Chlopczy wyrzucony na autostradzie-w DS! Klopot z lecznica:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 06, 2009 21:14 Chlopczy wyrzucony na autostradzie-w DS! Klopot z lecznica:(

Byl mrozny, zimowy dzien, na autostradzie - jak codzien, tloczno, brudne bloto na jezdni i mroz, ktory z kazdym dniem stawal sie wiekszy.
W taki dzien jeden z samochodow zwolnil nieznacznie, jakas reka w srodku otworzyla drzwi i wyrzucila z jadacego auta mlode kocie...
Kociak uciekl spod kol, stal zdezorientowany i nie wiedzial co robic... Wczesniej byl kotkiem domowym, chodzil po podlogach, prawdopodobnie dywanach, nagle pod lapkami mial tylko zmrozony snieg.
Kociak to dzielny chlopczyk. Blakal sie tak przez kilka dni, smiertelnie przerazony i glodny. Zostal wyrzucony przy terenie budowy i byl czasem widziany przez robotnikow, jak przestraszony paletal sie przy jezdni, byl kompletnie zdezorientowany i nie nawykly do takiego zycia.
Mlody mial duzo szczescia - zauwazyl go dobry czlowiek - stroz na budowie. Ten pan dal mu tyle, ile mogl - otwieral mu drzwi do swojej budki, gdy maly byl zziebniety i zamiauczal pod drzwiami, dal mu pozywienie, zaczal go glaskac i sie z nim bawil. Kociak przebywal jednak ciagle parenascie metrow od ruchliwej autostrady i glownie na dworze, przy temperaturach siegajacych -15 stopni.

Dowiedzialam sie o nim dzis. Kociak ma na oko okolo 4-5 miesiecy, jest cudnym pingwinkiem, baaardzo ruchliwym, radosnym i przyjaznym. Ma przecudna koncowke ogonka, ladne futerko, czyste oczka. Jest calkowicie oswojony, musial byc wychowywany w domu...
Przed chwila wrocilam - zabralam pingwinka stamtad, w tej chwili przebywa w Katowicach w lecznicy na Brynowie, ma tam oplacony pobyt do piatku. Nie mam zadnej mozliwosci zabrania go do siebie, nie mam wlasnego lokum :( Jutro obejrzy go weterynarz, jezeli bedzie tylko mozna - odpchli go, odrobaczy. O jego stanie zdrowia powinnam wiedziec wiecej okolo poludnia.

Doba w lecznicy kosztuje 30 zl, jest to wiec rozwiazanie bardzo tymczasowe i nie jestem w stanie pokryc dluzszego pobytu... Czy jest ktos, kto zgodzilby sie dac kawalerowi dt? Oczywiscie, pomoge jak tylko bede mogla... To taki cudny, radosny chlopak...

Zdjecia przystojniaka :

Obrazek Obrazek Obrazek


edit: Przyjelam za pewnik informacje Pana Stroza, ze to chlopczyk, wlasnie sie dowiedzialam z lecznicy, ze panienka pelnym pyszczkiem... Fstyt... :oops:
Ostatnio edytowano Pt sty 09, 2009 0:38 przez Liwia_, łącznie edytowano 5 razy
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

Post » Wto sty 06, 2009 21:34

kurcze, faktycznie przydalby sie DT, szkoda placic tyle kasy w lecznicy, skoro on jest zdrowy

bosz, dobrze, ze go wzielas, takie niebezpieczne miejsce, i te mrozy
koszmar co sie dzieje, z tymi ludzmi :cry:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto sty 06, 2009 21:36

Wiem, że to bardzo nieładnie tak myśleć - ale mam nadzieję, że dla tych człekokształtnych kreatur, które są w stanie coś takiego zrobić istnieje jakiś specjalny zakątek w piekle!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sty 06, 2009 21:43

O Boże, wczoraj identyczna niemal historia w Wa-wie, dziś to... Nie mam słów na opisanie tych "ludzi" :crying:
Moje koty: Rysiek, Mefisto, Nikita, Rudi. Noreczka za TM [*]. I Gacek na doczepkę...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=102921
Obrazek

ewaw

 
Posty: 4249
Od: Czw cze 22, 2006 11:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 06, 2009 21:50

Tez kompletnie nie rozumiem - jak mozna... On i tak mial szczescie w nieszczesciu, gdyby nie Pan, ktory strozowal, nie mialby absolutnie zadnych szans...

Bardzo prosze o szanse dla kocia. Moge pokryc koszt utrzymania i zadbac o solidne oglaszanie...
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

Post » Wto sty 06, 2009 21:53

ewaw pisze:O Bo|e, wczoraj identyczna niemal historia w Wa-wie, dzi[ to... Nie mam sBów na opisanie tych "ludzi" :crying:


Kurcze, prezenty swiateczne pewnie juz sa wyrzucane...

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Wto sty 06, 2009 21:54

Anuk pisze:Wiem, że to bardzo nieładnie tak myśleć - ale mam nadzieję, że dla tych człekokształtnych kreatur, które są w stanie coś takiego zrobić istnieje jakiś specjalny zakątek w piekle!


Jestem osobą bardzo łagodną i spokojną. Ale gdyby taki osobnik wpadł w moje ręce... Daję słowo, nie wyszedłby żywy. Chociaż... zamordowałabym kreaturę, a poszła siedzieć za... człowieka!!!!

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto sty 06, 2009 21:55

Liwia, może napisz do Legnicy. Ona oferował dt dla tego kociaka wyrzuconego pod Wa-wa (na szczescie znalazł sie DS). Juz wrzucilam link do tego watku w watku Whiskasa z Wa-wy (patrz banerek w moim podpisie).
Moje koty: Rysiek, Mefisto, Nikita, Rudi. Noreczka za TM [*]. I Gacek na doczepkę...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=102921
Obrazek

ewaw

 
Posty: 4249
Od: Czw cze 22, 2006 11:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 06, 2009 22:09

ewaw - dziekuje Ci bardzo, napisalam...

Troche mnie martwi potencjalny daleki transport, bo kocio bardzo zle znosi podroz autem w tranporterku, panikuje, rzuca sie w klatce, probuje lapkami zaczepiac o cokolwiek przez kratki, placze straszliwie, moze samochod zle mu sie kojarzy... :(

Juz u weta, pani z lecznicy wziela go na rece, byl znow soba - ciekawski i spokojny....
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

Post » Wto sty 06, 2009 22:12

Biedny kocio, tyle złego przeżył, nie dziwne, że samochód źle mu się kojarzy :cry: :cry: :cry:
Moje koty: Rysiek, Mefisto, Nikita, Rudi. Noreczka za TM [*]. I Gacek na doczepkę...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=102921
Obrazek

ewaw

 
Posty: 4249
Od: Czw cze 22, 2006 11:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 06, 2009 22:35

Liwia_ pisze:Troche mnie martwi potencjalny daleki transport, bo kocio bardzo zle znosi podroz autem w tranporterku, panikuje, rzuca sie w klatce, probuje lapkami zaczepiac o cokolwiek przez kratki, placze straszliwie, moze samochod zle mu sie kojarzy...

To mądre zwierzaki są. Carmen też tak się zachowywała w transporterku, ale tylko w samochodzie. U weta jak czekałyśmy w kolejce już była spokojna. Może jej ostatnia podróż przed porzuceniem też wyglądała tak jak tego maluszka. :cry:
Obrazek

Migota

 
Posty: 3865
Od: Sob mar 29, 2008 20:57
Lokalizacja: Wa-wa Praga Płn

Post » Wto sty 06, 2009 22:36

Jeśli chodzi o moje DT,to tak jak już pisałam na moim wątku,jedyny problem to finanse nie ma innych przeciwności,zwłaszcza że "krówek"jest zdrowy,więc jeśli są chętni na pomoc finansową-chętnie pomoge autostrowiczowi odnaleźć lepszą drogę na dalsze życie :)
Legnica
 

Post » Wto sty 06, 2009 22:39

Legnico, bardzo Ci dziekuje!

Tak jak napisalam juz w pw, troche mnie przeraza odleglosc, dla kotka to dluga podroz na dt, takze sprobuje jeszcze znalezc cos blizej Katowic, czasu mam malo, ale moze sie uda...?
Jezeli nie, dzielny pingwinek pojechalby do Ciebie, oczywiscie pokryje koszty utrzymania...
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

Post » Wto sty 06, 2009 22:44

Nie tak ważne jest utrzymanie,choć i z tym różnie bywa,ale z pewnością-odpchlenie,odrobaczenie,szczepienie,kastracja i ew leczenie jeśli by coś "wyszło",ten początkowy "serwis" :)
Legnica
 

Post » Wto sty 06, 2009 22:45

Legnica pisze:Nie tak ważne jest utrzymanie,choć i z tym różnie bywa,ale z pewnością-odpchlenie,odrobaczenie,szczepienie,kastracja i ew leczenie jeśli by coś "wyszło",ten początkowy "serwis" :)


Oczywiscie, te koszty mialam tez na mysli. Choc czesc zrobia pewnie jutro w lecznicy.
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 63 gości