Strona 1 z 2

Świerzb u kota-jak doleczyć

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 13:32
przez kasiek_1111
Witam, szukam porady a właściwie pomocy czym można wyleczyć świerzba u kota. Kot jest u nas już prawie 2 lata, wzięty ze schroniska niestety ma świerzba i to tak upartego, że ciągle powraca., Chyba był niedoleczony. Wet dawał mu już jakieś zastrzyki (niestety nie pamiętam jakie), kupowaliśmy też adwokata i środek do nacierania uszy, niestety ten uparty świerzb ciągle wraca.
Poradżcie jak można to całkowicie wyleczyć.

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 14:41
przez Anda
Musisz czyścic uszy codziennie, patyczkami do czyszczenia uszu.
Dosyc głęboko trzeba czyścić, najlepiej żeby Ci ktoś pokazał.
Można dodać oleju z pestek dyni, który działa p/pasozytniczo.
Trzeba czyścić i czyścic miesiąc albo i dłużej aż tym czyszczeniem doprowadzi się do tego, ze nie złożą jaj i nie będzie nowego pokolenia.
Wydaje mi się, że ot jedyny sposób na świerzba usznego u kotów.

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 14:57
przez Nordstjerna
I, jeśli mogę coś dodać: wzmocnić odporność.
Świerzb atakuje bardzo często organizmy osłabione, niedożywione, zatrute, np. lekami.
U nas nawroty świerzbu były np. po zabiegach z narkozą, szczepieniach, leczeniu antybiotykami. Paradoksalnie - advocat i "jakieś" zastrzyki (zapewne iwermektyna, bardzo toksyczna) jednocześnie z funkcją zabijania pasożytów trują też organizm żywiciela. I mamy zamknięte kółeczko nawrotów.

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 15:22
przez wejaga
A jak dużo jest tego świerzbu?

Nasza Misia trafiła do nas w połowie września (miała wtedy dwa miesiące) z dużym świerzbem. Do grudnia wpuszczaliśmy jej kropelki (Dexoryl od weterynarza) codziennie rano i wieczorem i czyściliśmy jej uszy patyczkami do uszu - najpierw codziennie, ale potem coraz rzadziej, bo - jak nam powiedziała wetka - takie częste czyszczenie też podrażnia. Oczywiście czyści się przed wpuszczeniem kropelek.

Świerzbu było coraz mniej, ale wciąż był. Odstawiliśmy w końcu kropelki i teraz tylko czyścimy uszy raz na tydzień. Najpierw świerzb się nasilił, ale potem zaczął znikać - już prawie go nie ma.

Słyszałam już o kilku przypadkach (w tym kota naszej wetki), kiedy po długim leczeniu, odstawienie leku i tylko czyszczenie pomogło. Nie wiem, jednak jak długo Wasz kot jest leczony...

Chyba rzeczywiście trudne leczenie świerzbu ma związek z za małą odpornością (tak przynajmniej powiedziała nasza weterynarz).

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 16:15
przez ryśka
Czy Twój kot dostawał Stronghold? To najskuteczniejsza terapia w przypadku świerzbu usznego.
Jeśli Stronghold + czyszczenie nie pomogą, sugerowałabym pobranie wymazu z ucha, a przynajmniej zbadanie tego, co tam siedzi, po mikroskopem. To może już nie być świerzb, a jakieś powikłania (świerzb drąży w naskórku kanaliki, takie podrażnione ucho łatwo może zostać zaatakowane przez grzyby i bakterie, które wyglądają na pierwszy rzut oka czasem jak świerzb). Warto także, jeśli w zeskrobinach, mimo leczenia, zostanie potwierdzona dalsza obecność świerzbu, zrobić kotu test na Felv.

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 16:31
przez Nordstjerna
Ryśka, pozwolę sobie nie zgodzić się z reklamą strongholdu jako sposobu na świerzb. U nas na 5 kotów, potraktowanych strongholdem jako "uwieńczenie" leczenia oridermylem, wszystkie miały nawet nie nawrót, co zero reakcji na ten środek. Mimo jednoczesnego czyszczenia uszu. Wtedy pomogła cierpliwość i banalny crotamiton + czyszczenie uszu oliwą i parafiną.

A sam stronghold to starsza wersja advocata - ostatnio po obu tych środkach zdarzały się poważne zatrucia prowadzące do śmierci. Kilka z tych wypadków było wspomnianych na forum.
Nie wiem, czy warto ryzykować zdrowiem kota dla szybkiego efektu, w dodatku bardzo niepewnego, jak widać na przykładzie naszych zeszłorocznych tymczasów.

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 16:47
przez bloo
ryśka pisze:Czy Twój kot dostawał Stronghold? To najskuteczniejsza terapia w przypadku świerzbu usznego.
Jeśli Stronghold + czyszczenie nie pomogą, sugerowałabym pobranie wymazu z ucha, a przynajmniej zbadanie tego, co tam siedzi, po mikroskopem. To może już nie być świerzb, a jakieś powikłania (świerzb drąży w naskórku kanaliki, takie podrażnione ucho łatwo może zostać zaatakowane przez grzyby i bakterie, które wyglądają na pierwszy rzut oka czasem jak świerzb). Warto także, jeśli w zeskrobinach, mimo leczenia, zostanie potwierdzona dalsza obecność świerzbu, zrobić kotu test na Felv.


Ja zrobiłabym zupełnie odwrotnie: najpierw wymaz, dopiero później leczenie odpowiednio dobranymi środkami.

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 12:17
przez kasiek_1111
Strongholda nie dostawał tylko adwokata i te zastrzyki u weta.
Staramy się mu czyścić uszy ale widocznie za rzadko:(
Niestety czyszczenie uszu u niego to prawdziwe wyzwanie, kocisko waży ok 7 kg i starsznie ciężko go utrzymać, ciągle ucieka i się wyrywa. Boimy się czyścić za głęboko, żeby nie zrobić mu krzywdy jak się wyrywa.
Spróbujemy jeszcze mu poczyścić chociaż juz sama nie wiem czym, prawie każdy pisze co innego :(
W każdym razie dziękuję za odzew i czekam na dalsze rady.

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 12:53
przez Sylwka
Niestety powierzchowne czyszczenie może być przyczyną braku poprawy. Uszy TRZEBA czyścić głęboko. Jeśli uda się utrzymać kota to patyczkiem nie można mu zrobić krzywdy. Kanały są tak zbudowane, że tam gdzie nie wolno się nie dosięgnie. Moje tymczasy miały niestety uczulenie na krople wlewane do uszu (coś co miało świerzba bić było dolane do kropli przeciwzapalnych) - uszka były bardzo czerwone w środku. Miały też uczulenie na płyny czyszczące (pewnie wszystko na raz wywołało podrażnienie). Bardzo dobrze sprawdziło się czyszczenie zwykłą maścią nagietkową w której obtaczałam patyczki kosmetyczne. Jest tłusta i skutecznie "odmacza" wnętrze uszu a do tego ładnie je wygoiła. Wetki zalecały też zwykłą wazelinę. Dobiłam świerzba crotamitonem.

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 13:04
przez starchurka
Nordstjerna pisze:Ryśka, pozwolę sobie nie zgodzić się z reklamą strongholdu jako sposobu na świerzb. U nas na 5 kotów, potraktowanych strongholdem jako "uwieńczenie" leczenia oridermylem, wszystkie miały nawet nie nawrót, co zero reakcji na ten środek. Mimo jednoczesnego czyszczenia uszu. Wtedy pomogła cierpliwość i banalny crotamiton + czyszczenie uszu oliwą i parafiną.

A sam stronghold to starsza wersja advocata - ostatnio po obu tych środkach zdarzały się poważne zatrucia prowadzące do śmierci. Kilka z tych wypadków było wspomnianych na forum.
Nie wiem, czy warto ryzykować zdrowiem kota dla szybkiego efektu, w dodatku bardzo niepewnego, jak widać na przykładzie naszych zeszłorocznych tymczasów.


U mnie stronghold i advocat (jednak mają chyba trochę inny skład) działały dobrze na bardzo zaświerzbione koty. Czyszczenie uszu+niedostępny niestety już oridermyl (obiło mi się o uszy, że jest dostępny w czechach)+advocat/stronghold. Co do bezpieczeństwa tych środkow: ostatnio z powodu błędu przedawkowano advocata u mojej tymczaski Mimbli - nic się nie stało (wet zarządził obserwację), jednak myślę to zależy od indywidualnej wrażliwości kota. Wet stwierdził, że kontaktował się z dystrybutorem - producenci testowali "przedawkowywanie" nawet dziesięciokrotne i okazało się, że środek jest bezpieczny. Jak jednak mówi Nordstjerna zawsze należy zachować ostrożność i obserwować kota.
Ale z tym wymazem to jest niegłupi pomysł. Moja Xena ma nawracające zakarzenia bakteryjne, uporczywe... Wyszło na wymazie - bakterie coli. Leczenie wygląda zupełnie inaczej niż w przypadku świerzba. Między innymi niewskazane jest codziennie czyszczenie uszu, które uszkadza naskórek i prowadzi do kolejnych nadkażeń.

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 13:12
przez kasiek_1111
Dobiłam świerzba crotamitonem.


To płyn czy maść?

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 14:01
przez Sylwka
kasiek_1111 pisze:Dobiłam świerzba crotamitonem.


To płyn czy maść?

Może być i płyn i maść. Ja stosowałam płyn a Nordstjerna maść. :D

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 15:01
przez marta79
Ja płyn - działa.

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 9:16
przez kasiek_1111
marta79 pisze:Ja płyn - działa.



Właśnie kupiliśmy wczoraj płyn, od dzisiaj postaramy się czyścić mu uszka i poczekamy na efekty.

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 9:55
przez bloo
Cały czas nie potrafię zrozumieć. Po co testować leki na kocie?
Pomoże, albo nie. I co? Znowu zmiana?
Dla kociego organizmu takie zachowania nie są obojętne. Dla pasożyta, który siedzi mu w uszach najwidoczniej tak.
Anda pisała o oleju z pestek dyni. Jest naturalny nie chemiczny, zawsze coś.
Starchurka wspomniała, że to nie musi być świerzbowiec, tylko bakterie.
Dziewczyny mówiły też o tym, że podnoszenie odporności też jest bardzo ważne.
Może trzeba od tego zacząć?