje.

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Czw wrz 04, 2003 12:24

Moi rodzice byli troche zdziwieni nasza decyzja o wzieciu kota - bo w naszej sytuacji (a konkretnie mojej, TZ ma swoja rodzine na miejscu) odleglosciowej to troche komplikuje sprawe. Ale zakochali sie w nim jak go przywiezlismy pierwszy raz do nich na Boze Narodzenie w zeszlym roku. Nawet moj tato, ktory nie jest zbyt wylewny, nosi go na rekach i tarmosi ;) Podobnie z reszta rodziny. KOmentarzy negatywnych na razie brak, choc pewnie pojawia sie kiedy sie zdecydujemy na dokocenie...
Roode koty :mrgreen:

Ivcia

 
Posty: 5926
Od: Wto wrz 17, 2002 12:56
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Czw wrz 04, 2003 12:53

Moja mama stuka sie w glowe jak mowie o drugim kocie ( tak wogole to chcialabym 3 :D ). Jak przez pierwszy tydzien pobytu Cykorii w naszym domu siedzialam blisko kota, gadalam do niej godzimami i glaskalam przerazone biedactwo - to uslyszalam, ze mam nadmiar instynku macierzynskiego i ze stanowczo przesadzam.
Teraz jest cokolwiek zazdrosna, ze u koty jest stanowczo na trzecim miejscu :wink:

pozdrawiam cieplo
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17863
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 04, 2003 14:33

Czytam wasze wypowiedzi i po prostu ze wszystkim się zgadzam. Ja sama o planowaniu pojawienia się w moim domu kota niekomu nie powiedziałam, wiedząc, że posypią się złe opinie na temat kotów. A jak się Ramzes się juz pojawił to jest ulubieńcem wszystkim, jak jest chory to wszyscy się o niego martwią. Zawsze dopytują się o niego itd. Rodzina jest więc ok, ale znajomi bywa, że z satysfakcją (!) stwierdzą no to masz teraz zajęcie, albo no to teraz pewnie dużo wydajesz na weterynarza, jedzeinie itd. Najważniejsze, że ja i TZ jesteśmy szczęśliwi, że mamy kotka. I mimo akceptacji rodziny o drugim kocie też zostaną powiadomieni po fakcie :D
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Czw wrz 04, 2003 14:51

Wśród moich znajomych raczej nieposiadanie kota jest uważane za coś dziwnego, a trzymanie w domu np. trzech nie jest uznawane za nic dziwnego (cóż, koty to naprawdę fantastyczne zwierzęta). Jeśli chodzi o pracę, to w poprzedniej awansowałam na główną specjalistkę, bo akurat dwie koleżanki też zdecydowały się na kocięta (tzn. jednej przyniósł narzeczony). A jak sterylizowaliśmy Szarkę i byłam zdenerwowana, jedna z koleżanek (pani w wieku już średnim) pocieszała mnie opowieścią o sterylizacji swojej suczki. W tej pracy jeszcze nie wiem, bo zaczęłam dwa dni temu. :-)
Rodzina przyjęła sprawę spokojnie - teściowa właściwie sama nas namiawiała na wzięcie kociaka, a moi rodzice regularnie przyjeżdżają do nas opiekować się Szarką (ojciec ją uwielbia i jest nieszczęśliwy, że mała nie odwzajemnia jego uczucia). Siostra też by się chciała zakocić, ale jest uczulona (może spróbuje z jakąś rasą, która mniej uczula?).
Nie myślę na razie o dokoceniu - Szarka jest bardzo dzika i terytorialna, mam wrażenie, że uważa się za jedynego kota na świecie. Widziałam jej zetknięcia z innymi kotami i to byłby dla niej duży stres.
Deli

Deli

 
Posty: 14345
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Czw wrz 04, 2003 15:06

Sigrid pisze:Dalsza rodzina werbalizuje niczym nie uzasadnione przekonanie, że pojawienie się w moim domu kota związane jest z niezrealizowanym instynktem macierzyńskim


No cóż... nam właśnie to znajomi sugerują i przyznaję, że owszem, maluchy to jakby nasze dzieci (jak inaczej mozna mówić o koci, który lezy na twoich kolanach na plecach, lekko ssie i przygryza Twój palec, obejmując go łapkami, rozgladając się na boki tymi swoimi wielkimi oczami?? Albo jak po przebudzeniu patrzy na ciebie, obkręca ci się na rękach i "gaworzy" ??) Przy czym nie są "zastępcze", ale ... również :) Tzn pewnie będą. :)

I w ogóle jak ktoś mówi, że ma całą hodowlę białych myszek lub chomików to spotyka się tylko ze wzruszenie ramion. :P
Sasannka
galeria moich maluchów: http://sasannka.xpect.pl/e4u.php/ModPages/ShowPage/46
Grafit Obrazek Tango Obrazek

Sasannka

 
Posty: 242
Od: Pt sie 29, 2003 16:05
Lokalizacja: Gdańsk, Osowa

Post » Czw wrz 04, 2003 15:27

w mojej i tezetowej rodzinie to ze mamy 2 koty jest szokiem. moi rodzice po paru dniach narzekania (nie macie pieniedzy, co zrobicie jak wyjedziecie) pogodzili sie z pomyslam wziecia przez nas jednego kota. nawet pojechali z nami odebrac bimisie z canisu. o drugim kocie wiedziala tylko moja mama (bardzo kociolubna). tata dowiedzial sie po fakcie i pukal sie w czolo do momentu az zobaczyl jak bimisie razem brykaja i spia przytulone. dziadkowie sa nadal w szoku...
rodzina tezeta byla niemile zaskoczona ale po przyjezdzie do nas i naszej wizycie z kotami u nich chyba zmienili troche zdanie.
wszyscy moi znajomi sa zakoceni 8) niektorzy nawet parokrotnie.
a w pracy. no coz. pracowalam z dwoma golebiarzami... i dziewczyna hodujaca weze. mimo to codziennie sie mnie pytali co tam u kotow :D
Obrazek Obrazek

migaja

 
Posty: 12414
Od: Pon maja 06, 2002 15:54
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Czw wrz 04, 2003 15:54 widzę

że forum to i zresztą nie tylko to zostało zdominowane przez kocie mamy :D kocich tatków mało jest, ale mam nadzieję ze nasza siła urośnie :D :D :D
A u mnie jest tak jak u Was, z tym ze to ja jestem koci tatuś, a moja żona to mi wytyka :(
choć nie powiem dała sie ugłaskać na dwa koty iobecnie jest proces głaskania na drzewko z wiklinki :D :D :D
Za to moje otoczenie jest jak u większości z Was zróżnicowane, są tacy co mają koty i tacy co nie mają i "zazdroszczą" bo się nigdy nie zdecydują :D a pobawić u nas by się chcieli :D
Za to moja mama jest najlepsza, całe zycie jak u niej mieszkałem, nie mieliśmy kotów bo ich nie lubiła, były różne zwierzaczki i głównie pieski były.
Potem jak sie wyprowadziłem i się zakociłem, to po paru przyjazdach zachciało jej się kota i wzięła kociczkę błękitną od starszej pani i nie wiedziała a kociczka była w ciąży I po 2 miechach urodziła 5 małych kociaczków. Dla mojej mamy to był szko, 6 kotów i pies [bo psa a dokładnie suczkę ma], Najśmieszniejsze było jak maluchy podrosły i nie mogły się zmieścić do cycków kotki, to szły i ssały suczkę :D [ona nigdy nie miała małych], a włączył jej sie taki instynkt macieżyński że chodziła i pilnowała a jak któryś miałczał to nei kotka a własnie suczka przybiegała zobaczyć co się maluchowi dzieje. Na szczęście wszystkie maluchy znalazły domek, a mamie tego było za wiele chciała się pozbyć kocicy i znalzłem jej dobrego dawcę :D moja znajoma chciała mieć kocurka, właśnie odchowanego i dziei temu mam jeszcze jedną z otoczenia któa jest dzięki mnie zakocona :D
po,
mj

McJackal

 
Posty: 30
Od: Sob sie 16, 2003 16:00
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Czw wrz 04, 2003 16:37 Re: widzę

McJackal pisze:A u mnie jest tak jak u Was, z tym ze to ja jestem koci tatuś, a moja żona to mi wytyka :(

Ja tam nic nie wytykam mezowi, ciesze sie ma takie samego hopla jak ja :lol: . Zgralismy sie, on jest lepszy w tym, a ja w czyms innym, a koty kochaja nas ogolnie i szczegolnie :lol:
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 688 gości