Strona 1 z 2
Oddajcie moje Koty !!!! - koty na koloniach

Napisane:
Pon sie 25, 2003 21:18
przez Krzysiek(?)
Witam
Właśnie wróciłem od przyjaciół, którym zostawiliśmy na przechowanie koty (sami wyjeżdżamy na wakacje) - takie małe kolonie dla kotów. Nie widze moich kociąt 10 minut i już mi ich brakuje

buuuuuuuuu oddajcie moje kot. Przed wyjazdem ten starszy prawie płakał, powiedzielismy im, że jadą na kolonie

do znajomych kotów (koty znane opisane w wątku - matko z córką mam 4 koty). Ale już mi naszych brakuje

.
Pozdrawiam Krzysiek(?) - chwilowo bez kotów - czarna rozpacz

Napisane:
Pon sie 25, 2003 21:23
przez Agness
Krzyś współczuję, ja mam to za sobą, oddałam kota na niecały tydzień, ale strasznie za nim tęskniłam. Teraz sobie postanowiłam, że jak będę wyjeżdzać to biorę go ze sobą. Jednak czasami dla dobra wszyskich zainteresowanych lepiej koty zostawić pod DOBRĄ opieką.

Napisane:
Pon sie 25, 2003 21:26
przez KasiKz
Trzebabyło siedziec w domu z kotami, to by nie było czarnej rozpaczy
A tak poważnie - kociaki przywykną, Wy też, a potem znowu będziecie razem

Chociaż ja wiem co znaczy rozstać się z kotkiem i tęsknić - a rozstawałam się najwyżej na dzień (studia), a już mocno tęskniłam


Napisane:
Pon sie 25, 2003 21:29
przez Inka
Wspolczuje.
Nie bylo nas tydzien w domu, koty zostaly pod opieka kolezanki.
Wisialam jej na sluchawce kilka razy dziennie: "a zjadly, a popily, a kupka jaka, wesole czy smutne, radio im wlacz, telefon wylacz, swiatlo zapal wieczorem...."

Napisane:
Pon sie 25, 2003 21:35
przez PumaIM
Inka


Napisane:
Pon sie 25, 2003 21:40
przez Agness
Inka miałam to samo non stop telefony i instrukcje

ale co w końcu my tylko wiemy co naszym kociaczką potrzeba do szczęścia


Napisane:
Pon sie 25, 2003 21:57
przez ani
Ja też straszliwie przeżywałam wyjazd i rozstanie z Kissą (wątek "Kicia w rodzinie zastępczej"). Nie obyło się bez codziennych sprawozdań i SMS-ów typu "Zrobiła kupkę"


Napisane:
Pon sie 25, 2003 22:02
przez KasiKz
Wiecie, jak tak sobie Was czytam to wydaje mi się, że ja to już na żadne wakacje nie pojadę. Na szczęście żaden wyjazd mi się na razie nie szykuje, więc nie musze o tym myśleć...


Napisane:
Pon sie 25, 2003 22:06
przez Janka
To nas minęło. Urlopik był spędzany w domciu.
Zwłaszcza nie wiem jak Kociś by zniósł tak długą rozłąkę


Napisane:
Wto sie 26, 2003 9:41
przez Deli
My wyjeżdżamy regularnie, ale zwykle tylko na weekend, max. trzy dni. Wtedy przyjeżdżają moi rodzice (oboje są na emeryturze i lubią jeździć po Polsce) i opiekują się kotem. Szarunia nie jest zbyt szczęśliwa, zachowuje się pod hasłem "kota nie ma w domu" - nie wydaje z siebie głosu, śpi na regale albo w wersalce. A my oczywiście regularnie dzwonimy i strasznie tęsknimy. Kiedy w niedzielę wróciliśmy po trzech dniach nieobecności, przez całe popołudnie i wieczór kot chodził za nami, pomiaukując.

Napisane:
Wto sie 26, 2003 10:00
przez Basia_G
My , jak narzie nie wyjeżdżamy. Z w/w powodu

. Ale, gdy znajoma zostawiła u nas swoją kotuśkę, to nie była lekko niezadowolona. Gdy po nią przyjechała nie chciała do niej podejść ( kotka do koleżnaki - oczywiście). Ogólnie było jej chyba u nas dobrze. A na koleżankę to również pozytywnie wpłynęło, bo się zakociła po raz drugi i teraz kotusia ma w domku ukochana kumpelę.

Napisane:
Wto sie 26, 2003 10:07
przez Anusia
jak sie ciesze ze Wy tez macie takie odczucia... bo juz sie balam ze moze przesadzam... Wczoraj jak zostawilam swoja Melke w domu, to po 10 minutach juz bylam niemalze w histerii ze napewno jej sie cos stalo... Caly dzien na niczym sie nie moglam skupic, tylko dzwonilam co pol godziny do mojej mamy (ktora specjalnie przyjechala coby dotrzymac towarzystwa kotu) czy aby wszystko w porzadku ... z samochodu pod domem wysiadalam w biegu... A teraz w dodatku mam Obrazona Mame, bo zamiast przywitac sie z nia rzucilam sie do calowania kota i na pol godziny swiat przestal istniec...

Napisane:
Wto sie 26, 2003 11:25
przez Anja
Wyjezdzamy po raz pierwszy od ponad poltora roku z domu niebawem. Koty jeszcze nigdy nie przezywaly rozlaki i tez sie martwie Krzysiu

. Nie bedzie nas raptem 3, 5 dnia, ale juz mnie boli serce na mysl o tej chwili.

Napisane:
Wto sie 26, 2003 12:10
przez ara
Mi sie szykuje wyjazd na Swieta Bozego Narodzenia i tez nie wiem jak to zniose ja i kociaki. Juz teraz sie martwie, a co bedzie jak wyjade?


Napisane:
Pon wrz 15, 2003 19:27
przez Krzysiek(?)
Witam
Jutro jadę odebrać moje kocięta, już nie mogę się doczekać. O spotkaniu opowiem.
Pozdrawiam Krzysiek(?)