...jak zamiatam, to atakuje szczotkę...Szczotka to jeszcze luzik. Mój atakuje odkurzacz. Oczywiście wyłączony. Paca dokładnie w pysk, czyli w ssawkę na końcu węża, do korpusu nie podchodzi. A przy ręcznym zamiataniu wysypanego z kuwety żwirku kładzie się w zmiecionej kupce na grzbiecie i tarza z lubością. Zmiotkę też próbuje mi odebrać. Kot. Chyba szczyt ewolucji. Albert - zasługuje na imię. Odiś jest przekochany, ale jego postawa to opcja "oszczędzać energię". 100% kota. Może spać 20 godzin na dobę.
Któryś z moich kocurro poszedł dziś i walnął koopę do toalety. Tylko wody nie umiał spuścić. Nie wiem, który taki geniusz. Ale się domyślam, bo już raz przyłapałem drania jak z precyzją siknął do kratki ściekowej na posadzce w łazience. Muszę podpatrzeć.
Niesamowite. Cały czas coś nowego potrafą pokazać. Niespotykane.
Może niedługo już kuwetka nie będzie potrzebna?