Strona 64 z 65

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 0:24
przez Bestol
milva b pisze:Wolę wskakiwanie od sikania na TV :) Od wskakiwania nic się jeszcze u nas nie stało. Ale już od szczoszka owszem :)


Zmieniam zdanie!!!!! milva b, przekonałaś mnie bardzo szybko, że lepsze jest wskakiwanie na TV niż szczoszek na TV.
Tym samym zwracam mojemu kociambrowi honor.
Bilu łam suszarki na pranie, wskakuj na TV, tylko nie lej na nie!!!! :D

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 0:57
przez milva b
Miałam takiego jednego gagatka, który wchodził na suszarkę, nie łamiąc jej, i sikał po całym praniu :)
Bardzo szybko stracił pompony :roll:
A jego poprzednik załatwił nam plazmę. Podszedł do niej i nasikał na ekran, sik wlazł pod dolną ramkę i po kilku dniach, gdy sik wewnątrz podziałał, przez cały ekran poszły wielokolorowe pasy pikseli :) TV do wymiany.

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 13:58
przez Qlka
Tia... Plazma 50 cali i to w czasach kiedy kosztowała kupę pieniędzy. Dostaliśmy w prezencie. Niby telewizor był używany, ale stan idealny.
No i nie spodobał się mojemu Venflonowi. Teraz ekran jest cały podrapany i uwierzcie mi, to nie są pojedyncze rysy! Na szczęście widać to tylko kiedy telewizor jest wyłączony - włączony ciągle ma piękne kolory.
No i jak tu nie kochać kocurka. Na szczęście mój drugi futrzak - kotka Igła całkowicie ignoruje telewizor. Tak jak mój TŻ :ryk:

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 16:40
przez Chikita
A ja nie mam telewizora i nie mam problemu ze wskakiwaniem 8)
Polecam życie bez telewizora.

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 16:41
przez milva b
Brrrr.... oglądanie Netflixa czy HBO Go na tablecie byłoby męczarnią :lol:

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 16:43
przez FuterNiemyty
Jak mozna nie miec telewizora?
Takie wygodny, cieply podpupnik z wylaczonym dzwiekiem jest idealny dla kota. Im szerszy, tym lepszy (podpupnik oczywiscie, nie kot).
Dlatego u nas nie ma szans na wymiane ustrojstwa, dopoki obecny nie padnie ;).

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 16:54
przez Chikita
Milva o ile nie kupisz sobie monitora.
Monitor to nie telewizor więc może dlatego nie mam problemu ?

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 17:39
przez milva b
Też by obszczały, co za różnica :lol:
Już wolę telewizor :)

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Pon sty 07, 2019 18:26
przez Bestol
Nie mogłam się powstrzymać:

Dlaczego niedobre kotki wciskają swoje noski w nasze ramiona, grzeją nam kolanka, wtulają się w nas pod kołdrą, zmuszają nas do zabawy byśmy zapomnieli o codzienności, przecudnie mruczą nam do ucha, wlepiają się w nas cudnymi ślepiami, (...) i sprawiają, że nie można ich nie kochać? :1luvu:

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Pon sty 07, 2019 19:10
przez Chikita
One nie wciskają. One wymuszają na Tobie kolejne rzeczy.
Kot sobie pomyśli- wejdę jej pod głowę albo się wtulę to zrobi co będę chciał, bo spełnię jej życzenie.
Potem taki potwór znowu wejdzie Tobie na kolana i wie, że ma Ciebie w garści.
Nic za darmo. Koty świetnie wszystko kalkulują i tak aby wyszło na ich korzyść.

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Pt lut 01, 2019 22:40
przez Bestol
Dlaczego niedobre kotecki wciskają się w jakiś ukryty kąt, kiedy spieszymy się do pracy, i przed wyjściem w panice ich szukamy, czy aby na pewno w ciepełku mieszkania są, a nie zamknęliśmy ich niechcący na balkonie, jak poszliśmy zapalić????? Szef spóźnienia do pracy nie wybaczy, ale jak tu wyjść z domu, zanim nie znajdzie się niedobrego kotecka ??????????????????

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Pt lut 01, 2019 22:42
przez ewkkrem
Zmienić szefa :wink:

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 17:51
przez Bestol
:ryk:
ewkkrem pisze:Zmienić szefa :wink:

:ryk:

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Pt cze 28, 2019 0:15
przez maczkowa
taki jeden koci dzień pt. dlaczego....
poranek- na 3 sekundy spuściłam tę małą pindę Żabkę z oczu przy niedomkniętej szafie z akcesoriami zwierzakowymi, dosłownie 3 sekundy- zdązyła dopaść worek ze żwirkiem i wygrzebała z litr rozkopując po pokoju, oczywiście, gdy za chwilę MUSIAŁAM już wychodzić do pracy. Pinda Żabka ma jakieś idee fix na punkcie rozdrapywania wszelkich worków, wystarczy kilkanaście sekund, by porozgryzała zamknięty worek ze żwirkiem i wykopała połowę zawartości, rozgryza worki z karmą- rozwala zawartość, ba, potrafi karton jeszcze nie wypakowany tak rozpracować, że dostanie się do brzegu worka z..żwirkiem oczywiście i go rozdrapie jeszcze w kartonie. Oczywiście do pracy się spóźniłam, bo przecież nie zostawię piaskownicy na środku pokoju towarzystwu.
powrót z pracy - dwie miseczki umyte po śniadaniu i schnące na blacie, jakimś cudownym trafem znalazły się na podłodze rozpryśnięte w masę kawałeczków. Jak one sobie łapek nie poraniły, to ja nie wiem. Ale dla mnie na wstępie 20 minut zamiatania w prezencie było.

2h póxniej- jakos dawno nie widziałam jednego z tymczasowych maluchów. Więc wołam- nie ma, pewnie gdzieś spi. Godzina później nadal nie ma, więc wołanie, szukanie- nie ma. Stukanie miseczkami - nie ma i to już źle. Półtorej godziny wolania, szukania, otwierania każdej dziury, która była choćby uchylona, nawet do pracuj,acej zmywarki zajrzałam, chociaz ją sprawdzam przed zamknieciem z 4 razy. Zrobiło się bardzo niemiło, bo malucha nie ma. Jedyne wyjscie- jakimś cudem wydostał się na dach. Kolejne 2 h od okna do okna wołanie, kicianie, jeden pokój zamkniety i okna na oścież, zeby inne nie wylazły, a ten mógł wrócić. 3 RUNDY KOŁO bloku z lornetką na dach, wszystkie krzaki przeczesane, ja zaryczana, nogi mi odpadają, kota nie ma. Po ponad 4h musiałam usiąść i słyszę drapanie z szafki, która na pewno ruszana nie była dzis. W srodku- uciekinier. Odkrył przejście między kocią szuflada, a szafką wielkości głowki szpilki i przecisnął się do szafki. Przez dom przewinęło się jakieś 20 kotów, w tym 4 mioty maluchów- zaden wcześniej nie znalazł.
23.00 doczołgałam się do łóżka i więcej nie pamiętam. Do 23.30, gdy nagle stado 5 największych przetoczyło się przez łożko, zrzuciło dzbanek ze stolika, przewróciło krzesło, bo.... urządziły sobie polowanie na malutką ciemkę. Takie z przytupem. Cmę zlapałam, uwolniłam. Kładę się. Za chwilę dzwonek do drzwi. po północy. Sąsiadka z dołu, niesłychanie cierpliwa kobieta. I czy ona może prosić, zeby chociaż troche ciszej, bo od 5 godzin galopady, stukanie drzwi, jakieś jęki, nawoływania, a ona już naprawde bardzo chce spac.

Zatem- dlaczego te wszystkie durne pindy uparły się, zeby mi tak spaprać pierwszy od dawna piękny dzien, gdy jest normalna temp, można oddychać, żyć? I jeszcze po tym wszystkim nie dać się człowiekowi wyspac?? Bo tych emocjach i pobudce oczywiscie spać nie mogę :(( I wcale mi nie śmieszno i nie rozczula mnie moje dlaczego ...

Sorry, ale się mi ulało i gdzieś musiałam się poskarzyć.

Re: Dlaczego...? :)

PostNapisane: Pt cze 28, 2019 1:13
przez jolabuk5
A pomyśl, ze mogło się to wszystko zdarzyć 2 dni wcześniej, w 36 st upale - chyba byłoby gorzej? No to - masz odpowiedź :D