Strona 1 z 3

Sterylizacje dziczków - wątek z pytaniami. ZNAKOWANIE

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 10:21
przez Jana
Zakładam ten wątek po to, żeby pytać o doświadczenia osób, które kastrują koty wolno żyjące.

Pozwolicie, że będę zadawała pytania co jakiś czas i bardzo proszę o dzielenie się swoimi doświadczeniami, wiedzą.

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 10:21
przez Jana
ZNAKOWANIE wykastrowanych kotów.

No właśnie - czy weci kastrujący dziczki znakują je jakoś, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Ja znam kilka sposobów - nacięcie ucha, tatuaż.

Nacięcie ucha jest chyba lepsze od tatuażu, bo od razu widać który kot już wycięty i nie należy łapać. Ale znam trzy sposoby nacięcia (może jest ich więcej?):
- równo obcięty koniec ucha
- koniec ucha nacięty w literę "V"
- nacięty bok ucha

Jak Wasi weci znakują koty?

Czy jest jakiś ogólnie ustalony wzór nacinania uszu? Obiło mi się o uszy, że właśnie "V", ale mam wątpliwości - moim zdaniem takie nacięcie jest mylące, bo koty podczas bójek potrafią się same w ten sposób "zaznaczyć". Nacięcia z boku ucha z daleka często nie widać, poza tym koty też sobie same potrafią tak uszy poszarpać. Moim osobistym zdaniem najlepszy jest równy koniec ucha - bardzo "nienaturalnie" to wygląda i łatwo zobaczyć.

No i niestety niektóre lecznice nagminnie zapominają znakować koty, a potem jest kłopot (vide koty z Cm. Wolskiego) :roll:

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 11:06
przez kalewala
"nasze" lecznice obcinaja kawałek uzka na prosta, niektóre subtelnie, tak, że trzeba sie dobrze przyjrzeć, inne nieco wyraźniej.

Ale jedna lecznica zdecydowanie nacinania odmówiła - bo to "okaleczanie". Programowo nie nacianają też niektórzy forumiwicze - twierdząc, że sterylizują "swoje" stada i wiedzą...

Pierwszych wyciętych kotów nie znakowałam, w ogóle nie wiedzialam, że jast taki pomysł - ale to nacinanie jst absolutnie konieczne, przekonałam się o tym może nie na własne skórze, ale na skórze dwóch kotek, które wetka niepotrzebnie "wypatroszyła" szukając narządów. I jednego kocurka, niepotrzebnie wożonego i usypianego - nie dał sobie zajrzeć pod ogon. We wszystkich wypadkach należałony za zabieg zapłacić - no bo zostal wykonany, na szczęscie trafiłam na porządnych ludzi :wink:.

Nie można zakładać, że ktokolwiek ma kontrolę nad danym stadem - nawet karmicielka obcująca z kotami na codzień może pomylić podobne pyszczki, albo - w przypadku starszych osób - w oóle nie rozróżniać kotów.

Znakowanie jest konieczne. Absolutnie - nacięcie uszka, wszystko jedno jakie, byle o regularnym ksztalcie, uczuli lekarza - przed otwarciem brzuszka będzie bardzo szukał nawet bardzo mało widocznej blizny.
A łapaczom oszczędzi niepotrzebne pracy - transportu, umawiania itp.

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:29
przez Agalenora
Trochę na temat - a trochę około tematu.

A wiecie, że na przykład CSM Stray Foundation (USA) organizuje kursy dla karmicieli, łapaczy i innych opiekunów kotów wolnożyjących? 8)
O tym jak łapać, znakować itp. Zdjęcia i modele różnych klatek-łapek.

Jeden z tematów -

"zarządzanie kolonią kotów wolnożyjących" 8) :D


http://www.neighborhoodcats.org/events/index.htm


http://www.csmstray.org/

Nic odkrywczego nie napiszę, czego Jana by nie wiedziała. :) :wink:
Ale wkleić linki można.
I pomarzyć o czymś takim, o takiej organizacji - u nas :)

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:36
przez MariaD
Bezwzględnie nacinanie uszu. Na prosto czubek ucha.

Nacinanie "V" przy młodym kocie może skończyć się pogłębieniem tego "V" w trakcie wzrostu, a wreszcie odpadnięciem/urwaniem górnej części. Miałam taki przypadek.

Wszystkie lecznice, z których korzystałam, nacinały. Każda inaczej. :roll:

Przy stadzie wszystkich czarnych, nie ma opcji: "rozróżniam, który jest który". A u mnie na podwórku takie stado funkcjonuje od lat.

Przy ścinaniu końca ucha na wprost, prosiłam nawet o wyraźne ciecie, bo sam koniuszek potrafi tak obróść sierścią, że bez lornetki nie da rady zobaczyć.

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:36
przez Jana
Agalenora - nie tylko ja ten wątek czytam :wink: Nie tylko ja szukam odpowiedzi na pytania.

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:39
przez Jana
MariaD pisze:Wszystkie lecznice, z których korzystałam, nacinały. Każda inaczej. :roll:


No właśnie :roll:
Może by tak zrobić jakąś akcję "ujednolicenia sposobu znakowania kotów wolno żyjących"?
Jaki sposób znakowania jest najlepszy?

Chyba zrobię ankietę :twisted:

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:40
przez Aleba
MariaD pisze:Przy ścinaniu końca ucha na wprost, prosiłam nawet o wyraźne ciecie, bo sam koniuszek potrafi tak obróść sierścią, że bez lornetki nie da rady zobaczyć.

O, dokładnie.
Mnie się zdarzyło dostarczyć do lecznicy na zabieg kotkę, która co prawda miała nacięty koniuszek ucha, ale tak subtelnie, że w emocjach (moja pierwsza samodzielna łapanka ;)) i półmroku piwnicznym po prostu tego nie zauważyłam - mimo, że na uszy patrzyłam.
Moja Blusia ma uszko przycięte, bo miała wrócić na podwórko - przycięte jest niedużo, ale jednak na tyle sporo, że bez problemu i z daleka byłoby to widać.

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:43
przez Mysza
u nas tną V, mocno i wyraźnie, łatwo da się zauważyć

ale....

widziałam, też cięcie w O, tzn takie jakieś urządzenie jest co przypomina dziurkacz chyba i wycina się z boku ucha prawie kółko. Też neinaturalnie to wygląda, ale jest małe i słabo widać

niestety część kotów z tego roku ma uciętą nie zewnętrzną a wewnętrzną krawędź uha- co jest dużo trudniejsze do zauważenia z daleka.

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:43
przez Jana
Aleba, a jak ma Blusia nacięte ucho? Pokaż zdjęcie!


Łapiąc dziczki zawsze staram się mieć przy sobie lornetkę - wtedy mogę z dużej odległości ocenić co włazi do klatki, czy to kot po kastracji, czy nie. Bardzo się to w GUSie sprawdziło, w stadzie czarnych kotów :twisted:


edit - Mysza, mój Młody ma takie "V" na uchu :roll: Taki już do nas trafił, widać coś mu rozorało ucho w dzieciństwie. Ja mam mieszane uczucia co do takiego znakowania, bo koty same sobie potrafią tak uszy "oznakować" :roll:

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:46
przez Mysza
pokaż V Młodego?
Bo na tej małej fotce wygląda na drobne nacięcie/naderwanie- za drobne

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:48
przez Agalenora
Jana pisze:
MariaD pisze:Wszystkie lecznice, z których korzystałam, nacinały. Każda inaczej. :roll:


No właśnie :roll:
Może by tak zrobić jakąś akcję "ujednolicenia sposobu znakowania kotów wolno żyjących"?
Jaki sposób znakowania jest najlepszy?

Chyba zrobię ankietę :twisted:


Jestem za tym, aby obcinać równo koniec uszka

i to samo ucho. np. LEWE.

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:49
przez Henia
Tylko cięcie koniuszka ucha na równo.W każdej przychodni innaczej tną,te nacinanie ucha w kształcie litery v teraz u jednej ze starych moich kotek wygląda jak by jej inny kot rozszarpał kiedyś ucho.Przypuszczam że nikt poza mną by nie wiedział że to znakowanie po sterylizacji(robiła Książęca)Kilka wróciło bez nacięcia,pewnie wetce bardzo się podobala kotka i nie chciała ciąć ucha :)

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:49
przez Mysza
a tak tak

zdecydowanie LEWE ucho

ja czasami biorę aparat, robię fotę i powiększam na wyświetlaczu ;)

PostNapisane: Pon gru 01, 2008 12:53
przez MariaD
Mysza pisze:widziałam, też cięcie w O, tzn takie jakieś urządzenie jest co przypomina dziurkacz chyba i wycina się z boku ucha prawie kółko. Też neinaturalnie to wygląda, ale jest małe i słabo widać

a nie zarośnie to małe kółko? :?