W koncu sie dogadaly!

Uplynely 4 dni od kiedy Atenka zawitala u nas w domu.
Zephyr robil wszystko zeby sie jej pozbyc.
Warczal, prychal, bil....
Dziewczynka olewala go jak mogla najbardziej przez dwa dni. Potem role sie odwrocily. Prychanie zaczelo sie ze stony Ateny i to akurat w momencie gdy Zephyrski sie przekonal ze dziewczynka zostaje i chcial sie z nia bawic.
Do wczoraj..... Wychodzac dzisiaj do pracy malo nie padlam ze smiechu: skoki, podgryzanie, sprinty dookola domu. Jest dobrze. Dogadaly sie. Jest tylko jeden problemik. Dziewczynka wydaje mi sie troche dzika i niebardzo oswojona. Jak chce ja poglaskac to sie kuli jakby myslala ze jej zrobie krzywde. Nie wiem co mam robic. Brac ja czesciej na rece pomimo tego ze sie wyrywa? Czy zostawic samopas? 




