Czy odrobaczanie może zabić kociaka?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 06, 2009 15:31

mziel52 pisze:Najważniejsze, żeby lekarstwo nie było gorsze od choroby, weci często o tym zapominają.


O tym, że lek był szkodliwy (a niekiedy wręcz śmiercionośny) przeważnie dowiadujemy się dopiero po jego wycofaniu. I przeważnie dotyczy to leków dla ludzi - a więc bardziej "pod obstrzałem". O lekach typowo weterynaryjnych raczej nie bywa głośno. Niekorzystne skutki działania leków na organizm chorego kota najczęściej weci i opiekunowie przypisują chorobie. Pytanie, w ilu przypadkach tak jest rzeczywiście, a w ilu koci organizm "nietypowo" zareagował. I co to w ogóle znaczy: "nietypowo"? Żywe organizmy nie są produktem z taśmy, każdy z nich ma nieco inny metabolizm, wrażliwe organy, cokolwiek. Każdy organizm może "nietypowo" zareagować.
Wydaje mi się, że zbyt często o tym zapominamy.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto sty 06, 2009 18:18

Co to jest bariera krew-mózg?
Wiadomo przecież że jak przez skórę trafi do krwiobiegu to przejdzie i po nerkach i po wątrobie.
Nie słyszałam o tej barierze - napiszcie coś.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto sty 06, 2009 18:43

Doświadczone cioteczki?
Zatem, które leki są najbezpieczniejsze?

Dostałam od wetki fenbendazol żel w takim dozowniku do samodzielnego odrobaczenia ( 3 dni po 1 cm żelu w takiej specjalnej strzykawce dopyszcznej). Zdziwiło mnie to, bo taka dawka wygląda na standartową, a przeciez moja kota ma dopiero 8 miesięcy a i na ten wiek jest mała. Dałam jej jedną dawkę, nie było żadnych dolegliwości. Jednak nie udało mi sie podać dwóch nastepnych, bo kota wariowała jak jej wkładałam ta strzykawę do pyska.

Jak pójdziemy na wizyte poprosze o pratel- tabletke łatwiej podać.
Słyszałam jednak, że powinno się zmieniac środki odrobaczające.

Czy jest mozliwe, że mała nie miała robaków? Po żadnym odrobaczeniu nie zwracała ich żadna drogą, brzuszek miała mały jak ja wzięłiśmy i ogólnie była zdrowa. A może je ma, tylko nie wyszły?
Obrazek

kejt7

 
Posty: 42
Od: Czw sie 14, 2008 18:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 06, 2009 20:04

Nordstjerna pisze:
mziel52 pisze:Najważniejsze, żeby lekarstwo nie było gorsze od choroby, weci często o tym zapominają.


O tym, że lek był szkodliwy (a niekiedy wręcz śmiercionośny) przeważnie dowiadujemy się dopiero po jego wycofaniu. I przeważnie dotyczy to leków dla ludzi - a więc bardziej "pod obstrzałem". O lekach typowo weterynaryjnych raczej nie bywa głośno. Niekorzystne skutki działania leków na organizm chorego kota najczęściej weci i opiekunowie przypisują chorobie. Pytanie, w ilu przypadkach tak jest rzeczywiście, a w ilu koci organizm "nietypowo" zareagował. I co to w ogóle znaczy: "nietypowo"? Żywe organizmy nie są produktem z taśmy, każdy z nich ma nieco inny metabolizm, wrażliwe organy, cokolwiek. Każdy organizm może "nietypowo" zareagować.
Wydaje mi się, że zbyt często o tym zapominamy.



Zgadzam się z Tobą.
Trzeba ostrzegać, ze lek może zabić, spowodowac uszkodzenie narządów, że były takie przypadki, że ciągle to się zdarza.
Czasami nie warto ryzykować. Najczęściej jednak najpierw odrobaczamy i odpchlamy od razu, bez badań, bez poznania zwierzaka.

A jak słyszę, że kociak jest odrobaczany , szczepiony na wszystko i kastrowany w przeciągu kilku dni, tygodni, to po prostu nie wiem, dlaczego lekarze to robią.
Właściciel moze nie wiedzieć, ale lekarz MUSI wiedzieć, że to może być bardzo niebezpieczne - szczególnie dla kota, który jest bardzo wrażliwy na chemię.


Nie demonizuję, a przynajmniej nie mam tego zamiaru.
Ale proszę, uważajcie na to, abyście chcąc dobrze, nie skrzywdzili swojego kota, czy psa.

Być może inny kot przezyłby to, ale Naszce się nie udało. :cry:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto sty 06, 2009 21:40

Anda pisze:Co to jest bariera krew-mózg?
Wiadomo przecież że jak przez skórę trafi do krwiobiegu to przejdzie i po nerkach i po wątrobie.
Nie słyszałam o tej barierze - napiszcie coś.

Ona dotyczy neurotoksyczności środków przeciwpasożytniczych.

To znaczy w wielkim skrócie, że środki te działają tylko na układ nerwowy "robaków", blokując przewodnictwo impulsów nerwowych.
Nie działają na układ nerwowy ssaków (imidakloprid w Advocate). Nie docierają tam z różnych powodów (wielkość cząsteczki, aktywna bariera białkowa...)

Natomiast ich "przyswajanie" przez inne narządy jest różne - dokładnie tak samo jak innych leków.
Moksodektyna w Advocate, selamektyna w Strongholdzie, ivermektyna luzem- to mówiąc w skrócie antybiotyki. Tyle, że nie podaje się ich jak "normalnych" antybiotyków przez kilka/kilkanaście dni.
Słabiej wchłaniają się ze skóry. Siłą rzeczy ich wpływ na owe organy jest mniejszy.
Nie twierdzę przy tym, że są obojętne. Moim zdaniem nie ma leków całkowicie bezpiecznych.

Można nawet powiedzieć, że wokół nas jest mnóstwo substancji toksycznych - wszystko zależy od dawki.
Bo na przykład:
"Inwermektyna i moksydektyna w dawce terapeutycznej (0,2 mg/kg) stymulują funkcje efektorowe komórek fagocytujących takich jak neutrofile, monocyty oraz makrofagi otrzewnowe.
Oba leki w zależności od wielkości dawki wykazują działanie potencjalizujące pierwotną odpowiedź humoralną po stymulacji SRBC, co wyrażone jest zwiększeniem liczby splenocytów produkujących przeciwciała anty-SRBC i wzrostem miana surowiczych hemaglutynin.
Immunomodulujące działanie badanych leków, utrzymujące się nawet przez miesiąc od momentu podania, może być istotne dla ich przeciwpasożytniczego efektu działania.
Pobudzenie przez inwermektynę i moksydektynę aktywności komórek układu odpornościowego gospodarza, które są odpowiedzialne za eliminację pasożytów może istotnie zwiększyć skuteczność ich rzeciwpasożytniczego działania
."
http://nauka.opi.org.pl/raporty/opisy/s ... 119224.htm

A co kiedy umierają zwierzęta leczone antybiotykami? Czy w związku z tym należy przestać ich używać? Bo antybiotyki zabijają? Rozwalają nerki, wątroby a podaje się je dniami a czasem tygodniami.
A grzybice? Środki przeciwgrzybicze to dość "ciężki kaliber" dla podrobów. A jednak smarujemy, dajemy tabletki...
Kotom chorym na pp podaje się Caninserin - konserwowany (o ile się nie mylę fenolem) - nie podawać bo fenol koty zabija?
Wszystkie te środki są odpowiedzią na NASZE życzenia - żeby nie trzeba było męczyć się z pastą, płynem czy tabletką. I najlepiej żeby "załatwiły" wszystko i od razu.
Przy innej okazji wspomniałam, że może warto byłoby opisać, udokumentować przypadki powikłań czy śmierci i napisać o tym do producentów.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto sty 06, 2009 22:16

Zawsze jest problem-odrobaczać już czy poczekać. Tylko na co? Jeśli mamy małe, słabe kocię, blade, z ogromnym brzuchem, wymiotujące dużymi glistami- odrobaczanie może je zabić. Ale pasożyty również- zatkania mechaniczne, anemia, uszkodzenia błony śluzowej jelit, biegunki, zatrucia produktami przemiany materii glist-tak one też wydalają, uszkodzenie płuc, obniżenie odporności.... Kocię może nie dotrwać do stanu, w którym odrobaczenie będzie bezpieczniejsze. W takiej sytuacji odrobaczam maleńkimi dawkami pyrantelu, przez 3 kolejne dni, w osłonie parafinowej, podaję przy tym witaminy z grupy B, catosal i w razie potrzeby-nawadniam.

dokota

Avatar użytkownika
 
Posty: 1286
Od: Śro lip 16, 2008 21:42

Post » Wto sty 06, 2009 22:31

Po moim białączkowym Płaczusiu, który miał potworne ilości robali, boję się i robaków u kota i samego odrobaczania.

Każde odrobaczanie (nawet u dorosłych i zdrowych domowników) przypłacam wielkim stresem, zawsze to robię w takich godzinach, zeby ewentualnie od razu jechać do weta przy pierwszych objawach.

Panicznie wręcz boje się zatrucia toksynami.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Śro sty 07, 2009 0:47

pixie65 pisze:A co kiedy umierają zwierzęta leczone antybiotykami? Czy w związku z tym należy przestać ich używać? Bo antybiotyki zabijają? Rozwalają nerki, wątroby a podaje się je dniami a czasem tygodniami.
A grzybice? Środki przeciwgrzybicze to dość "ciężki kaliber" dla podrobów. A jednak smarujemy, dajemy tabletki...
Kotom chorym na pp podaje się Caninserin - konserwowany (o ile się nie mylę fenolem) - nie podawać bo fenol koty zabija?
Wszystkie te środki są odpowiedzią na NASZE życzenia - żeby nie trzeba było męczyć się z pastą, płynem czy tabletką. I najlepiej żeby "załatwiły" wszystko i od razu.
Przy innej okazji wspomniałam, że może warto byłoby opisać, udokumentować przypadki powikłań czy śmierci i napisać o tym do producentów.


Tak, ja osobiście uważam, że należy przestać ich używać.

Należy przestać ich używać na ślepo, bo może pomogą, "bo kotek ma brzydką kupkę, to go nafaszerujemy metronidazolem, a badania zostawimy na później, jak metronidazol nie pomoże". Należy przestać używać nietrafionych antybiotyków: robić badania i antybiogramy. Należy przestać używać profilaktycznie, "osłonowo"- przykład: Duża moich zeszłorocznych Burasiąt dostała antybiotyki dla kota, który miał tylko lekkie łzawienie z oka i od razu dla jego zdrowego brata. Profilaktycznie. Doustny. Profilaktycznie! :strach:
Na szczęście zanim podała, najpierw zadzwoniła do mnie - choremu kociakowi wystarczyła gentamycyna do chorego oka. Drugi nawet biostyminy nie potrzebował, był po prostu zdrowy.

Należy przestać wytaczać armatę tam, gdzie wystarczy proca - kolejny przykład, z mojego doświadczenia: Gacek przy operacji ropomacicza ujawnił niewielką ilość ciemnej wydzieliny w uchu (prawdopodobnie wynik osłabienia organizmu chorobą, być może początki świerzbu). Nasz ówczesny wet z miejsca zaproponował, że ma bardzo skuteczny środek na świerzba, w zastrzyku. Nie skorzystaliśmy, sama nie wiem dlaczego, intuicja? Wtedy brakowało mi obecnej wiedzy i ostrożności, za to niestety nie brakowało zaufania do tamtego weta. "Świerzb", czymkolwiek był, ustąpił samoistnie. Co mogłoby się stać, gdybyśmy w dobrej wierze chcieli skutecznie wyleczyć Gacka?

Środki przeciwgrzybicze?
Mogę mówić tylko za siebie (kotom nie dawałam): nigdy mi nie pomogły.
Grzyb poszedł sobie precz po podniesieniu odporności.

Podobnie jak pixie65 uważam, że należałoby opisać i udokumentować przypadki powikłań i śmierci. O ile weci i producenci nie pójdą w zaparte, że to nie środek zawinił, tylko... no, cośtam, coś tam.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro sty 07, 2009 10:06

To bardzo ważny wątek i cieszę się, że wreszcie zaistniał na forum, bo o jego zawartości rozmawiamy poza forum już od dawna.
Na szczęście w przypadku tymczasów nie przeżyłam nigdy osobiście powikłań po odrobaczaniu kota, bo było mi dane zawsze trafiać z tym na mądrych wetów. Niestety moje rude chorowite futro na poczatku naszej kociej drogi służyło wetom niemal za królika doświadczalnego. Jak teraz o tym myślę to ciesze się że on żyje. Wycieńczony chorobą kot (gdy trafił do ludzi był w stanie niemal agonalnym) dostał prawie na start stronghold co nie dało absolutnie nic, bo jeszcze po 1,5 miesiąca wymiotował glistami. W sumie był odrobaczany 5 razy. Raz przez "weta" (nie zasłużył aby tak go nazywać), który mając przed nosem wynik badań parazytologicznych podał środek który na te konkretne pasożyty nie działał. Nie wiem jak on to wszystko zniósł. Wiem jedynie tyle, że przez te 4 lata ze mna ciągle walczę o jego komfort i zdrowie. Wiem, że ma zmienioną tkankę płuc i liczne zwłóknienia, sapie, dawniej kaszlał. Ile z tego jest "zasługą" samych robali a ile może być "zasługą" strongholdu (Nordstjerna przytaczała w innych wątkach możliwe powikłania po środkach typu spot-on które zabijaja też postacie larwalne nicieni) to trudno powiedzieć.
A teraz antybiotyki. Od dawna się zastanawiam jak to jest. W ludzkiej medycynie praktykowanej przez rozsądnych lekarzy (to ważne) antybiotyk podaje się jeśli jest ku temu wyraźna przyczyna. Nie robi się tego w infekcjach wirusowych gdy nie ma nadkażeń bakteryjnych, itp. W medycynie weterynaryjnej często się zdarza (o tym niestety zbyt często czytam na forum) podawać antybiotyk osłonowo. Dlaczego? To jakiś absurd. Osłonowo to ja owszem mogę podać probiotyk ale nie antybiotyk. Weci niestety szafują antybiotykami równie hojnie jak sterydami. Wtedy wynik jest szybko i klient jest zadowolony a tak naprawdę nie bierze się pod uwagę dalszych skutków takich praktyk. Gorzej, bo w przypadku powikłań trudno się wetowi przyznać, że ich przyczyną mogło być toksyczne działanie konkretnego leku na konkretnego kota. Podam znowu mój rudy przykład. Po kastracji jak już rudy się wybudził (to osobna historia która doprowadziła mnie niemal do zawału) to myjąc się nieporadnie zadrapał sobie oko. Na drugi dzień było czerwone to pognałam do weta. Zakropił oczy i właściwie nie wiem dlaczego walnął (inaczej tego nie nazwę, bo to strazł z armaty był) w kota Enroxilem. Po powrocie do domu kot był w totalnym szoku (a ja z nim). Siedział skulony w ciemnej łazience, miał światłowstręt, nie dał się dotknąć. Zareagował bardzo źle na entrofloxacynę. Taki stan trwał ponad 2 godziny. Drugi kontakt rudego z tą grupą antybiotyków (tym razem ciprofloxacyna) skończył się jeszcze gorzej - bół brzucha, apatia, kompletny brak apetytu, wymioty.
Błagam obserwujcie swoje zwierzęta. Zawsze pytajcie weta co kot dostaje i po co. Notujcie (najlepiej w książeczce) jeśli po czymś konkretnie reakcja zwierzęcia nie była normalna. Nie dajcie sobie wcisnąć "cudownych kombajnów" co to działają na wszystko. Długo można by jeszcze pisać.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 07, 2009 11:58

Co do antybiotyków - moje dzieci i ja- nie bierzemy antybiotyków w ogóle od jakichs 5 lat i żyjemy. Leczymy się głównie homeo i ziołami. Ostatnio miałam zabieg i tez odmówiłam, kiedy pani chciała mi do kroplówki podac antybiotyk.

Oczywiście , jezeli istnieje konieczność podania tychże, ale rzeczywiście koniecznośc, to trzeba podać. nie poświęciłabym niczyjego zdrowia w imie nie podawania anytybiotyków.

Lekarze dookoła trabią o skutkach podawania antybiotyków ludziom i zwierzakom i dodawania ich dosłownie do wszystkiego.
Bakterie są w większości oporne na większość z nich.

Jeżeli można napisać, że środki p/robakom działają na zasadzie antybiotyków (chociaz dla mnie to lekka przesada, bo na tej samej zasadzie działają też trutki na szczury, któr sa zabójcze nie tylko dla szczurów, ale np kotów, które zjedzą zatruta mysz , czy same najedzą się trutki), to czy takie nagminne, co 3 miesiące podawanie nie powoduje, ze robale maja w nosie te środki??

Wydaje mi sie,że czytałam na forum, że koty regularnie odrobaczane bodajże przez Janę ciągle mają robale i niczym ich zabic nie może.

Może spróbujmy stworzyc jakiś poradnik dotyczący odrobaczania, odpchlania i odświerzbiania.
TO JEST DOBRE MIEJSCE !:)
na poczatek może to co napisała Dakota:
" Jeśli mamy małe, słabe kocię, blade, z ogromnym brzuchem, wymiotujące dużymi glistami- odrobaczanie może je zabić. Ale pasożyty również- zatkania mechaniczne, anemia, uszkodzenia błony śluzowej jelit, biegunki, zatrucia produktami przemiany materii glist-tak one też wydalają, uszkodzenie płuc, obniżenie odporności.... Kocię może nie dotrwać do stanu, w którym odrobaczenie będzie bezpieczniejsze. W takiej sytuacji odrobaczam maleńkimi dawkami pyrantelu, przez 3 kolejne dni, w osłonie parafinowej, podaję przy tym witaminy z grupy B, catosal i w razie potrzeby-nawadniam."

W zasadzie to cały wątek powiniem być podwiesozny, żeby każdy mógł poczytać i zadecydować co robić i w jaki sposób.

A na świerzb dobry jest olej z dyni (można dodac odrobinę czosnku). Trzeba czyścić uszy az do skutku czyli ok 2 tygodni albo 3.

Dla mnie najgorsze (oprócz smierci Naszy po odrobaczaniu) było usuwanie wszoł u kociaka. Koszmar.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro sty 07, 2009 14:31

Tak, moje koty mają glisty, których nie wytłukliśmy dotąd kilkoma środkami (vetminth, panacur, fenbenat, pyrantelum, cestal, pratel, profender - tyle pamiętam). Jest to być może moja wina, ponieważ nie zrobiłam jednej ważnej rzeczy przy kilku pierwszych odrobaczeniach - nie wysprzątałam i nie wymyłam całego mieszkania. To jest bardzo ważne, żeby po podaniu odrobaczacza zresetować kuwety następnego dnia, wymyć mieszkanie, wyprać legowiska i wszystko co się da.

Nie tylko ja mam problemy ze skutecznym odrobaczeniem stada - np. Anja wytłukła glisty dopiero strongholdem. Ale ja się boję strongholdu, właśnie ze względu na selamyktynę :? Chciałam ostatnio odrobaczyć stado nowym środkiem, milbemaxem - ale oprócz bariery finansowej (170,00 zł. na moje ówczesne 10 kotów) doszła kolejna obawa - substancja czynna jest bardzo zbliżona do selamyktyny...

Jakie zasady przy odrobaczaniu? M.in. to, że zawsze odrobaczamy wszystkie koty jednocześnie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro sty 07, 2009 14:39

Dobrą praktyką przy tym by było stymulowanie odporności, bo to przecież głównie organizm kota musi się bronić przed ponowną kolonizacją przez pasożyty. I do tego jeszcze probiotyki aby od razu wspomagać regenerację nabłonka jelit.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 07, 2009 15:08

Jeszcze jedna ważna rzecz-jeśli mamy stado i odrobaczamy środkami działającymi na robale w jelitach, np. pyrantel lub fenbendazol (te substancje czynne są w większości ) preparatów, to odrobaczamy wszystkie i powtarzamy procedurę co 3 tygodnie min. 3 razy. Wynika to z tego, że część larw siedzi sobie poza jelitami i te po osiągnięciu dojrzałości przechodzą do jelit, tam się rozmnażają i dochodzi do wydalania jaj-czyli koło się zamyka. U różnych kotów ten proces zachodzi w różnym czasie. Albo badać regularnie kał na obecność jaj i wtedy odrobaczać zgodnie z uzyskanym wynikiem. Myślę, że brak powtórnego odrobaczania i nie poddawanie procedurze całego stada, szczególnie gdy kotów jest dużo jest przyczyną niepowodzeń. O higienie-kuwety, miski, legowiska-nie wspomnę . Dorodne, zdrowe klinicznie koty mogą być nosicielami i zarażać inne, choć ich układ odpornościowy dobrze sobie radzi z infekcją robaczą. Tęgoryjce, słupkowce-to inny problem i tu stronghold czy advocate może być pomocny.

dokota

Avatar użytkownika
 
Posty: 1286
Od: Śro lip 16, 2008 21:42

Post » Śro sty 07, 2009 16:06

Sylwka pisze:W sumie był odrobaczany 5 razy. Raz przez "weta" (nie zasłużył aby tak go nazywać), który mając przed nosem wynik badań parazytologicznych podał środek który na te konkretne pasożyty nie działał. Nie wiem jak on to wszystko zniósł. Wiem jedynie tyle, że przez te 4 lata ze mna ciągle walczę o jego komfort i zdrowie. Wiem, że ma zmienioną tkankę płuc i liczne zwłóknienia, sapie, dawniej kaszlał. Ile z tego jest "zasługą" samych robali a ile może być "zasługą" strongholdu (Nordstjerna przytaczała w innych wątkach możliwe powikłania po środkach typu spot-on które zabijaja też postacie larwalne nicieni) to trudno powiedzieć.

Sylwka, w ulotce jest wyraźnie napisane: "STRONGHOLD może być bezpiecznie stosowany u zwierząt zakażonych dorosłymi postaciami Dirofilaria immitis, jednak zaleca się, aby zgodnie z dobrą praktyką weterynaryjną wszystkie zwierzęta w wieku 6 miesięcy i powyżej żyjące w krajach, w których istnieją wektory tego pasożyta, były badanie w kierunku obecności dorosłych postaci Dirofilaria immitis przed rozpoczęciem podawania preparatu STRONGHOLD. (...) Produkt nie jest skuteczny przeciwko dojrzałym postaciom D. immitis"
http://www.emea.europa.eu/vetdocs/PDFs/ ... -PI-pl.pdf
Wygląda na to, że wet nie doczytał?
Anda pisze:Jeżeli można napisać, że środki p/robakom działają na zasadzie antybiotyków (chociaz dla mnie to lekka przesada, bo na tej samej zasadzie działają też trutki na szczury, któr sa zabójcze nie tylko dla szczurów, ale np kotów, które zjedzą zatruta mysz , czy same najedzą się trutki), to czy takie nagminne, co 3 miesiące podawanie nie powoduje, ze robale maja w nosie te środki??

Awermektyny (iwermektyna, selamektyna i inne) antybiotykami :arrow: "Do grupy antybiotyków poliketydowych przeciwpasożytyniczych należą awermektyny." http://www.biotechnolog.pl/artykul-209.htm

Być może dlatego właśnie zaleca się (no, niektórzy weci zalecają...) zmianę środków odrobaczających co jakiś czas.
Poza tym gdyby tak łatwo rozmaite "robale" się uodporniały to nie byłoby możliwe jakiekolwiek leczenie.
Ale faktycznie wpływ na owo uodpornienie mogą mieć również inne antybiotyki zawarte np. w karmach (mięso i jego produkty).

Natomiast nie bardzo rozumiem skojarzenie z trutką na szczury...
I szczur i kot są ssakami.
Co jest dziwnego, w tym, że kot może zatruć się pośrednio (przez zjedzenie szczura) albo bezpośrednio (przez np. wdepnięcie w trutkę i wylizanie łap) na przykład antykoagulantem?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto sty 13, 2009 22:44 czy kot może umrzeć po odrobaczeniu

Własnie wróciłam z lecznicy gdzie dowiedziałam się ze mój mały kotek umarł. Pare dni temu wziełam go z targowiska miejskiego i od razu poszłam z nim do weta. Miał bardzo duży brzuszek jak by był w ciąży mimo ze miał dopiero ok. 4 miesięcy i ważył 1,5 kg. Wet dał mu aniprazol 1/4 tabletki i kazał dawać przez 3 dni. Tak więc zrobiłam. Po podaniu ostatniej tabletki kotek przestał jeść, wymiotował co 2 godziny a potem był już tylko w apatii. Poszlismy z nim do weta a ten zostawił go w lecznicy. Na następny dzień kotek umarł. Wtedy wierzyłam że lekarze wet. znają się na rzeczy ale teraz wiem, że kotek tak zarobaczony nie powinien był dostać tak dużej dawki leku odrobaczającego (1 tabletka przypada na 10 kg masy ciała zwierzęcia). Poza tym duże ilosci toksyn które uwalniały się z robaków zabiły kotka. Tak zarobaczonym zwierzętom wziętym prosto z ulicy nie aplikuje się od razu środka odrobaczajacego, bo nikt nie wie co tak naprawdę im dolega i jak mocno są wycieńczone.

golla

 
Posty: 970
Od: Wto sty 13, 2009 20:56
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bianka 4, Google [Bot], jacek1982, Szymkowa i 227 gości