Mamy problem ze Skierka... Upilnowanie tej wariatki graniczy z cudem. Ona jeszcze polprzytomna probowala sie bawic, skakac. Teraz - gdy odzyskala w sporej mierze sprawnosc - jej wysilki sie zwielokrotnily.
Niestety - nie dosyc ze ona nie moze skakac bo sobie wszystko rozwali w kolanie (co bedzie pewnie wyrokiem na ta lape) - to sprawna nie jest, bola ja dwie lapy (i ta operowana i przednia w ktorej miala ciety opuszek), czesto sie przewraca i potyka. Musi chodzic caly czas w kolnierzu bo momentalnie startuje do szwow - zreszta robila to juz bedac zakrecona jeszcze od narkozy. Obecnie opieka nad nia wyglada tak ze prowadzana jest na szelkach - bo inaczej chce pedzic przed siebie i skakac - caly czas w kolnierzu. Jednak trudno przez dwa tygodnie miec caly czas przywiazana do siebie kocice - bo jej nie mozna zostawic na chwile sama.
Na dodatek w tym tygodniu nie mozemy z Damorkiem za nic wziac wolnego - Skierka bedzie opiekowac sie jego mama. Pomijajac ze nie mozna bylo czekac z operacja - to nawet nam przez mysl nie przeszlo ze ona bedzie tak wariowac...
Pomyslelismy ze idealem byloby posiadanie na ten czas klatki wystawowej - tak zeby kocica mogla sie w niej w miare swobodnie czuc (a gdyby dalo sie wstawic kuwete to juz marzenie...), w ktorej byloby ja caly czas widac, ale w ktorej mozna by ja zamknac na chociazby pol godziny zeby wziac prysznic czy wyskoczyc do sklepu - czy zwyczajnie odetchnac. Albo zamknac ja tam na noc - zeby mozna bylo co prawda z przerwami na kontrole - ale sie wyspac choc troszke.
Po dzisiejszej nocy wygladam jak zombie
I Skierka sie meczy (bo wszedzie chce wskoczyc, pobiec) i my jestesmy wykonczeni nerwowo. Ona zamknieta - momentalnie sie uspokaja. Ale my mamy tylko taki duzy transporter - jest na taka okazje za maly i bardzo ogranicza widocznosc bo jest zabudowany.
Moze ktos z Was ma pozyczyc taka wieksza klatke na jakis tydzien?
Zeby ta jej nieszczesna lapka miala okazje sie zagoic i zrosnac?
Bylibysmy bardzo wdzieczni...