Strona 1 z 4

Melcia Istnycud. Cud, że żyje :)...

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 20:58
przez agnes_czy
Melcia jest klasyczną jasnoburą kocią pięknościa. ma jakieś 7 miesięcy, z czego tylko ostatni przeżyła jako kotka domowa, a właściwie tymczasowa, w bezpiecznym domu, w ciepłym pokoju, na wygodnym posłanku.. Ale był to bardzo trudny miesiąc, pełen stresujących wycieczek w zamkniętej torbie, skąd nie było ucieczki, przez huczące, przerażające miasto, do jeszcze bardziej przerażającego, niebezpiecznie pachnącego "gabinetu", gdzie Melcię kłuto, krojono, szyto i kręcono nad nią z powątpiewaniem głowami: Istny cud, że tak długo przeżyła!!!" "Istny cud, jeśli się uda ją uratować!!!" I tak Melcia otrzymała nazwisko Istnycud :D Długo o niej nie pisałam, bo bałam się cokolwiek wspominać, żeby nie zapeszyć.
Melcię wypatrzyłam na osiedlowym, międzyblokowym kotowisku, wśród gromadki moich wolno żyjących podopiecznych. Trudno było jej nie zauważyć, bo miała ok 5 cm różowy kikucik ogonka. Wyglądało to, jakby ogonek został wyrwany przez psa czy człowieka, tylko ludziemówili, że to już od dawna tak chodzi, a kikucik nie porastał skórką, ciągle wyglądał jak świeża rana. Kiedy po kilku próbach udało się Melcię złapać i zanieść do weta(oj.... jaka była dzika- przez grube rękawice wetki mnie pogryzła), okazało się, że to nie ogonek, co wiecej- Melcia urodziła się bez ogonka, na dodatek jako obojnaczek, a to różowe to.... wypadająca kiszka stolcowa. Bo Melcia urodziła się też bez zwieraczy odbytu :roll:
Pierwsze tygodnie były koszmarne: mimo kilkakrotnego zaszywania odbytu, potem przycinania wypadającej części nie było żadnej poprawy, po kilku dniach wypadała dalsza część, a Melcia, cierpiąca na uporczywe biegunki, wycierała sobie swój biedny odbycik o ściany, fotele, łóżko... Możecie sobie wyobrazić, jak pokój wygląda (mojej córki- jak wróci zza granicy, to mnie zabije, już zapraszam na pogrzeb :roll: )
Wreszcie wetka postanowiła wykorzystać ostatnią szansę: otworzyła brzuszek i przyszyła kiszeczkę do mięśni brzuszka. I trzyma się :D Już ponad 3 tygodnie minęły, wszystko się ładnie zrosło i ładnie trzyma. kociak odżył, jest wesolutki, baraszkuje, gania za piłeczkami, wskakuje na kolanka, tuli się łasi, mruczy, jest strasznie miziasta. Niestety, boi się moich kotołaków i kiedy są w pobliżu, to chowa sie do ciasnego kącika. Czasem zamykam ją jeszcze w jej pokoju, zeby sobie odpoczęła, spokojnie zjadła i wykuwetkowała, ale bardzo nie chce siedzieć sama, drapie w drzwi i awanturuje się.
Melcia nigdy juz nie będzie w pełni zdrowa, trzeba bardzo uważać na jej dietę, no i nie zawsze udaje jej sie zostawić koopkę w kuwecie, chociaż bardzo się stara i kopie z wielkim zapamiętaniem. Ale póki są to zwarte bobki, to nie ma tragedii.
i oto, moi drodzy, otworzyłam ostatni numer KOTA i dowiedziałam się, ze Melcia Istnycud jest...... prawie Manxem :D
Wszystko byłoby dobrze, tylko Melcia bardzo się boi innych kotów, a ja się bardzo boję, zeby któryś nie drapnął ją w biedną doopkę. Co to za życie w zamkniętym pokoju??????
Czy ktoś zechce takiego ślicznego kotka bardzo specjalnej troski?


ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazek

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 21:14
przez GuniaP
Cuda się zdarzają ... trzymam kciuki za Melcie Istnycud

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 22:41
przez genowefa
Śliczna :)

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 1:12
przez Lidka
Piekny szary kroliczek:)
Moze reszta zycia bedzie juz mniej przykra.
Niech sie wszystko dalej udaje:)

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 1:16
przez matinestka
Cudo pokazujemy się!!! :kitty:

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 8:24
przez ASK@
ŚLICZNA :!:
Trzymam kciuki za domek :ok:

Re: Melcia Istnycud. Olala.... nie wiedziałam, ze mam Manxa

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 10:01
przez Westi
agnes_czy pisze:.... jaka była dzika- przez grube rękawice wetki mnie pogryzła


na zdjeciach widac wlasnie jaki to bardzo dziki kot :twisted:

Re: Melcia Istnycud. Olala.... nie wiedziałam, ze mam Manxa

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 19:37
przez agnes_czy
Powiadomienia mi nie przychodzą, już mi było smutno, że nasza Bezogoniasta żadnego serduszka nie poruszyła :( ...
A tu Melcia pozrawia wszystkich, którzy jej dobrze życzą i mruczy: " Trzynastego... nawet w styczniu jest wiosna..."

Obrazek

Obrazek

Westi pisze:
agnes_czy pisze:.... jaka była dzika- przez grube rękawice wetki mnie pogryzła


na zdjeciach widac wlasnie jaki to bardzo dziki kot :twisted:


Ta megadzikość przeszła Melci w ciągu 2 dni :D sama nie mogłam się nadziwić, a wetka podejrzewała, że kota podmieniłam- na pierwszej wizycie ani podejdź i ani utrzymaj! zębiska i szpony jakby sie rozmnożyły, a żeby podać usypiacza to trzeba było melcię do specjalnej klatki zastrzykowej zapakować, dźwigienką przycisnąć i uważać pilnie na palce... A na drugiej wizycie zrobił się przytulony aniołeczek :D

PostNapisane: Pt sty 16, 2009 21:20
przez agnes_czy
Właśnie sobie z Melcią siedzimy w pokoiku, zamknięte przed inwazją Bestii... właściwie ja siedzę, bo Melcia akurat dostała głupawki i robi spustoszenie :spin2: z podłogi na łóżko, z łóżka na półkę, z półki na telewizor, z telewizora na komputer, z komputera na regał, z półki na półkę, z półki na półkę, z półki .... rrrrym!!! na klatkę, w której przyjechały maluchy i dudududu.... za piłką :!: :!: :!: Potem na łózko...
A jak się zmeczy, to hyc na kolana, rozciąga się na całą długość i czeka na pochwały 8) A mnie aż radość rozpiera, bo zaledwie parę tygodni temu już sama zaczęłam tracić nadzieję, że uda sie ja uratować...
Poopcia coraz ładniejsza, juz nie ma takiej przerażajacej dziury w miejscu odbytu, kupalki, jeśli się dobrze dba o dietę i są odpowiedniej konsystencji, to przewaznie lądują tam, gdzie powinny. O- właśnie poszła do kuwetki :D Tylko martwi mnie, ze często na kuperku pojawiają się ślady krwi.

PostNapisane: Pt sty 16, 2009 21:28
przez Anuk
Śliczna!!!
A Ty jesteś :aniolek:

PostNapisane: Pt sty 16, 2009 21:45
przez Westi
agnes_czy pisze:Poopcia coraz ładniejsza, juz nie ma takiej przerażajacej dziury w miejscu odbytu, kupalki, jeśli się dobrze dba o dietę i są odpowiedniej konsystencji, to przewaznie lądują tam, gdzie powinny. O- właśnie poszła do kuwetki :D Tylko martwi mnie, ze często na kuperku pojawiają się ślady krwi.


:ok:

ja sie nie znam, ale moze to normalne po zabiegu, ze ta krewka sie pojawia po takiej ingerencji w cialko :oops:


a Melcia jest cuuuudowna. Najbardziej kocham buraski. A te bez ogonkow to juz wogole :1luvu:

PostNapisane: Sob sty 17, 2009 21:09
przez milu
Agnes_czy, po prostu Cię podziwiam :) A kicia jest śliczniutka :)

PostNapisane: Nie sty 18, 2009 18:53
przez agnes_czy
Tylko mi jej tak szkoda, że albo siedzi sama w pokoiku, albo wciśnięta pod kaloryfer wystraszona obserwuje Bestie. A taka jest biedulka spragniona kontaktu, że jak przyniosę miseczkę z jedzeniem, to tańczy między miseczką a moimi nogami, bylem tylko jej nie uciekła, i zaczyna jesć dopiero, kiedy głaszczę boczki. A ja niestety muszę obdzielić swoją uwagą 11 ogonów, stadko bezdomniaczków i jeszcze w międzyczasie pójść zarobić na jedzonko :roll:

PostNapisane: Pon sty 19, 2009 11:11
przez kirke18
moje srece napewno poruszyła, będę zaglądać i trzymać kciuki

PostNapisane: Czw sty 22, 2009 8:33
przez agnes_czy
Nikt do Melusi nie zagląda :? ...
To nic, podniesiemy się sami...