Strona 1 z 1

mała biała dzika a jest u mnie 6 miesiecy!!!

PostNapisane: Pt sie 29, 2003 21:16
przez pini1
witajcie :D
postanowiłem zwrócić sie do forum z zapytaniem moze ktos zna sposób na oswojenie domowego dizkiego kota a raczej kotki 8O
bo:
jest u nas 6 miesiecy ( w tej chwili ma 7 miesięcy)
jest tu razem z mama i babcią
jest jedna z 11 i to moze ją przeraża
ale:\
reaguje na imię SUSHI
pozwal sie ze soba bawić
ale nie daję sie pogłaskać
ani podejśc bliżej niz 20 cm
próbowlaiśmy wszystkiego:
zamykanie w klatce i głaskanie ( cała pozostała 10 siedziała na zwenatrz klatki i wyyyyłłłaaaaa
zamykanie w kontenerku( łapanie około 2 godzin i wizyta u chirurga po podrapaniu)
wabienie jedzeniem

nicccccccc
jej brat super oswojony u mojej rodziny
jej mama i babcia tez osowojone

o co chodzi

jedynego kota które toleruje to TOFFII nasz ogromny rudzielec, z którym myjemy i spimy cały czas i który jak spi u nas na łózku to my tez spimy ( w nogach)
i co poczać z ta SUSHI? :)

PostNapisane: Pt sie 29, 2003 21:22
przez Olat
Ela z forum ma podobny problem. Kocie rodzeństwo (Borys i Nela). Kocurek całkowicie zaadaptowany, domownik. Kota- chyba w podobnym wieku wzieta, do tego samego domu- dzikuska. Kociszcza mają juz pewnie ponad rok- i sytuacja sie nie zmienia :(

PostNapisane: Pt sie 29, 2003 21:24
przez tonia
niereformowalna...jak ja ... :wink:

Re: mała biała dzika a jest u mnie 6 miesiecy!!!1

PostNapisane: Pt sie 29, 2003 21:30
przez ana
pini1 pisze:jedynego kota które toleruje to TOFFII nasz ogromny rudzielec, z którym myjemy i spimy cały czas i który jak spi u nas na łózku to my tez spimy ( w nogach)
i co poczać z ta SUSHI? :)
A może po prostu zostawić w świętym spokoju? Skoro się przyjaźni z Toffim to OK.

BTW podobną sytuację widziałam: dzika kotka po przejściach - Skwareczka, przez trzy lata (czyli do swojej śmierci) nie pozwoliła się dotknąć żadnemu człowiekowi. Kumplowała się z rudym - i to im w zupełności wystarczało. A była tak dzika, że np. o zabieraniu jej do veta nie mogło być mowy. Wizyty tylko domowe, a i tak badanie kotki graniczyło z cudem. Nigdy nikomu nie zaufała :(

PostNapisane: Pt sie 29, 2003 23:30
przez Olat
Ciekawe, ze wszystkie przytoczone tu historie dotyczą niereformowalnych kotek- dziczków. Czyżby kocurki oswajały sie łatwiej?

PostNapisane: Sob sie 30, 2003 0:40
przez evanka
Olat pisze:Czyżby kocurki oswajały sie łatwiej?
Coś w tym może być, bo u mnie kocurki zawsze były cudownie przytulaste, naręczne, zadekoltowe i buzi-buzi, a dziewczyny - takie kocieniedotknięcia.