Strona 1 z 2

Panlukopenia a szczepionka Leucorifelin - POMOCY

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 10:55
przez AnkaR
Witam, znowu potrzebuję pomocy merytorycznej.
Znowu chory koteczek - mój brat wziął ze schorniska kotka, ok 6 - 8 tygodni. Okazało się, że jego stan niemal agonalny to efekt panleukopenii.

Po ostatniej (wczorajszej) wizycie u weta chyba się polepsza, natomiast mój brat prosi, abym jutro poszła z nim do weterynarza, bo on nie może.
Ja bardzo chętnie, ale oznacza to kontakt z moimi kotami. Jeden był szczepiony felovaxem i tam jest napisane, że szczepi ta szczepionka na panleukopenię.

A drugi kot był szczepiony Leucorifelinem HC oraz Leucorifelinem -P. Czy wiecie, na co szczepią te szczepionki? Szukałam w siecie, ale nie znalazłam.

No i znowu standardowe pytanie - jako ciężarna - ryzykuję czymś, czy nie?

A może ktos wie, gdzie znajdę jakies info o tych szczepionkach.

Dziękuję, kociarze!

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 11:10
przez AnkaR
znalazłam, jest na panleukopenię. Teraz co ze mną, mogę miec krótki kontakt z tym zwierzęciem, czy nie bardzo?
Wie ktoś?

Chyba do weta muszę zadzwonić...

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 11:14
przez ryśka
Panleukopenia jest chorobą wyłącznie kocią - nie ryzykujesz. :)

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 11:16
przez AnkaR
naprawdę Ryśko??? Ja to pal licho, ale moje dwumiesięczne bejbi w brzuchu... o nie się martwię. Mój chłop powiedział, że się nie zgadza, żebym miała kontakt z tym, kicią, dopóki nie będę miała pewności, że panleukopenia nie4 szkodzi nienarodzonemu :-)

dzięki!

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 11:20
przez ryśka
Jedyne na co musisz uważać to żeby się od niego robalami nie zarazić - więc: mycie rąk + nie całowanie po chorym kocim łebku powinno w zupełności wystarczyć.

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 11:25
przez Kazia
Na wszelki wypadek zadzwoń do byle jakiego weta ( a może do renomowanego dt. Kazanawy, nawet...?) i zapytaj.
Moim zdaniem, z tego co wiem, to kocia choroba i człowiek sie nie zarazi, bebi też nie :)
Ale w lecznicy, jak to w lecznicy, pchly tabunami latają, grzybica na każdym kroku, a gdzie nie ma grzyba, tam pajączek siedzi, czyli świerzb...
Oczywiście przesadzam, jednak te choroby, i toxo jak kotek sie gdzieś załatwil i niedomyli, możesz złapać. Wiec nie dotykać absolutnie niczego, czego koniecznie dotknąć nie musisz, i umyć sie po powrocie do domu, rece bardzo porządnie.

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 11:32
przez AnkaR
:-)

Kanzawa to "mój" wet, ale w niedzielę nie ma go. Jutro mogę zadzwonić. Sęk w tym, że ów pan przez telefon jest mało zrozumiały, bo mówi po polsko-japońsku, ale to inna rzecz.

O wszystkich zasadach higieny pamiętam, oczywiście, żadnego całowania, żadnego przytulania, kotek będzie u mnie parę godzin, potem do weta, potem mój brat go weźmie. Ale o panleukopenii po prostu nic nie wiedziałam.

Tak zrobię, Kaziu, zadzwonię do weta, który ma dzisiaj jakiś dyżur i zapytam, czy przy zachowaniu zasad zdrowego rozsądku i higieny, grozi mi wiele ze strony panleukopenii. O toxo pamiętam.

Kurcze, odkąd jestem w ciąży, co chwila jakiś chory kiciuś i ja uczestnicząca w jego ratowaniu.

Tamtej małej koteczki nie wzięłam do siebie jednak. Wystraszyłam się.
Ale mojemu bratu chce pomóc - no i kotkowi przede wszystkim.


KAZIU - a orientujesz się, czy baypamum dla ośmiotygodniowego kotka się nadaje? Wydaje mi się, że czytałam kiedyś, że to dla starszych kotów. Ten mały dostał jedną dawkę narazie, ponoć w końcu coś zjadł o własnych siłach, ale nie wiem, czy to aby dobry lek...

Pozdrawiam i dziękuję!

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 15:30
przez Blue
Kilka godzin u Ciebie?
To chyba nie jest dobry pomysl... Ta choroba jest baaardzo zarazliwa a zadna szczepionka nie daje 100 % gwarancji niezachorowania. Ponadto wirusy tej choroby potrafia przetrwac pol roku jako bardzo zjadliwe tam gdzie byl chory kot - i tylko czatowac na obnizenie odpornosci kotow przebywajacych na tym terenie.
Twoje koty sa szczepione i dorosle - to daje im pewna przewage w stosunku do kociat ktore sa znacznie bardziej podatne i maja niewielkie w sumie szanse z ta choroba.
Jednakze ja - mimo iz wiele razy sporo ryzykowalam przynoszac do domu rozne znajdki - nie odwazylabym sie na swiadome wniesienie do mieszkania kociaka ze stwierdzona panleukopenia, nawet na chwile...
Chyba ze masz mozliwosc wniesienia szybko kociaka do pomieszczenia w ktorym twoje koty nie maja dostepu a po wyniesieniu chorego - dokladnego odkazenia tego miejsca. Jesli kociak ma biegunke lub wymioty - a zapewne ma - to ich drobinki, pelne wirusow, moga byc wszedzie.Badz ostrozna...

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 16:57
przez AnkaR
no i faktycznie... Nie biorę kotka, brachol pójdzie do innego weta (w godzinach, kiedy ma czas).

co za tyfus niedobry. Wet na tym kotku kreskę położył, nie założył mu nawet książeczki. Kotu ponoć lepiej, ale ja faktycznie chyba muszę przyjąc zasadę, że żadnych chorych kotów - ze względu na mnie i moje koty.
Dobrze, że moje chłopisko ma zdrowy rozsądek, bo ja zbyt spontaniczna jestem.

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 18:29
przez Blue
W tym akurat wypadku mial wielka racje - panleukopenia to paskudna choroba, potrafi zabic w kilkanascie godzin od pierwszych objawow, u malych, nieszczepionych kociakow smiertelnosc siega ponad 90 % :(
Dla doroslych kotow tez czesto konczy sie paskudnie :(
Trzeba bardzo uwazac :(

PostNapisane: Nie sie 31, 2003 19:39
przez Kazia
Słuszna racja, nie pomyślałam o zarażeniu doroslych kotów. Lepiej, że kociak u Ciebie nie byl.

O Baypamunie niewiele moge powiedzieć.
Tonia sie wypowiadala kilkakrotnie, że w niektorych przypadkach zaostrza objawy choroby.
Ja nie mialam doświadczeń, raz jeden swoim kotom dawałam. Tylko jedną dawke, wiec nie wiem...to było raczej profilaktycznie, o ile dobrze pamiętam.

PostNapisane: Pt wrz 05, 2003 11:14
przez AnkaR
chyba nie taki ten koci tyfus straszny.

Kotek maleńki, wet położył na nim kreskę, koci tyfus stwierdzony (panleukopenia), kotek wyglądał strasznie...

I zyje z tym tydzień i ma się coraz lepiej, dostaje jakiś antybiotyk i baypamum oraz kroplówki.

Mój brat, kociarz z przypadku, rzucony na głęboką wodę (jego pierwszy kot, zero doświadczenia i do razu takie choróbsko) wyrwał tego kota z przepasci i chyba wet racji nie miał, dając mu 1% szans. Kot wygląda jak kreska, jest chudy i wycieńczony, ale POLECAM DUZO OPTYMIZMU, JEŚLI (TFU TFU!) ZETKNĄ SIĘ KIEDYŚ WASZE KOTY Z TYM CHORÓBSKIEM!
OBY NIE!

Kocio ma ok 7 - 8 tygodni, wzięty z Wrocławskiego schroniska.

PostNapisane: Pt wrz 05, 2003 11:36
przez moni_citroni
Mam nadzieje, ze kotek wyzdrowieje :)

PostNapisane: Pt wrz 05, 2003 11:43
przez Maryla
Skąd się ci weci biorą , co kładą kreski na chorych a nie ratują ich za wszelką cenę? Na szczęście ja mam lepszego.
Jesli go uratujecie to Twój brat będzie miał pociechę na długo .Życzę mu tego !!! I trzymajcie się , powodzenia.
A skądinąd ten kot miał szczęście, że na Was trafił. Nigdy nie zgadnę, od czego to zależy.

PostNapisane: Pt wrz 05, 2003 11:48
przez AnkaR
wet postawił kreskę, ale wszystkie lekarstwa dał i kazał przychodzic, pod warunkiem, że kotek uprzednio nie zejdzie....

Kotek ma szczęscie, ale jego braciszek już mniej... w tym schronisku jest tyle kotów, mój brat wziął tego jednego, a zostało tyle... pewnie się zaraziły tą panleukopenią.
Ja też mam lepszego weta, ale moj brachol chodzi do schroniska na leczenie malucha, płaci tylko za najdroższe leki. W końcu wydano mu zdrowego kota...