Strona 1 z 5

Sóffka -wijąca się z bólu buraska -Kaliciwiroza - umarła[*]

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 1:29
przez Poka
Witam
Historia Sóffki
Zaczęło się od "Lubelskich Tymczasów" na Kociarni, na osiedlu jedna z dziewczyn znalazła, miziastą i bardzo ufną kotkę z ogromniastym brzuchem. Akcja szybko się potoczyła, Sóffka została wysterylizowana - wielki brzuch był przyczyną jakiś narośli na narządach rodnych (nie chcę mieszać co tam było - będę w trakcje prostowała).
Po wysterylizowaniu szukały DT , bo szkoda było wyrzucić kotę na mróz i śnieg, zwłaszcza, że ewidentnie była oswojona, więc los mógłby być marny.
Doczytałam wątek i wzięłam Sóffkę na tymczas.
Przyjechała niesamowicie ufna kota, mrucząca, barankująca rozbroiła mnie na amen, przy tym wyglądała na zdrową, ani glutka, ani łezki w oczku.

Na drugi dzień kota już zasmarkana, zaglucona i kichająca jak szalona. Dołączyła się gorączka i ogólne otępienie.
Po wizycie u wet. okazało się, że poważne zapalenie płuc - więc leczenie na całego.
Już zaczęło być lepiej, troszkę katar się zmniejszył kota ożyła ale przestała jeść ...
Kaliciwiroza ...

post z LubTym:

"ja już nie wiem co robić
kota telepie się cała, oddycha przez gardło, oczy całe zapłakane (koty mogą płakać z bólu???) i co kilka sekund jest taki chark, jakby chciała wypluć coś z gardła, smród z pysia niesamowity...
może ten syf jej narósł gdzieś i chce wypluć, ...
znowu całą noc nie spałam, po trzeciej mi się zlała na pufę (nie wiem czy specjalnie, czy z zemsty, bo jak zaczęła tak charczeć, to próbowałam jej wody dać, nie dało sie, odskoczyła w bólu, nawet już jej nie męczyłam)zaniosłam do kuwety pogrzebała i i kupeńkę zrobiła.
teraz to samo, próbowałam dać jej convalescence ale to samo - uciekła i charczy, już nie wiem ...

ech... ja się w końcu poryczałam
Kocie tak się chciało pić, że podeszła do miseczki i chlipnęła ale tak ją odrzuciło w konwulsjach, że sama nie wiedziała co się dzieje
udało mi się może z 10ml conv. jej podać nie da rady po prostu, w ręce mi zostaje garść sierści, a kota wije się z bólu
chyba zrobiły jej się wrzody w przełyku, bo w pyszczku jakoś utrzymuje ale przy przełykaniu jest panika w oczach
Jak mi się wyrwała i w oszołomieniu wskoczyła do kuwety i tam się położyła przerażona to odpuściłam
Przeniosłam ją do kontenera, siedzi tam pół przytomna, co chwilę tylko czkanie mnie dochodzi ..."

:arrow: przed chwilą, jak piszę ten wątek wbiegła do pokoju spanikowana, wskoczyła na biurko i leży koło monitora a ja już ledwie łzy powstrzymuję
Wygląda strasznie, wszędzie ślina i ropa cieknąca,okropny smród (ale to nic), tylko to cierpienie i ból w oczach ...
Wiem, że można wiele znieść .... , żeby dała radę ... :cry:

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 1:31
przez Poka

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 1:36
przez Poka
Sóffka
(jak jeszcze była 'zdrowa'):
Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 1:57
przez serotoninka
Ojej... Współczuję strasznie... Zaznaczam, że się totalnie nie znam i moge pisać bzdury, ale może ktoś poprawi... Może by jej dać coś przeciwbólowego żeby mogła przełykać? Albo karmić ją kroplówkami? Bo jak nie będzie jadła to przecież nie będzie miała siły walczyć z chorobą... I jak się odwodni to już w ogóle będzie źle... Oj bidulka...

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 7:23
przez Uschi
Z moich (nikłych, ale jednak) doświadczeń z kalici - do wygojena nadżerek koniecznie kroplówki! Nasza Pani Doc podawała też tolfedynę, żeby kociak faktycznie mógł cokolwiek przełknąć...

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 7:39
przez kristinbb
I tak musisz pójść do weta.
Moja dostawała antybiotyki, ale tak się jej to nie rozwinęło. :roll:

Stan Sóffki jest bardzo ciężki,
ale do wyleczenia
wet, kroplówki, leki w zastrzyku.

Natychmiast...
Nie karmić na siłę...
Szybko jej przejdzie...

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 9:30
przez magdaradek
witaj zezolinko kochana :)

dzis chyba kontrola u weta,może będzie poprawa? oby! :ok:

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 9:32
przez babajaga
Miałam raz kota z Calciwirozą. Zachowywal się tak jak piszesz ale wylizało sie zwierzątko tyle, że od zastrzyków było jak sitko. Dziś śladu po chorobie nie ma. Trzeba ja nawodnici dokarmickroplówkami, osłabiona nie da rady sama.

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 10:16
przez pixie65
Poka, dopiszę tutaj gdybyś na wątku *LT* nie doczytała:
zapytaj wetkę - może da Ci odrobinę lidokainy do smarowania, żeby znieczulić lekko paszczę przed jedzeniem.
Z naciskiem na lekko - bo może mieć trochę kłopotów z "obracaniem" językiem.
Kiedyś tak karmiłam tymczasa z nadżerkami.
Albo kup jej solcoseryl w żelu

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 11:01
przez Anda
Dagomed 43 - Borax
świetnie robi na takie stany zapalne.

Skład:Borax D4, Acidum nitricum D6, Calendula D2, Echinacea D2, Mercurius solubilis D6

Postać:Granulki homeopatyczne

Dawkowanie:stany przewlekłe: 3 x dziennie po 5 granulek pod język, lub rozpuścić w letniej, niegazowanej wodzie; stany ostre: 5 granulek co 1 godziny; w miarę poprawy wydłużamy odstęp czasowy między dawkami, lub wg wskazań lekarza

Działanie:pleśniawki, stany zapalne jamy ustnej

Wskazania:Pleśniawki, owrzodzenia śluzówki jamy ustnej, pękanie kącików ust., przewlekłe stany zapalne śluzówki u dzieci

Przeciwwskazania:Brak

Działania niepożądane:Brak

Interakcje:Brak

Producent:Dagomed - Pharma Sp. z o.o.

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 13:03
przez oleska222
Biedna Sóffka... Kurcze, jest coraz gorzej... :( :( :(

To ja ją znalazłam... Kota miała jakieś cysty ogromne na jajnikach, dlatego brzuch był taki wielki.

Poka, może poprosimy dzisiaj wetke, żeby dała jej jakąś kroplówę na wzmocnienie/nawodnienie? Solcoseryl przywioze...

Edit: rozmawiałam właśnie z Poką - poprosimy wetke, żeby dała kocie jakąś kroplówke. Jedziemy dzisiaj popołudniu.

Sófkka jest pod opieką weterynarza od zeszłego piątku - miała zapalenie płuc, które udało się dość szybko opanować, myślałyśmy, że na tym się skończy, a tu kalciwiroza... :( Obkłuta jest zastrzyjami potwornie, nie dość, że ich dużo, to jeszcze bardzo bolesne...

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 13:47
przez ewar
Niestety,dwa moje tymczasy chorowały na kaliciwirozę.Kuba umierał,naprawdę.Nie jadł nic,wodę dawałam mu strzykawką.Nosiłam go do weta codziennie,dostawał kroplówki i zastrzyki.Po coś około trzech dniach szczepionka i inne leki zaczęły działać i kot był jak nowy.Drugi tymczas Tadzio nie został jeszcze zaszczepiony,zachorował,ale pomimo nadżerek jadł i pił za dwóch.Ślinotok,smród z pyszczka,załazawione oczka...itd.Dostawał antybiotyki,ale po tabletkach wymiotował,więc trzeba było dawać zastrzyki.Wychodzi z tego,ma jeszcze trochę zmian w pyszczku.Widzisz więc,że dwa koty tak różnie przeszły,czy przechodzą to paskudztwo.Kuba dostawał coś przeciwbólowego i przeciwzapalnego,aby mógł jeść.U Tadzia było już inaczej.Kotka jest ogólnie osłabiona innymi chorobami,ciężko jej będzie zwalczyć wirusa na pewno.Musi się jednak udać,grunt to rozpoznanie.Trzymam mocno kciuki.

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 13:52
przez Amika6
:(
Mocne kciuki za koteczkę :ok: :ok: :ok: :ok:

Bazarek dla Suffki (pyszny, średnioprocentowy). Zapraszam
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3796198#3796198

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 14:33
przez ewar
Rozumiem,że nie była szczepiona,nie było jak i kiedy.Kuba został zaszczepiony i kaliciwiroza ujawniła się na drugi dzień.Może dlatego szybko dała się opanować.To paskudne choróbsko.Kot wygląda jak siedem nieszczęść,chudnie,no i ten smród z pyszczka.Oczywiście nie myje się,więc wygląda jakby go krowa ozorem polizała.Musi znosić ból i dyskomfort,ze tak powiem higieniczny,co dla czystego z natury kota jest torturą.Leki zaczną działać,zobaczysz,będzie poprawa.Mocne,mocne kciuki,bo kotka biedna,bardzo cierpi.

PostNapisane: Pt gru 05, 2008 19:09
przez joshua_ada
Och! Kciuki za bidulkę.
Myślę, że kroplówka się przyda.

Karmienie strzykawką jest bardzo nieprzyjemne (dla dwóch stron) - trzeba uważać, by się kocinka nie zakrztusiła.

Bardzo, bardzo, bardzo mocne kciuki! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: