Strona 1 z 2

Więc jak to jest z odpornością po szczepieniach?

PostNapisane: Sob sie 23, 2003 20:56
przez kordonia
Czytałam o tym we wszystkich dostępnych mi książkach, w internecie, tu na forum i już nic nie rozumiem: wszędzie jest napisane, że koty szczepione przeciwko chorobom zakaźnym mogą co prawda zachorować na choroby, przeciwko którym były zaszczepione, ale ich przebieg jest bardzo łagodny.
Ale niestety, Szelma już od tygodnia choruje na koci katar, wydzieliny z nosa ma mnóstwo (biedactwo, ustawicznie wyciera sobie nos łapką, przez co ma juz rozkrwawioną błonę śluzową pod nosem), gorączkuje, jest ogólnie apatyczna. Lekarstwa dostała oczywiście, ale według mnie przebieg choroby wcale nie jest taki lekki.
To jeszcze nic, od wczoraj Pacuś też ma katar, też tylko śpi, gorączka, mnóstwo śliny z pyszczka, widok po prostu makabryczny :(
Więc jak to jest? Po co szczepić koty, skoro i tak chorują, skoro i tak, pomimo szzepienia mogą się od siebie nawzajem zarazić i skoro przechodzą chorobę ciężko?
A może one trafiły na jakąś wadliwą serię szczepionek (był to FOV4)? Czy takie coś jest możliwe? Bo zrozumiałabym, gdyby jedno z nich było chore, może po prostu temu jednemu zdarzyło sie nie nabrać odporności po szczepieniu. Ale skoro Pacanek, mimo brania leków na odporność zapobiegawczo, od pierwszych objawów chorobowych u Szelmy też się zaraził, to przestałam wierzyć w skuteczność i sens szczepień. Czego mogę sie jeszcze spodziewać? Panleukopenii? Bo na to też były szczepione...
Przepraszam, że żalę sie tutaj Wam, ale jestem rozgoryczona, mam szpital w domu, umieram ze strachu o nie, a na dodatek w domu biega nie szczepiona jeszcze Krótka... :placz:

PostNapisane: Sob sie 23, 2003 20:59
przez ryśka
Pewnie małe to pocieszenie, ale pomyśl, że gdyby nie były szczepione to pewnie przechodziły by chorobę jeszcze gorzej...
Ech, trzymam za was kciuki! :ok:

PostNapisane: Sob sie 23, 2003 21:17
przez betix
TO NAPRAWDĘ PRZERAŻAJĄCE :cry: .Ja czasami jak lecze dzieci to też mam wrażenie że te lekarstwa są jakieś nieskuteczne. Naprzykład w wypadku uczulenia syna(poczatek astmy), a teraz leków coraz mniej, zwierzat coraz wiecej a choroba ustępuje. Ale to tak jak mówi Ryśka bez szczepienia mogłoby być jeszcze gorzej. Pozostaje zyczyć kotkom szybkiego powrotu do zdrowia, a ty nie trac nadziei, na pewno będzie dobrze. Pisz co u zwierzaków tych chorych i tej niezaszczepionej. Powodzenia. Głaski dla kotków :ok: :catmilk:

PostNapisane: Nie sie 24, 2003 1:31
przez Nelly
Ale miałaś pecha 8O
Słyszeć to ja słyszałam, ale jeszcze się nie spotkałam z takim czymś.
No, współczuję bardzo.
Trzymam za kociaki kciuki.
Trochę mnie wystraszyłaś, powiem szczerze.

PostNapisane: Nie sie 24, 2003 5:21
przez Kazia
Odseparuj w miarę możliwości nieszczepioną kotke...bo jeżeli ona też sie okaże malo odporna i zachoruje, to dopiero zobaczysz chorego kota.

Oprócz leków zaleconych przez weta mozesz pod noskami smarować maścią Oxycort A (tą oczną) , staraj sie wlożyć trochę maści do każdej dziurki od noska i naciskając palcem w kierunku do środka żeby jak najwięcej jej w środku rozprowadzić. Można to robić kilka razy dziennie, pomoże i na katar i zalagodzi peknięcia/obtarcia sluzówki.

Niestety, żadna szczepionka nie chroni calkowicie.

PostNapisane: Nie sie 24, 2003 10:03
przez Malgorzata
Niech biedactwa szybko zdrowieja :ok: :ok: Glaski i usciski :D

PostNapisane: Nie sie 24, 2003 11:12
przez Anka
Biedactwa :( . Szybkiego powrotu do zdrowia, trzymajcie się :ok:

PostNapisane: Nie sie 24, 2003 12:02
przez moni_citroni
Trzymam kciuki za cala trojke!

PostNapisane: Nie sie 24, 2003 12:03
przez Daga
:cry:
Gapczynski mimo wieloletniego szczepienia najprawdopodobniej zarazil sie od Piranii jak trafily do domu.

PostNapisane: Pon sie 25, 2003 14:56
przez kordonia
Dzięki za słowa otuchy :) . Dziś jest mi już trochę lżej, sytuacja wygląda na opanowaną :D . Chociaż Pacuś i Szelma mają cały czas objawy chorobowe, to jednak widzę postępy- Szelma, która dotąd tylko leżała, zaczęła się troszkę interesować zabawkami. Wierzę, że będzie dobrze, że wyzdrowieją.
Pozostaje mi się martwić tylko o naszego Króciaka ukochanego (wzięliśmy ją trzy tygodnie temu ze śmietnika). Wetka powiedziała, że być może to ona przeniosła wirus, sama nie będąc chora i to od niej się one zaraziły. Jak myślicie, czy to możliwe? Czy zdrowy kot, który nie wykazuje żadnych objawów, i który najprawdopodobniej nie chorował na tą chorobę może przenosić wirusy? A jeśli tak, jeśli to ona przyniosła te zarazki, to czy jeszcze może się rozchorować, skoro dotąd to nie nastąpiło? Czy może jest na to odporna? I jeszcze jedno pytanie: czy ktoś wie moze ile wynosi okres wylęgania dla wirusów wywołujących katar? Bo znalazłam gdzieś informację, że np. dla panleukopenii jest to czas do 9 dni, ale ile dla kataru? Pytam, bo jeśli na przykład ona nie zachoruje (o boże, oby, oby) to kiedy będę mogła ją zaszczepić?

PostNapisane: Pon sie 25, 2003 16:42
przez betix
Jak dobrze że już jest lepiej, oby tak dalej. Powodzenia dla kotków i dla ciebie :ok: .Niestety nic ci nie poradze bo mało się znam sama sie właśnie doszkalam :wink:

PostNapisane: Pon sie 25, 2003 19:20
przez ryśka
Sądzę, że będziesz mogła je zaszczepić kiedy już wszystkie koty w domu będą zdr9owe i odczekasz jeszcze ze dwa tygodnie dla upewnienia się, że choroba nie wraca. Ale to raczej do omówienia z wetem, tak tylko sobie gdybam.

PostNapisane: Pon sie 25, 2003 19:24
przez Beata
Ja trzymam mocna za wszystkie trzy :ok: Wyglada na to, ze juz jest lepiej, z czego bardzo sie ciesze :) . Krotka jest przesliczna (nie, zeby Szelma i Pacanek jej ustepowaly :wink: ). Trzymaj sie cieplo,
B.

PostNapisane: Pon sie 25, 2003 20:36
przez Kazia
Zgadzam sie z Rysią :)

Okres wylęgania kataru do 10 dni, zwykle krócej.

Katar jest bardzo zaraźliwy, jeżeli kot-nosiciel kichnie na nieodpornego, już może zarazić. A sam poza sporadycznym kichnięciem może nie mieć żadnych objawów.

PostNapisane: Wto sie 26, 2003 20:02
przez kordonia
Dziękuję za odpowiedzi. A więc jeśli okres wylęgania choroby to 10 dni, a nawet mniej, to może mogę mieć nadzieję, że Krótkiej nic nie będzie....
Swoją drogą jakie to dziwne, że dorosłe, zdrowe, szczepione koty zachorowały natychmiast, a malutki kociaczek, nie szczepiony, jeszcze do niedawna niedożywiony, biega sobie zdrów jak rybka (tfu, tfu, na psa urok, jak mawia mój tato). Dziękuję i pozdrawiam. :)