Strona 1 z 57

Tragedia BRAK OCZU FIV Trójmiasto; przecież już ma DS ;)

PostNapisane: Sob lis 22, 2008 0:31
przez KarolinaS
Rozalkę wypatrzył na podwórku brat Tz, dał znać, że w okolicy kręci się kot bez oczu i kotka w końcu trafiła do nas...

Rozalka ma ok roku, oczy całkowicie wyjedzone przez kk i FIV :cry: (robiliśmy test na fiv i felv, drugi negatywny). Gdyby oczy były w odpowiednim czasie leczone, można by je było uratować gdyby karmiciele podjęli systematyczne leczenie :evil:
Sytuacja jest tragiczna, trudno znaleźć dom dla dorosłego kota, a co dopiero dla ślepunka z aids. Tym bardziej, że nie może być to przede wszystkim, dom zakocony. Na początku, przyznam szczerze, mieliśmy wątpliwości, kiedy zdaliśmy sobie sprawę jak trudno będzie znaleźć dobry dom; ale nie żałujemy - nie daje się żałować, kiedy się na nią patrzy!

Koteczka mieszka w łazience, izolowana od naszych kotów (3 dorosłych i jednego młodzieńca - tymczasika); już po jednym dniu pobytu zaczęło się mruczenie, koteczka uwielbia się miziać: kładzie się na pleckach i liże rękę, jednocześnie ugniatając - zachowuje się jak kociak :) Oczywiście bardzo ostrożnie trzeba wchodzić do łazienki, mówiąc do niej przez cały czas, inaczej panikuje; żeby jej nie przestraszyć, przed głaskaniem, trzeba zbliżać powoli dłoń w stronę pyszczka, trąc palcami; generalnie nie można jej zaskakiwać;
Niesamowite było to, że właściwie automatycznie poradziła sobie z kuwetą!!!

Jest na prawdę ślicznym kotem, bardzo filigranowym - ma czarne, puchate i błyszczące futerko; gdyby nie oczy, wyglądałaby jak prawdziwy okaz zdrowia.

Za trzy tygodnie będzie miała usunięcie gałek ocznych, zszycie powiek i sterylkę; na razie przemywamy i smarujemy detromycyną

POTRZEBNY BARDZO DS; niewielka łazienka nie jest dobrym miejscem dla koteczki, która potrzebuje przede wszystkim spokoju i poczucia bezpieczeństwa!!! Serce pęka kiedy płacze pod drzwiami, słysząc bieganinę naszych kotów; a my nie jesteśmy w stanie spędzać z nią tam długich godzin;
Wszyscy wiemy, że Fiv to nie wyrok!!!! Koty z wirusem często żyją tak długo jak zdrowe!!!! (oczywiście w odpowiednich warunkach); brak oczu to też nie problem; po zapoznaniu się z terenem ślepaczki radzą sobie równie dobrze jak widzące koty.

[img][img]http://images34.fotosik.pl/404/834301655ca3591cm.jpg[/img][/img]
[img][img]http://images33.fotosik.pl/409/89207d02933a7ebfm.jpg[/img][/img]
[img][img]http://images27.fotosik.pl/296/e1a89559ebf89567m.jpg[/img][/img]
[img][img]http://images31.fotosik.pl/404/5df7d98e83ce9801m.jpg[/img][/img]
[img][img]http://images33.fotosik.pl/409/51da40f5ac480746m.jpg[/img][/img]

PostNapisane: Sob lis 22, 2008 0:45
przez Pipsi
O matko jaka kocia tragedia :cry:

PostNapisane: Sob lis 22, 2008 12:51
przez KarolinaS
wracamy

PostNapisane: Sob lis 22, 2008 13:03
przez kotika
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=84248&start=15

8O 8O 8O


Koteczka oczy ma, tylko gałki oczne są zniszczone przez kk.
Operować należy, bo nie wiadomo co się tam kryje.

Niewidome koty radzą są doskonale, czego przykładem moja Dominika,
która ma tylko jedno oczko i widzi tylko jakieś półcienie.
Jest mizialska, wesoła i szczęśliwa. :) Tylko o dom będzie trudno.

PostNapisane: Sob lis 22, 2008 13:18
przez catalina
Dzieki, ze wzieliscie ją, splepota male piwo, najgorszy ten FIV, bo dom niezakocony być musi, biedna kicia :cry:

Do góry!!!

PostNapisane: Sob lis 22, 2008 13:25
przez KarolinaS
tak niestety będzie trudno, zgadzam się, że najgorszy tak na prawdę fiv, tzn to, że koteczka musi trafić do niezakoconego; a tak jak piszecie, "brak oczu", czy ślepota to nie problem, już widzę jak sobie radzi po tak krótkim pobycie (kuwetka, jedzenie, legowisko, nasze głosy, dłonie - do wszystkiego się przyzwyczaja) -

PostNapisane: Sob lis 22, 2008 17:03
przez catalina
DO GÓRY MALEŃKA, KOMU NIEWIDOMA KOCINKĘ?????

JEDEN Z "+" POSIADANIA TAKOWEJ TO TO, ŻE JEST GRZECZNA U WETA :P , MAM TAKĄ , WIĘC WIEM COS NA TEN TEMAT :lol:

PostNapisane: Nie lis 23, 2008 18:53
przez KarolinaS
Rozalko wracamy

PostNapisane: Pon lis 24, 2008 9:28
przez KarolinaS
przeklejam swój post z wątku na kociarni ( http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=84640 ):

Rozalka niesamowicie dzisiaj mnie zaskoczyła, do tej pory sypiała na podłodze; rano znalazłam ją śpiącą na szafce na naszych ciuchach - wysokość 1m :D
Czasami bywa jeszcze zakręcona, nie jest do końca pewna tego co dzieje się wokół (zresztą nie dziwię się w cale, koty widzące potrzebują trochę czasu na aklimatyzację). No i cały czas nie mogę wyjść z podziwu nad kuwetkowaniem - wiedziałam, że zabrane z podwórka dorosłe koty nie mają problemów, ale niewidzący :o , koty to niewiarygodnie mądre stworzenia. Domek, który adoptuje Rozalkę może liczyć na takie miłe niespodzianki przez cały czas :D

PostNapisane: Pon lis 24, 2008 13:16
przez KarolinaS
hop

PostNapisane: Pon lis 24, 2008 16:33
przez KarolinaS
domek pilnie potrzebny

PostNapisane: Pon lis 24, 2008 19:26
przez Ewik
Zrobiłam dla kici banerek...biedulka...jaka biedulka... :cry: :cry:
Ile może spaść na jednego, bezdomnego kota??? :(

Obrazek

Kod: Zaznacz cały
[url=http://tiny.pl/6qf5][img]http://feria.w.interii.pl/baner_slepina.gif[/img][/url]

PostNapisane: Pon lis 24, 2008 20:21
przez KarolinaS
Ewik, bardzo, bardzo ci dziękuję za wzruszający banerek :1luvu:

PostNapisane: Pon lis 24, 2008 20:36
przez magicmada
Biedactwo, czy jest jakis plan jej leczenia?

PostNapisane: Pon lis 24, 2008 21:03
przez KarolinaS
dopóki wirus nie objawi się w jakiejś konkretnej postaci, pozostaje jedynie wzmacnianie nadwątlonego układu odpornościowego: scanomune; sama choroba niesty nie jest uleczalna, można tylko reagować na pojawiające się infekcje; zniszczone gałki oczne na razie dostają codziennie detromycynę, potem prawdopodobnie operacja oczek, jak koteczka nabierze trochę ciałka; ale tak na prawdę jest chyba w dobrej kondycji jak na nosiciela retrowirusów, ma bardzo błyszczące, gęste, czarne jak węgiel futerko, żadnych nadżerek w jamie ustnej, czyste uszka, bark grzyba, nie ma zajętych górnych dróg oddechowych, węzły chłonne nie są powiększone. Jeśli rzeczywiście jest to "tylko" nosicielstwo (tego test nie pokazuje) to jest duża szansa, że koteczka na nic niegdy nie zachoruje, przy odpowiedniej opiece, karmie, środkach wzmacniających, systematycznych badaniach krwi i stałym kontakcie z wetem (czyli tak na prawdę wszystkim, co zapewnia się zdrowym kotom) komplikacje w cale nie muszą się pojawić.
Tak na prawdę, to najważniejsze żeby znalazł się dobry domek, który to wszystko zapewni.