Miau.PL

Historia typowa
wychodząca kotka
zaciążyła
urodziła
kociaki podrosły - zostały (żeby ładnie to nazwać) wystawione! do piwnicy
ich mamusia smutno patrzy z okna swojego domu na swoje dzieci...
mokro, zimno, a będzie jeszcze gorzej


teraz będą miały ok 4-5 miesięcy - edit: 27.11 Który był u weta, który stwierdził że kociak ma ok 6 mies
jest ich w sumie cztery
wszystkie bure i bure z białym (wielkiego wyboru nie ma ) - na poczatku dawałam sie nabrać że ich jest tylko dwójka choć zawsze mi coś nie pasowało... dopiero jak cała czwórca sie obajawiła razem wszystko stało się jasne przyznam bez bicia ze nawet teraz pojedynczo ich nie rozpoznaje


cmokałam na nie od lata, podrzucałam jedzenie, nie wykaztywały zbytniego zainteresowania człowiekiem... tak na prawde zwiewały gdzie pieprz rośnie... a skoro prawdopodobnie maja zostać kotami bez domu... za bardzo ich nie oswajałam jednak...


to sie zmieniło...

szczególnie u jednego chłopaczka, który za wszelką cenę próbuje pokazać ile jest wart i co ma do zaoferowania...
a jak sie dziś przekonałam ma do zaoferowania wszystko całego siebie


tak jak mówię nie jest charakterystyczny (MA POMARAŃCZOWO-ZŁOTE OCZY o! ), powalajacy urodą czy coś w tym stylu
po prostu zwykły dzieciak w burym ubranku z białymi rękawiczkami i skarpetkami
śmierdzi
jest brudny
sypia w piwnicy, a w najlepszym wypadku w stercie liści, jje byle co

...

ale widać że chce kochać

może ktoś pokocha i Jego
takiego grubiutkiego, puszystego PluszowegoMisia


Póki jeszcze jest dla Niego szansa, póki On tak bardzo chce, póki samochód Go nie rozjedzie, póki pies Go nie zagryzie


mamusia


cała czwórca (PluszowyMiś też gdzieś tam jest )


On - PluszowyMisiak - (taki mały bury-Który)

dziś szłam po południu na uczelnie
odruchowo zakiciałam sypiąc gastkę suchego do miseczek
przyleciały dwa

jeden kręcił się po krzaczorach
PluszowyMiś, zwany roboczo KTÓRY , podszedł, poznał
zaczłą sie łasić, wiec pogłaskałam
rozległo sie mruczenie, więc pogłaskałam na dwie ręce
Któryś robił ósemki wokół nóg, stwierdził ze walić rzarcie - ja chce pieszczot
uwalił sie wszystkimi czterema kołami do góry, wypiął brzuszysko i czeka...
az głupio tak nieletniego ale zmacalam całego - pozwolił mi na wszystko (na łapanie za pyszczydło, zagladanie do gębuli, ugniatanie sadła, ciąganie za łapiszcza) nic tylko mru mru mru
takiego chłopaka bez wahania do łóżka bym wpóściła od razu przy pierwszym zapoznaniau

ale czas cenny, nie stoi w miejscu trzeba gonić

przeskoczyłam ciałko, przeszłam dwa kroki
hop
kot na nogach na butach dokładniej
leży
głaszcz

kilka powtórzeń (spóźniłam sie na wykład )

niedawno jak wracałam, przywitał mnie
bach na ziemnie - glaszcz
15 min seria głasków (z odchodzeniem na dwa kroki i patrz wyzej )
obiecałam że wezmę tylko psa z domu i przyniosę Mu pyszną puchę
siedzi i patrzy z wyrzutem na środku ciemnego chodnika i odprowqadza wzrokiem

wróciłam z psem
zakiciałam
radość
nawet psa sie nie boi, byle człowiek był tylko blisko... i głaszczaca ręka...


edit:
z dnia 15 listopada
Który puszcza oczko
- moze ktoś sie zakocha w zalotniku

No chyba masz od tej chwili kota, innego wyjscia ja tu nie widze ...
wracajcie do domu razem
zo

byłaby możliwość wpłynięcia na właścicieli kotki, aby zabezpieczyli ją przed kolejnymi miotami? trzymam kciuki, żeby się udało

Może popytaj znajmoych na uczelni żeby przygarnęli chwilowo jako dt. a jednocześnie ogłoszenia i szukanie domów.

ja bym się bała go zostawić samego wszystkich bym się bała zostawić.

Zowisia pisze:No chyba masz od tej chwili kota, innego wyjscia ja tu nie widze ...
wracajcie do domu razem
zo

Wróciłabym z Nim bardzo chętnie
już nie raz miałam ochotę wsadzić pod pachę i porwać kociaka
i nawet, w końcu!, trafił mi sie wymarzony buras


na uczelni już od dawna wszyscy są męczeni o koty, kociaki, seniorki... wiedzą do kogo się zgłosić, a jak zapomną to mi przypominam


strach zawsze zostawiać, ale co tu robić gdy brak DT, a domów jak na lekarstwo

Kociaki wyglądają na przeurocze i bardzo towarzyskie, a napewno na oswojone. Szkoda ich....

podrzuce

O jak ja nienawidze takich historii

Ale... czy to nie jest przypadkiem porzucenie? Przecież właściciele kotki sprowadzili maluchy na świat, a potem po prostu porzucili.
O ile się nie myle, to jest karalne. Można by ich troszke nastraszyć, może wysterylizują kotkę, bo kociakom to już raczej nie pomoże.

trzymam kciuki

Trzymamy kciuki i pazury za maleństwo

kasia.grecja22 pisze:Trzymamy kciuki i pazury za maleństwo

Myślę, że warto z właścicielami kotki porozmawiać- o schroniskach, o zdrowiu kotki (ropomacicze!), może na darmową kastrację się zgodzą (mam dojście do tanich zabiegów, w ostateczności zaprzyjaźniona fundacja pokryje koszt), bez straszenia i wrzasków, ale stanowczo. Choć muszę przyznać, że masz oleska222 rację, możnaby to podciągnąć pod porzucenie.

Kotka będzie wysterylizowana

problemem pozostają kociaki
o ogólnej niechęci ludzi do mieszkających w piwnicach "szkodnikach" nie muszę mówić
nawet jeśli jest to spokojne osiedle, bez większych kocich tragedi, to wszyscy wiemy ze wystarczy tylko jeden! wredny człowiek, by wszystko skończyło sie tragicznie
dla tych maluchów
dla Którego

dziś pada (mrzawka) wilgotno, nieprzyjemnie, zimno
kociątka siedzą sobie przed okienkiem piwnicznym
w miseczkach kluchy i kaszana...


Który od razu podbiega
łasiuje się ociera, daje główkę do drapania, wypina kuperek
dał noska nawet mojemu psowi (trochę sie później przestraszył swojego zachowania, w końcu tak do "wroga" )
brat/siostra siedzi prosto, poważnie przed swoim "domem"...

rozmawiałam z luźmi... jeśli domów nie znajdą zostaną wywiezione na Paluch...

nie wiem ile mam czasu
ale tak bym chciała by Który z rodzeństwem nie musieli tam trafić
by znaleźli swoje ciepłe, suche domy z własnymi głaszczącymi ich rękoma...


Cały czas szukam DT... wszystko w Warszawie pozajmowane... wszystko jest pilniejsze...

dlatego choć dla jednego Którego może by sie coś znalazło
jego nie trzeba oswajać, charakter mniej więcej wiadomy - miziak okropny , z innymi kotami będzie ok, z psem myslę że też można spokojnie ryzykować
...