Jestem padnięta, nie zmrużyłam oka tej nocy, TŻ chyba też, z resztą nie wiem, bo się wkurzył i poszedł spać do drugiego pokoju

Lestat daje popalić. Miauczy cały czas, maiuczy w dzień i w nocy, miauczy nawet przez sen, ale nie miauczy "normalnie", on wyje jakby go obdzierano ze skóry. Chodzi i szuka, i miauczy. Nie wiem co mu jest, nie dość, że jestem niewyspana to jeszcze zestresowana, bo boję się o niego. Wczorajszej nocy spałam 3 godz., dzisiejszej ani chwili. Chodziłam za nim, brałam go do łóżka, głaskałam i wtedy na sekunde się uspokajał. Za chwilę sie wyrywał i uciekał. I znów miauczał. Myślałam, że zwariuję, o 4 nad ranem zaczeły mi do głowy przychodzić myśli, że za chwilę go odniosę do matki jak nie przestanie

Wyszłam wcześniej do pracy, bo już nie mogłam wytrzymać...
Co mu może byc? Jak Wam się wydaje?