Strona 1 z 1

Pazurzasty problem

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:29
przez Sigrid
Czy wasz kot się na was rzuca?
pytam poważnie, bo mojemu w ostatnim czasie parę razy zdarzyło się już mnie zaatakować. Bez pazurów co prawda, ale właśnie przed chwilą z dużej odległości rzucił mi się do oczu 8O
Nie wiem jak mam to interpretować. Spokojny miły kotek, mruczydło i przytulanka, czasem zaczyna biegać w opętańczym tempie po wszystkich pomieszczeniach, skacze po szafach i....no właśnie, po mnie.
Zignorować? Jakoś ukarać kotka? Czekać aż mu przejdzie?

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:34
przez moni_citroni
Syczec :)
Ja dodatkowo leciutko pacam je miedzy uszkami. Ale tak naprawde delikatnie ;)

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:37
przez ara
Kup mu drugiego kociaka :wink: bedzie sie rzucal na niego. :D

Atena tez moje powieki atakuje od czasu do czasu. :roll: Pewnie dlatego ze sie ruszaja. :lol:

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:39
przez msc
Sigrid :D
Po pierwsze to taki etap. Lubią polować :D Unikaj zabaw w których może Cię ugryźć. Jeśli już zacznie Cię gryźć znieruchomiej, nie szarp się bo uzna to za zabawę :( Moje się nauczyły, że gryzienie to nie zabawa dla ludzi i nie gryzą i o dziwo nie jestem podrapana :D
Po drugie czas na kumpla do zabaw bo maluch się nudzi i chciałby się po kociakowemu poturlać i potłuc z kimś a że nie ma towarzysza zabaw uznaje, że wy powinniście mu taką rozrywkę dostarczyć :roll: Cosmak przez pierwsze 2 tyg nas mordował a odkąd doszła Shandy jesteśmy mu potrzebni do karmienia i pieszczot :D , nawet bawić się z nami nie chce :( Ma minę pt. "za myszą to ja se sam mogę poganiać :roll: lepiej podrap po brzuszku :wink: "

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:43
przez kinus
Zgadzam sie z przedmowczyniami :) chodze mniej podrapana odkad Olka ma kumpele :) moja bawic sie ze mna chce jak najbardziej, ale juz sie nie zaczaja i nie rzuca na mnie :) glupawke ma do dzis codziennie :)

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:47
przez moni_citroni
Drugi kot to jest to !
Moje 4 diably tluka sie tak, ze boki mozna zrywac ;)

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:57
przez Sigrid
Dzięki.
O drugim kocie myślę intensywnie, co chyba wynika z aktywnie podnoszonego przeze mnie wątku o ulubionych rasach ;)

Zastanawiam się tylko nad jednym - Kitek takie polowanie na mnie uprawia często wtedy, kiedy zrobię coś, co mu się nie spodoba. Ostatnim razem było to wyciąganie go na siłę z szuflady w lodówce (nie głodzę kota, wręcz przeciwnie). Dzisiaj przytrafiło mu się mycie podogonia. Przecież nie pozwolę mu się powycierać w dywan!

Więc jak myślicie - to zabawa czy vendetta?

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 9:58
przez kinus
Gdzies sie musi wyladowac, a widocznie krzyczec nie lubi :) moja tak robi, jak ja zawijam w recznik. Jako niezalezna kotka nie znosi, gdy musi sie podporzadkowywac :)

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 10:02
przez Damian
Na nas Lucek się nie rzuca, ale w nocy wolę być cały przykryty... żeby żadna ręka, czy stopa nie wystawała, bo czasami zbiera mu się na głupoty i biega, skaka, poluje na coś... A ja wolę nie ryzykować :wink:

Ale nasze oczy go nie interesują, tyle dobrze :D

u mnie jest taki klimat

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 13:55
przez McJackal
kocurek przychodzi i wali mnie "z bani" w brzuch, szyję, pod pachę :P ale to w ramach miziactwa, kotka za to gryzie moją żonę po nogach jak wystawi choćby koniuszek jednej spod kołderki :D jest to najlepsza zabawa dla kotki :D
jest jeszcze jedna akcja która jest wydaje mi się nietypowa: jak leci jakiś kawałek w radiu czy telewizji i moja żona go lubi i zaczyna nucić, czy śpiewać, to moja kocica leci do niej jak strzała i zaczyna ja gryźć po kostkach :D [kocur zachowuje sie tak jak by nic nie słyszał, totalna ignorancja] trwa to dopóki żona nie przestanie śpiewać :P :P :P, a jak ja sobie coś nucę to nawet jak są w czasie największej gonitwy, to przestają, zatrzymują i sie patrzą z jakimś takim dziwnym zaciekawieniem, przechylają łebki a robią to jednocześnie [tak jakby jedno papugowało po drugim] i wygląda to tak "gupkowato" że nie możemy wytrzymać i pokładamy się ze śmiechu :D :D :D a oni siedzą i nadal tym tępym wzrokiem i z zaciekawieniem na mordkach jak by miały mówić "Co oni robią, pogłupieli czy co ??"
a tak to ganiają się przez cały czas, tłuką, przewalają i tylko czasem w ramach gonitwy przez nas przebiegają, nie ważne czy siedzimy i rozmawiamy, czytamy, oglądamy coś czy śpimy :D

po,
mj

PostNapisane: Wto wrz 02, 2003 14:02
przez Inka
Sigrid, dzieuszko kochana, a moze lookniesz na Adopcyjna ? :D

PostNapisane: Śro wrz 03, 2003 10:17
przez Sigrid
Inka pisze:Sigrid, dzieuszko kochana, a moze lookniesz na Adopcyjna ? :D


Ineczko, wredne babsko jestem, ale tak się rozchorowałam na futrzastego kota z wielką, puchatą kitą, że raczej będę zbierać pieniążki na jakiegoś rasowca. :oops:

Re: Problem

PostNapisane: Śro wrz 03, 2003 11:35
przez Wojtek
Sigrid pisze:Czy wasz kot się na was rzuca?

Tak, ale to chyba nie to co u Ciebie.
Dorinka zachęca mnie w ten sposób do zabawy :D. Rzuca się z pazurkami na moje nogi, zawisa na chwilkę na spodniach, po czym z głośnym "mrau" ucieka i patrzy czy biegnę za nią. Uwaga: robi tylko wtedy gdy mam założone długie spodnie :D

PostNapisane: Czw wrz 04, 2003 4:17
przez Nelly
Sigrid, jako kolega to w tym przypadku syberyjczyk jak najbardziej :D
Oczywiście trochę żartuję, (że tylko) ale jeśli trafisz na taką kochaną Piranię jak ja to wymarzony kolega do zabawy :D W to samo lubia sie bawić.
A Maurycy robi się taki przytulasny! Coraz bardziej!
Teraz właśnie przyszedł z wielkim mruczeniem które w momentach rozanielenia przechodzi w gruchanie na moje kolana i bodzie mnie głowką, głaska po twarzy łapkami, ugniata ciasto i wszystko na raz robi. Jak go chwyci ochota na mizianie to jest przerozkoszny. Całuśny jest.
Coraz bardziej ceni sobie mizianki, coraz częsciej sam się pcha na kolana, na ręce i w ogóle. Bardzo lubi być całowany! Całowanie ceni sobie wyżej jeszcze od głasków. Podkłada mi łapki i łepek do całowanai :D

PostNapisane: Czw wrz 04, 2003 10:32
przez Sigrid
Spanikowałam. Jest mi bardzo głupio, ale po prostu moje doświadczenie z kotami (w ogóle ze zwierzątkami) jest taaaakie malutkie. :oops:
Kit rzuca się cały czas. Paradoksalnie dało mi to czas na obserwacje.
Nie używa pazurków. Choć oczywiście nie jest miło siedzieć sobie spokojnie i nagle czuć na głowie ciężar kota :evil: (no właśnie, w chwili, kiedy to piszę, znowu to poczułam). Tym bardziej niefajne jest, kiedy atak następuje z przodu. Kot skacze wtedy aż do oczu. :?
Udało mi się ustalić, że ataki kota mają miejsce zawsze w jednym i tym samym miejscu. Kiedy siedzę przy komputerze i piszę. Myślę, że po prostu jest zazdrosny o uwagę, jaką poświęca się temu dziwnemu urządzeniu. Niestety, akurat komputer ostatnio jest moim narzędziem pracy i z powodu fanaberii ogoniastego nie mogę przestać pisać. Nie powrócę przecież do tradycyjnych metod i nie zaostrzę sobie gęsiego pióra. To zresztą niewiele by dało, bo za ołówek też łapie. TŻ twierdzi, że Kitek traktuje mnie jak drugiego kota. Coś w tym może być. Po takich "rzucankach" bardzo chętnie reaguje na wspólne gonitwy w myszą na sznurku. potrafi tak wariować godzinę, a potem pada na środku pokoju z rozłożonymi łapkami.
Ale się rozpisałam, uff....

Aha - taki "mściwy" atak nastąpił tylko raz. Wyglądało to tak: kot wskoczył mi na ramiona, zjeżył się cały i... nafukał mi prosto do ucha :roll:
Również nie było pazurów w użyciu.
Pewnie macie rację, że drugi kot jest nieodzowny.

Nelly - coraz bardziej jestem zdecydowana na jakąś wersję syberyjczyka. Opinie o bezproblemowym charakterze tych kotów działają łagodząco na moje wyniszczone wybrykami zadziornego Kitka serduszko :D