Chude kluseczki.. Zgrabniutkie, przymilne, wpatrzone w człowieka z ufnością i miłością od samego początku..
Doleczamy grzybka, dlatego nie spieszno mi było z ich ogłaszaniem, sprzymierzeńcem był brak czasu i .. to, że są miłe.. Kto by się chciał pozbywać z domu takich cudnych pieszczochów??
Oto one:
Czarno-biały chłopiec - Leniwiec - imię odwrotnie proporcjonalne do aktywności







Czarno-biała dziewczynka - Kluska - dziewczynka bardzo podobna z charakteru i wyglądu do Leniwca, śmiała, milutka w dotyku, również "czuć ciałko", zaczepia łapką, np. włosy na schylonej głowie, żeby zwrócić na nią uwagę. Ma przepuklinkę, z czasem pewnie do zoperowania, być może przy okazji sterylizacji. Druga ucieczkowiczka





Bura dziewczynka - Łazanka - najmniej śmiała, ale.. jest miziastą kotką, choć sama pewnie się jeszcze temu dziwi!








Czarny chłopczyk - Knedelek - czarne cudo. Nie wiem dlaczego mówi się, że czarne się cieżko wyadoptowują, bo moim zdaniem to jest czarny skarb i KAŻDY pewnie chciałby go mieć. Spokojny, ale jednocześnie pełen życia. Fascynuje go kran z wodą.. Zasypia mi na rękach każdorazowo.. Mam wtedy duuuży problem, bo kotów ci u mnie dostatek, dziecków też i .. kiedyś muszę się zająć całą resztą, a przecież chciałabym go ukochać jak najdłużej.. Takiego małego drobniusieńkiego, chudziutkiego miziaczka.. Jak on patrzy w oczy..




Czarno-czarno-biały chłopaczek - Kopytko - maluszek ma już domek, będzie miał na imię Sylwester Junior i pokazuję go tylko żeby świat się dowiedział o istnieniu drobniuśkiego miziaczka i.. dla porządku: jak wszyscy, to wszyscy, Kopytko-Sylwuś - też!! Kociątko jest najmniejsze i najdrobniejsze, ale jest pełne życia, ciekawości świata i wigoru. Kiedy go się dotyka, uruchamia się mruczenie.. Dosłownie wszystko w tym maleńkim ciałku wibruje.. Jest kruszynką, nacierpiał się już w swoim krótkim życiu bardzo dużo, ale miejmy nadzieję, że przed nim jest już samo dobro i szczęśliwe życie z kochanymi Dużymi i Kocimi towarzyszami.




Zaraz prześlę mix fot.
Zdjęcia są zrobione ponad dwa tygodnie temu, więc kociaczki już są większe (ale niewiele, bo są drobniutkie) i grzyb wygląda lepiej niż na zdjęciach.
Kotki na pewno byłyby szczęśliwe mając w domu kociego czy psiego towarzysza (choć tego akurat nie wiemy na pewno, bo nie mam psa, ale są bardzo pozytywnie nastawione do świata, więc pewnie pies "przejdzie" z radością

Są rozkoszne, bawią się wszystkim co wpadnie pod łapkę, piłeczkami, myszkami, kawałkama chrupka, bratem/siostrą, żwirkiem, sznureczkiem od suszarki nadwannowej, gąbką, szmatką do czyszczenia, tubka od kosmetyków, pudełkiem z kremem, opakowaniem plastikowym po różnych rzeczach..
Kiedy mnie widzą, nawet za drzwiami łazienki, od razu rozlega się mruczenie. Wibracja jak w ulu... Mruczenie trwa nieustająco, a obowiązkowo tak długo jak człowiek jest blisko, niezależnie od tego czy w bezpośredniej bliskości, miziając, tuląc, lecząc, czy za drzwiami, kiedy tylko słyszą, czują i widzą przez szybę, że jest i z nimi gada.. Są ogromnie wdzięczynym obiektem do kochania, a nawet do leczenia.. Knedelek zawsze mi zasypia rozkosznie na rękach, kiedy go "namaczam" lekarstwem na grzyba.. Patrzą z ufnością.. jak nikt..
To naprawdę duża radość mieć je w domu

Polecam, bo są przecudne..