Strona 1 z 14

Lolek i Mela. Minął rok:-)

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:01
przez MMKD
Nasz Lolek zjadł wczoraj wieczorem kilka listków skrzydłokwiatu. Wydało się dzisiaj, kiedy znaleźliśmy dwie kupki wymiotów, w których m.in. były dwa zbrązowiałe listki. Musiał zwymiotować przed południem bo potem cały czas go obserwowaliśmy. Długo nie zachowywał się dziwnie, miał tylko trochę mniejszy apetyt i był bardziej senny. Ok 17:30 zawieźliśmy go jednak do lecznicy gdzie pan doktor dał mu 200 ml podskórnej kroplówki, furosemid i lek przeciwwymiotny. Lolek miał 37,8 C, a pan doktor nie wyglądał na bardzo zaniepokojonego. Kazał nam przyjechać jutro na powtórzenie kroplówki.
Po powrocie do domu Lolek zaczął chwiejnie chodzić, plątały mu się tylne łapki, wyszła trzecia powieka i zaczął przelewać się przez ręce. Na syrenie pojechaliśmy do innej lecznicy (nasza była już zamknięta). Pani doktor odała jeszcze 100ml kroplówki i lek sterydowy ( Dexasone 1ml ) i powiedziała, że nie możemy nic więcej zrobić. Powiedziała też, że widać, że jego stan jest poważny ale jest szansa, że nawodnienie organizmu pozwoli wypłukać z niego toksyny.

Czy naprawdę nic więcej nie można zrobić?

Lolek po wyjściu z lecznicy załatwił się samodzielnie, po przyjściu do domu jest półprzytomny, nie ma siły i przed chwilą zsiusiał mi się w ramionach. Temperatura na jednym termometrze spadła do 37,0 a na drugim 36,8...

Pomóżcie!!! Nie wiemy co robić!!!

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:04
przez aamms
Masz trzy (przynajmniej te znam) lecznice calodobowe: na Powstancow Slaskich, na Gagarina i Elvet na Niepodleglosci..
Jedz natychmiast! do ktorejkolwiek..

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:05
przez Fredziolina
o kurczę :(
Moze coś na poprawę pracy wątroby.
Moja wet stosuje w iniekcji homeopatyki: traumel, heppel i mucosa.
Ornipural czyni cuda dla wątroby. Napisz pw do Eurydyki.

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:06
przez aamms
Jeszcze SGGW na Ursynowie..

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:07
przez mircea
Skrzydłowiat nie ma aż tak silnych właściwości trujących.
Zawiera co prawda alkaloidy, ale nie sądzę, by aż tak silnie działały na kota, zwłaszcza że są one przede wszystkim w łodygach a nie w liściach :roll:

Szukałabym innej przyczyny wymiotów.

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:11
przez MMKD
Pani doktor wyraźnie powiedziała, że nic innego na razie nie da się zrobić.
Z Elvetem mamy bardzo niedobre doświadczenia.
Nie wiem co robic. Spadła mu temperatura on prawie jeden stopień.
Wymioty to jedno, a ogólny stan Kota + słanianie się na nogach - drugie. Myślę, że to raczej toksyny

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:11
przez aamms
Uwazam, ze jak temperatura spada, to jednak powinno sie pojechac do weta.. i to szybko..

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:12
przez aamms
To moze SGGW..

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:15
przez Zakocona
Może to pp? :?

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:15
przez milenap
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=74151&highlight= w tym wątku od 43 strony zaczyna sie choroba kotki Buni, też po zatruciu skrzydłokwiatem :(

Kicia nie je sama od ponad m-ca, wątroba dostała mocno w kość :(


ja bym pojechała, albo chociaż podzwoniła i spytała czy cos więcej mogą podac kotu i wtedy do weta

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:17
przez Barbara Horz
mircea pisze:Skrzydłowiat nie ma aż tak silnych właściwości trujących.
Zawiera co prawda alkaloidy, ale nie sądzę, by aż tak silnie działały na kota, zwłaszcza że są one przede wszystkim w łodygach a nie w liściach :roll:

Szukałabym innej przyczyny wymiotów.


Ja też myślę, że to może być coś innego. Kwiatka mógł zjeść, bo juz mu coś zalegało i chciał sprowokować wymioty. Skrzydłokwiata już nie mam, ale pozbyłam się go właśnie po tym jak jeden z moich kotów się go najadł. Jednak kotu nic po nim nie było.

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:20
przez milenap
Barbaro, Mircea spójrzcie na ten wątek, do którego podałam link, tam kotka cieżko choruje po skrzydłokwiacie właśnie :(

Moja kotka kilka lat temu też była w cieżkim stanie po zjedzeniu (a raczej psokubaniu) kilku liści. Każdy organizm może zareagować inaczej. Moze ta kicia akurat jest bardziej wrazliwa.

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:32
przez mircea
milenap pisze:Barbaro, Mircea spójrzcie na ten wątek, do którego podałam link, tam kotka cieżko choruje po skrzydłokwiacie właśnie :(

Moja kotka kilka lat temu też była w cieżkim stanie po zjedzeniu (a raczej psokubaniu) kilku liści. Każdy organizm może zareagować inaczej. Moze ta kicia akurat jest bardziej wrazliwa.


Chyba, że kot jest jakiś szczególnie wrażliwy, ponieważ moje koty kiedyś regularnie obgryzały skrzydłokwiata np. jak były zakłaczone, a żaden z nich nie zatruł się - nie mówiąc już o tak silnych torsjach i komplikacjach.

Dlatego też nie skupiałabym się jedynie na skrzydłokwiacie jako przyczynie, bo to może być mylący trop :(

A wątek przytoczony zaraz sobie przeczytam..

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:33
przez MMKD
Lekarz przez telefon powiedział, że jak jeszcze będzie spadać, mamy go przywieźć. To 20 km stąd. Łamię się co do elwetu.
Przejrzałam wątek Buni - trzeba by zrobić badania krwi, ale na razie chodzi o utrzymanie go przy życiu.
Czy klinika SGGW jest dobra? Całodobowa?

PostNapisane: Czw sty 01, 2009 22:37
przez Aleksandra59
Całodobowa jest też ta lecznica w Wilanowie:
http://www.wila-vet.pl/