Skierka sobie zasnela na moich kolanach wiec moge popisac
Wczoraj wieczorem przyjechalam do Lublina - operacja byla wstepnie zaplanowana na godzine 20. Niestety - na miejscu sie okazalo ze z roznych powodow - glownie z tego iz po dokladnym badaniu wyszlo ze uraz jest znacznie powazniejszy niz to zostalo zdiagnozowane w Warszawie (pozrywane WSZYSTKIE wiezadla w stawie kolanowym, peknieta torebka stawowa i pare innych uszkodzen), podroz mialysmy ciezka i Skierka byla zmeczona oraz wet wolal przeprowadzic tak powazna i wymagajaca precyzji operacje rano - wszystko zostalo przelozone na dzis.
Dzieki Leelu i jej TZ-owi, razem ze Skierka sobie przenocowalysmy u nich i wrocilysmy do Azorka pelne sil
Za co bardzo dziekujemy
Dziekujemy tez KasiD za okazana pomoc
Operacja trwala kilka godzin - Skierka ma kolanko zrekonstruowane i posztukowane na ile sie dalo... Wiecej zrobic nie mozna...
Gdybysmy posluchali (kazal czekac kilka tygodni i gdyby po tym czasie kotka miala jakis problem z chodzeniem - zrobic operacje) weta z Warszawy (my chyba mamy jakiegos pecha do nich... kolejni ktorym ufalam daja taka plame ze plakac sie chce...) - to prawdopodobnie Skierce to kolano by sie zroslo, owszem "na sztywno" i calkiem mozliwe ze skonczyloby sie amputacja lapy a na pewno nie daloby sie przywrocic pozadanej sprawnosci...
Skierka operacje zniosla bardzo dobrze. Cala droge powrotna spala na moich kolanach zupelnie spokojnie a wszyscy w przedziale pociagu byli bardzo mili i starali sie jej nie budzic. W domu tez jest wszystko ok - teraz jest juz kompletnie wybudzona i wlasnie w tej chwili sobie spi na moich kolanach
Musimy jej pilnowac - bo jest jeszcze troche nacpana i probuje biegac nie zwazajac na to ze ma duza rane na lapie i jakowes plastikowe elementa w niej
Przy okazji coraz bardziej sie potwierdza teoria ze wszystkie problemy (w tym i ten z urazem) wynikaja z jakiejs genetycznej wady - bo po pierwsze tak powazny uraz i to tego typu oraz bez zadnych innych obrazen u kota domowego w sytuacji gdy bylismy w domu - jest bardzo malo prawdopodobny u normalnego kota. Po drugie - okazalo sie ze dziwna narosl ktora Skierka miala na srodkowej opuszce przedniej lapki to... zawiazek pazura...
Po prostu Skierka jest mutantem
Ale mowiac powaznie - mamy nadzieje ze na tym skoncza sie jej przygody tego typu... Niedawno usuwanie zebow mlecznych pod narkoza, teraz - tak powazna operacja, niedlugo zapewne - kastracja...
Biedny kot...
Dobrze ze mamy tak swietnego chirurga
Jednak wole do niego wpadac z wizytami towarzyskimi
A ze Skierka czekaja nas teraz 2 ciezkie tygodnie. Upilnowanie tej wariatki zeby nie skakala i zeby sobie nie powyjmowala szwow - w przedniej lapce na opuszce i tych z tylnej.
Coz - pozostaje byc dobrej mysli