zamach bimisiow na moje lydki 8-(

po raz kolejny przekonalam sie, ze porzadki stanowia zagrozenie dla zycia i zdrowia, a sprzatanie to najszybszy sposob na zostanie inwalida...
szczegolnie sprzatanie w towarzystwie kotow
dzisiaj rano ambitnie postanowilam zlokalizowac zrodlo urynowego zapaszku roznoszacego sie od wczoraj po mieszkaniu. podejzenie padlo na doniczke stojaca na komodzie. kwiatek powedrowal do kapieli, a podstawke (z zaroodpornego szkla) polozylam na klapie od wc. wczoraj wysiadla nam zarowka w lazience wiec po ciemku polewalam kwiatek prysznicem klnac pod nosem i zastanawiajac sie ktory siersciuch wpadl na taki genialny pomysl zeby nasiurac do doniczki. w pewnym momencie bimisie baraszkujace w pokoju postanowily zminic lokal i wpadly do lazienki. przebiegly po klapie i zrzucily podstawke
. podstawka z impetem walnela o kafelki a ja dostalam po golych lydkach odlamkami z osiuranego szkla
. jak juz ewakulowalam koty z lazienki i sprawdzilam, ze nic im sie nie stalo zorientowalam sie, ze moje nogi wygladaja jak pociete zyletka i plyna sie po nich czerwone strozki
. wyglada to jakbym po pijaku probowala sobie nogi ogolic 
szczegolnie sprzatanie w towarzystwie kotow

dzisiaj rano ambitnie postanowilam zlokalizowac zrodlo urynowego zapaszku roznoszacego sie od wczoraj po mieszkaniu. podejzenie padlo na doniczke stojaca na komodzie. kwiatek powedrowal do kapieli, a podstawke (z zaroodpornego szkla) polozylam na klapie od wc. wczoraj wysiadla nam zarowka w lazience wiec po ciemku polewalam kwiatek prysznicem klnac pod nosem i zastanawiajac sie ktory siersciuch wpadl na taki genialny pomysl zeby nasiurac do doniczki. w pewnym momencie bimisie baraszkujace w pokoju postanowily zminic lokal i wpadly do lazienki. przebiegly po klapie i zrzucily podstawke



