Strona 1 z 2

Szprotka - rozdrapuje szyję - prosi o pomoc i ja też :(

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 18:43
przez anita5
Szprotka to kotka z tego wątku:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=83 ... &start=735

Krótko streszczę: trafiła do nas 2 stycznia z cieszyńskiego schronu dla psów, z informacją, ze ma chorą, poranioną szyję, którą zoperowano (??), ale potem okazało się, ze chyba coś źle zrozumiałam, bo ta szyja była rozdrapana, bardzo poważnie. Mała ma okolo pół roku.

Koteczka rozdrapuje się jak szalona, nigdy z czymś takim się nie spotkałam. Widziało ją już 4 wetów. Być może jest to alergia pokarmowa, a może na tle nerwowym.
Nie jestem w stanie karmić ją karmą dla alergików, z uwagi na pokaźną liczbę moich kotów. No, a jeśli to na tle nerwowym, to już zupełnie nie ma pomysłu co robić.
Koteczka wygląda tak Obrazek Obrazek

Obrazek Szyjka posmarowana fioletem, po ktorym się lepiej goi

A tak Szprocia śpi Obrazek

Na szyjce musi nosić opaskę ochraniającą, bo inaczej rozdrapałaby się na amen. W tej chwili, ponieważ rana zasycha, wygląda jak ogromny strup.
Zeskrobiny nie zawierały grzyba.

Szprotka dostaje: antybiotyk, steryd encorton, uspokajacz Stresnal, krople Bacha, na szyjkę bezpośrednio Neomycynę w spraju i maść Panolog.

Co chwilę podaję jej coś, ma tą opaskę na szyjce, to na pewno nie jest komfortowe dla niej, więc dodatkowo ją to stresuje.

Miala robale, więc była już dwa razy odrobaczana.

Na szczęście ma apetyt, pije wodę.

Jutro lub pojutrze zabieramy ją na badanie krwi.


Jeśli ktoś może coś doradzić, jak z nią postępowac, co dalej robić, będę wdzięczna.

Jeśli ktoś mógłby zostać opiekunem wirtualnym Szprotki, będę również szczerze wdzięczna, ponieważ to nie jest jedyny kot, wymagający leczenia i opieki u mnie na dt.

Jeśli ktoś może nas wesprzeć finansowo, to z góry wielkie dzięki, ponieważ wydaję sporo na jej leki, same maści to każda po 25 zł, do tego specjalne plastry antyalergiczne, dobra karma, teraz te badania; wydatki będę mieć cały czas... Dlatego proszę o pomoc.

Moje bazarki ostatnio w ogóle nie idą :oops: , więc gdyby ktoś chciał zrobić bazarek dla małej, też obie będziemy wdzięczne. :)

Chciałabym, aby Szprotka poczuła się na tyle dobrze, żeby można było zacąć szukać jej domu. Jest tak kochana i słodka, że na pewno znajdzie, tylko musi być zdrowa, a przynajmniej muszę wiedzieć, jak z nią postępować...
Szylkretki są takie cudne.

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 19:00
przez kropkaXL
Miałam taki problem z moim Ptysiem-rozdrapywał sobie kark po zastrzyku--niestety-leczenie jest bardzo długie,ale mi się udało!-od4 miesięcy kocio już się nie drapie.
Po pierwsze-wetka dała mi wodny roztwór jodyny i tym przykładałam ranę,przyschło.Potem przymoczki z 4% chlorhexydyny-kilka razy dziennie.
Oczywiście kaftanik własnej produkcji,bo na karku nic się nie chciało trzymac i kocio rozdrapywał pazurami kark do krwi.
Ochraniacz zrobiłam ze sciągacza bluzki-to na szyjkę i kark,a z golfa zrobiłam "pulowerek na brzuszek, z wycieciami (dziurkami)na przednie łapki-potem to zszyłam "do kupy"na pleckach-i gotowe!-taki kaftanik nie jest może piekny,ale bardzo skuteczny i naprawdę tylko minimalnie kotu przeszkadza.
Jak strup zacznie odchodzić i swedzięc -smaruj oliwką ozonowaną-ozonellą.
Można tez używac leciutkiego sterydu-laticortu,ale dopiero jak strup odejdzie i pod spodem będzie nowy naskórek.Używałam też fenistilu.
Życze powodzenia i wytrwałości-acha-z tego wszystkiego najdroższy jest fenistil-reszta to naprawde grosze.

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 19:19
przez anita5
Problem w tym, że ja nie wiem, jakie podłoże ma to jej rozdrapywanie, nie wiem, co się z nią działo przedtem...

Dlatego 'atakujemy' ją różnymi lekami, bo działamy po omacku...

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 19:26
przez Anna61
U mnie było to samo co u KropkiXL.
Kilka miesięcy trwało leczenie. Dwie ogromne dziury sobie moja Kubisia wydrapała, drapała, krwawiło, ropiało i tak w kółko. Najgorsze, że było lato.
Teraz ma zaznaczone u lekarza żeby nie robić zastrzyków w kark!
Ja też o tym zawsze muszę pamiętać u weta i pilnować gdzie robi zastrzyk.

Ale u twojego kota to może być całkiem co innego, my tylko opisujemy to co przydarzyło się naszym kotkom.

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 19:46
przez milenap
Anitko, u mnie Mela ma taką zmianę, ale to tez ewidentnie po zastrzykach w kark, smarowałam tylko panologiem, potem, jak przysychało, to oliwą ozonowaną i jak na razie czekamy az strup odpadnie i Melka na razie nie drapie dalej.

Podobne zmiany miały też kiedyś moja Zula i Pati u mojej mamy, ale to ewidentnie na tle nerwowym+ nadwrazliwość skóry po przebytej grzybicy (ciężkiej postaci).

Pomaga wtedy podawanie hydroksyzyny: http://www.przychodnia.pl/el/leki.php3?lek=1075 , spytajcie moze o to weta, to jest lek stosowany w stanach uczuleniowych na tle nerwowym itp. U nas pomogło rewelacyjnie.

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 19:56
przez Mała1
a ja jeszcze dodałabym, do tych rad-jedną
Kompletnie nie wiem czy w Waszym przypadku skuteczną.
No i nie wiem czy masz wolna łazienkę?
Ale jak ona znosi obecność innych kotów? Miałam tymczasa,ktory sie rozdrapywał przez stres zwiazany z zakoceniem i zapsieniem

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 20:09
przez anita5
Dzięki za rady.

Jeśli chodzi o obecność innych zwierząt - nie zauważyłam, żeby ją stresowały. Jak się czuła lepiej, bawiła z nimi, jak gorzej - one nawet do niej nie podchodzą.
Sama się przytulała do naszych kotów od razu i żadnych scysji nie było.

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 20:20
przez mahob
Nie umiem nic doradzić...

Trzymam kciuki i zapraszam na bazarek :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3955311#3955311

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 20:47
przez bluerat
Miałam do czynienia z kilkoma kotami z podobnymi ranami - takie samookaleczanie się, wydrapywanie ran na karku - i wszystkie miały podłoże nerwowe.

Jedna kotka zamykana w garażu, nawet nie znam całej jej historii - jak zaczęła się rozdrapywać została w kilku lecznicach zbadana na prawie wszystko i przeleczona prawie wszystkim - ostatecznie właściciele mieli dość i zdecydowali się na eutanazję, jednak kotka zmartwychwstała ;) i poszła do innego domku, gdzie była przeleczona psychotropem i przeszło. Kicia miała tez zespół falującej skóry.

Druga kotka straciła ukochanego psa z którym się wychowywała i zaczęła wydrapywanie - pomógł Feliway a potem nowy pies.

Trzecia kotka, młodziutka ok 5-6 mies , nadpobudliwa, chwilowo w domu pojawiła się druga kotka, jej rówieśniczka i zaczeły się bitwy. Jak druga kotka znalazła nowy dom, pojawiły się małe ranki. Tu pomogło zajęcie się kotem plus kocimiętka w sprayu.

Trzecia kotka, w i z hodowli wydrapywała się przy nowych miotach tzn inne kotki miały kocięta, jakoś 2 mioty w podobnym czasie czyli nagłe spore zwiększenie liczby zwierząt na jednym terenie. Dostawała chyba hydroksyzynę no i jak kociaki poszły do nowych domów to się uspokoiła.

Ogólnie samookaleczanie jest sposobem na rozładowanie napięcia psychicznego, podczas tej czynności pod wpływem bodźców bólowych wydzielane są neuroprzekaźniki [teraz nie chcę kłamać które - dopamina? serotonina?] które paradoksalnie wywołują wtórnie uczucie przyjemności i zadowolenia czy jakoś tak. Kot kalecząc się na chwilę ucieka od problemów.
Czasem jest to wydrapywanie karku, czasem wylizywanie brzuszka, czasem innych części ciała.

Czasem ciężko jest dojść do przyczyny tego zachowania - czy jest to zbyt duża liczba kotów, czy jest to samotność kota zostawianego w domu na kilka[-naście] godzin, czy jest to np brak możliwości do pewnych zachowań/ograniczanie swobody kota. Każdy przypadek jest indywidualny.
Większość nie reaguje na żadne sterydy, antybiotyki.
Często pomagają środki uspokajające od łagodnych typu Feliway, Serene-um, przez Hydroksyzynę, do psychotropów włącznie [Fluoksetyna].
Od niedawna na rynku jest też KalmAid który też jest łagodnym uspokajaczem.
Plus higiena ran. I jak się da to bez opatrunków.

PostNapisane: Wto sty 20, 2009 8:43
przez Bakeneko
dziś szprotka lepiej! Od wczoraj /przyjście z pracy/ nie miała napadów drapania, była spokojna, jadła i spała, ale spała nie snem nerwowym tylko takim zrelaksowanym i było widać że coś jej się śniło!

PostNapisane: Wto sty 20, 2009 9:38
przez carmella
Bakeneko pisze:dziś szprotka lepiej! Od wczoraj /przyjście z pracy/ nie miała napadów drapania, była spokojna, jadła i spała, ale spała nie snem nerwowym tylko takim zrelaksowanym i było widać że coś jej się śniło!


oby tak już zostało !

PostNapisane: Wto sty 20, 2009 10:36
przez Julita W.
A może to alergiczne pchle zapalenie skóry? Ja miałam tak ze swoim kotem - rozdrapał sie okropnie właśnie na szyi.
Leczyłam go u Pani doktor Olender w Tychach. Oprócz lekarstw dostał przede wszystkim advocata.
Może pod tym kątem warto się przyjżeć problemowi.

PostNapisane: Wto sty 20, 2009 10:47
przez Barbara Horz
Anita to może być autoagresja. Miała tak moja Sisi . To było na tle nerwowym po przyjęciu do domu nowego kota, wcześniej była jedynaczką. Leczenie trwa długo . Najważniejsze, że nie można dopuścić do rozdrapania już gojącego się strupa, który odpadnie sam. Jeżeli rozdrapie wszystko zaczyna się od początku. Leczenie nie było kosztowne. Jedynie smarowałam maścią tranową kupioną w aptece bez recepty. Polecił mi ją oczywiście wet. Takie rany robią się też po źle zrobionym zastrzyku - za płytko. Tylko, że kot raczej tego nie rozdrapuje i też robi się strup, który po jakimś czasie odpada.

PostNapisane: Wto sty 20, 2009 12:18
przez wania71
Obrazek Obrazek
To jest mój pomysł, na osłonięcie takiej rany.
Nie wiem, co było jej przyczyną, moim zdaniem rozdrapana ranka po kleszczu -polewałam jodyną, smarowałam czym tylko się dało, np. Solcoserylem, psikałam Bivacynem, trwało to ponad miesiąc. W końcu przestałam czymkolwiek smarować i założyłam takie ustrojstwo . Kot nosił to przez pół roku. Zdjęłam, po jakimś czasie znów rozdrapał, znów założyłam i od roku jest z tym spokój.

PostNapisane: Wto sty 20, 2009 13:15
przez anita5
Dzięki za podpowiedzi.
Wszystkie w/w opcje były rozważane.
Podkreślam raz jeszcze, nie jest to mój kot, którego znam i mogę przypuszczać podłoże rozdrapywania. Nie wiem, czy ona miała robiony zastrzyk, czy miała dom, była leczona na coś, nie wiem tego. Taka poraniona trafiła do schroniska.

I stąd wynika największy problem - ustalić przyczynę drapania nie znając psychiki tego kota własciwie.

Jeśli ktoś chciałby jej zaoferować jej dt, nie mam nic przeciwko. :wink: Do mnie trafiła, bo w mojej okolicy nie ma nadmiaru dt... 8)

Mam dużo kotów swoich, również specjalnej troski, i tymczasy, ktore leczę, więc nie jest mi łatwo. Stąd ten wątek.
Po prostu nie zajmuję się TYLKO nią.

To tak gwoli wyjaśnienia mojej sytuacji. I tego, dlaczego proszę o pomoc finansową.