joanina pisze:Dżabi nie żyje [*].
Delfinko co się stało?
Nie wiadomo, pomimo sekcji.
W krwi wykryto wówczas " komórki charakterystyczne dla kotów chorych na białaczkę", ale mały na białaczkę nie chorował.
Powód śmierci pozostał niewyjaśniony.
Pamiętasz tamte akcje łapankowe? Mróz dochodzący do 20st. Cudowny Miki mieszkający w nocy pod samochodami, bo ogrzać w zakładzie fryzjerskim mógł się tylko w dzień, potem był wypraszany. Matka kociąt złapała się bardzo szybko. Były 4 kocięta, 2 krótkowłose, 2 długowłose. Krótkowłose żyją i mają się dobrze. Nad długowłosymi wisiała jakaś klątwa. Pomimo przejechania 400 km na te akcje, aby wszystko wyłapać i spędzenia na trzaskającym mrozie blisko 45 godzin, nie udało się złapać jednego długowłosego kociaka. Zamarzł. A niedługo potem odszedł Dżabi. Cudny, mądry. Wspaniały mały kocurek.
U mnie pozostaje jeszcze Diana. I wcale nie wybiera się do ponownej adopcji.
Zapuściła korzenie. Bardzo lubi TŻa i koty, a także psy.