Strona 1 z 3

Diagnozy i rady :(

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 15:28
przez Jowita
Zakładam ten temat sprowokowana refleksjami oraz jednym z dzisiejszych wątków. Aczkolwiek nie pierwsza to sytuacja.
Chodzi mi o rady i diagnozy udzielane przez niektórych Forumowiczów innym Forumowiczom (najczęściej młodym i niedoświadczonym). Najczęsciej wygląda to tak:
"Ja się tam nie znam, ale..."
"Nie jestem ekspertem, ale..."
"Nigdy się z tym nie spotkałam, ale na moje oko..."
etc.
Może trochę dramatyzuję, ale dla mnie to szczyt bezmyślności i nieodpowiedzialności. Jeśli się na czymś nie znam, to staram się trzymać buzię na kłódkę, zamiast snuć bezsensowne dywagacje, które mogą kosztować kota życie.
Jeśli się na czymś nie znam, to nie przytaczam domowych sposobów, sposobów znanych z opowieści, czy włsnych pomysłów. Zwłaszcza w sytuacjach, gdy kot rzyga od kilku dni, nie je od kilku dni, itd.
Jesli sie na czymś nie znam, to nie polecam podawania uderzeniowych dawek czegośtam, antybiotyków, parafiny.
W takich sytuacjach rada jest tylko jedna:
BIEGIEM DO WETA.
JEŚLI SIĘ NIE ZNASZ - NIE DORADZAJ!
JEŚLI OSOBA PROSZĄCA O RADĘ JEST NIEDOŚWIADCZONYM KOCIARZEM - ODEŚLIJ JĄ DO WETA, NAWET JEŚLI JESTEŚ PRZEKONANY/NA, ŻE TWOJA RADA JEST SŁUSZNA!

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 15:50
przez Jowita
Nie wywłouję nikogo do tablicy, a jedynie apeluję o rozsądek i odpowiedzialność.

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 15:54
przez aga9955
No coz...niestety sie musze zgodzic...choc czasem ktos kto miał podobny problem moze pomoc....ale oczywiscie leczenie na odległosc bez konsultacji u weta to ryzyko i to duze.
Jowita dosc ostro napisała i czasem jest tak (jak w moim przypadku) ze mimo konsultacji u weta i leczenia to własnie dziewczyny pomogły mi utrzymac kota przy zyciu.....jakis czas. Tyle ze ja znałam diagnoze i wyniki badan ja potwierdzajace. Dozuczałam sie dzieki forum i wetserwisie. Nie leczyłam kota w domu domowymi sposobami. Ale sugerowałam wetom rozne opcje rozwiazan....czasem trafnych. Oni sie ze mna zgadzali....
Natomiast jak ktos liczy na to ze przy pomocy forum wyleczy kota bez weta....to niestety sie myli. To jest to co napisałam własnie w tym wymienionym przez Jowite watku....Kota trudno sie diagnozuje. Zazwyczaj pokazuje nam swoim zachowaniem ze jest cos nie tak jak rozwija sie na dobre choroba. Nigdy nie wiadomo do konca jaka choroba....i dlatego nalezy robic badania i wykluczac te najbardziej złe przypuszczenia. Diagnozowac...u weta nie w internecie.

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 15:57
przez aga9955
acha i nie czuje sie wywołana do tablicy:) zeby nie było :D

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 16:29
przez Kazia
Nie zgadzam sie z Jowita.
Rozwijajac jej mysl, nalezaloby zakazac w ogole na forum udzielania jakichkolwiek porad medycznych.
Bo jakakolwiek taka rada to wchodzenie w kompetencje wetow.

Ale
Juz we wspomnianym watku padly 3 rozne rady.
Jesli padnie jakas sugestia z ktora ktos sie nie zgadza, ma mozliwosc napisac chocby "Kaziu, piszesz glupoty" i przedstawic swoj punkt widzenia.
W ten sposob jest wykorzystywana, jak ja to nazywam, zbiorowa madrosc forum. kazdy z nas pojedynczo ma jakies wlasne male doswiadczenie. Wykorzystanie doswiadczenia wielu osob daje czesto swietne rezultaty, o czym nie raz na forum mozna sie bylo przekonac.
I oczywiscie nie kazda porada jest zawsze sluszna i wlasciwa. Ale z kazda mozna polemizowac.
Kazda wypowiedz daje osobie zwracajacej sie po rade, jakis poglad na sytuacje jej kota. Im wiecej takich opinii przeczyta, nwet sprzecznych ze soba, tym wieksza jest szansa, ze u weta bedzie wiedziala o co zapytac, czego sie domagac, co wetowi zasugerowac.

Tym bardziej, ze, jacy sie weci trafiaja, wszyscy wiemy.

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 16:32
przez starchurka
aga9955 pisze:Natomiast jak ktos liczy na to ze przy pomocy forum wyleczy kota bez weta....to niestety sie myli. To jest to co napisałam własnie w tym wymienionym przez Jowite watku....Kota trudno sie diagnozuje. Zazwyczaj pokazuje nam swoim zachowaniem ze jest cos nie tak jak rozwija sie na dobre choroba. Nigdy nie wiadomo do konca jaka choroba....i dlatego nalezy robic badania i wykluczac te najbardziej złe przypuszczenia. Diagnozowac...u weta nie w internecie.


Zdecydowanie. Stawianie diagnozy przez internet jest jak wróżenie z fusów albo góralskie przepowiadanie pogody (umrze albo nie umrze) :?
Z wetami trzeba jednak rozmawiać i próba "douczenia się" czegoś nt. zdrowia kotów jest czasem - niestety - konieczna, żeby zapewnić swojemu kotu zdrowie - nie by samemu diagnozować, ale by prowadzić z wetem dialog. Dopytywać, naciskać na badania, mówić o niepokojących objawach. Czasem lepiej spanikować niż czegoś nie zauważyć - nie wszystkie choroby są kocim katarem albo biegunką z przejedzenia.

Edit: na forum można się poza tym nabawić hipochondrii :wink: nie widzialam jeszcze - jeszcze - wątku, w którym nie było by szybko posta "natychmiast do weta!", co wg mnie jest chwalebnym sianiem paniki :) Zupełnie bez ironii :).

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 16:34
przez KOTEK1988
Zgadzam się z Kazią.
Gdybym smam wetow nie pytala szczególowo,nie domagała sie niektórych badań to pewnie nie raz leczenie trwałoby dlużej albo nie byloby go wcale.

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 16:37
przez aga9955
starchurka pisze:
aga9955 pisze:Natomiast jak ktos liczy na to ze przy pomocy forum wyleczy kota bez weta....to niestety sie myli. To jest to co napisałam własnie w tym wymienionym przez Jowite watku....Kota trudno sie diagnozuje. Zazwyczaj pokazuje nam swoim zachowaniem ze jest cos nie tak jak rozwija sie na dobre choroba. Nigdy nie wiadomo do konca jaka choroba....i dlatego nalezy robic badania i wykluczac te najbardziej złe przypuszczenia. Diagnozowac...u weta nie w internecie.


Zdecydowanie. Stawianie diagnozy przez internet jest jak wróżenie z fusów albo góralskie przepowiadanie pogody (umrze albo nie umrze) :?
Z wetami trzeba jednak rozmawiać i próba "douczenia się" czegoś nt. zdrowia kotów jest czasem - niestety - konieczna, żeby zapewnić swojemu kotu zdrowie - nie by samemu diagnozować, ale by prowadzić z wetem dialog. Dopytywać, naciskać na badania, mówić o niepokojących objawach. Czasem lepiej spanikować niż czegoś nie zauważyć - nie wszystkie choroby są kocim katarem albo biegunką z przejedzenia.

Dokładnie tak własnie. Weci bardzo czesto nie proponuja roznych rozwiazan ze wzgledu jak to kiedys usłyszałam na cene powyzszych.
Cytuje "pani kochana a kto kota tak leczy....on i tak umrze...po co Pani to wszystko robi. Przeciez teli to majatek kosztuja a i tak na moje nie pomoga" ....coz mysle ze wielu z nas miało przyjemnosc przeprowadziec takowaz rozmowe z wetem.....moze nie ze swoim zaufanym...ale w wielu gabinetach tak własnie jest. Leczy sie KK, robale i szczepienia sie podaje:) a cała reszta to skoplikowane choroby na ktore zwierze i tak umrze. Ja przyjełam postawe im wiecej wiem sama i doczytam i dopytam tym szanse mojego kota sa wieksze.....mimo iz posiadam zaufanego weta.

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 16:43
przez aga9955
Mysle ze i Kazia i Jowita maja racje. Mysle sobie ze Jowicie chodziło o sytuacje ( a takich nie mało) kiedy ktos o liczbie postow 1 wchodzi na forum w celu konkretnego leczenia kota przez internet. Sama ostatnio dostałam na priva(zupełnie nie wiem dlaczego ja) wiadomosc o tym ze dwa kotki zostały otrute i co robic...? Potem pojawił sie watek o podtruwanych kotach tej samej forumowiczki i oczywiscie po wszystkich wypowiedziach i radach owa forumowiczka skwitowała całe zajscie tym ze watek mozna zamknac bo jej kotulki sie podruły : jeden cztero miesieczny wychodzacy bodjaze słonina czy czyms takim a drugi cytuje "zezarł cos u sasiada"
Coz.....mnie takie przypadki mocno nurtuja.

to ten watek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=36 ... t=#3669751

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 16:54
przez starchurka
aga9955 pisze:Cytuje "pani kochana a kto kota tak leczy....on i tak umrze...po co Pani to wszystko robi. Przeciez teli to majatek kosztuja a i tak na moje nie pomoga"


Od takiego weta to ja mam i szybką diagnozę przez neta i dobrą radę: od razu zmienić i więcej się tam nie pokazywać :lol:

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 17:16
przez aga9955
starchurka pisze:
aga9955 pisze:Cytuje "pani kochana a kto kota tak leczy....on i tak umrze...po co Pani to wszystko robi. Przeciez teli to majatek kosztuja a i tak na moje nie pomoga"


Od takiego weta to ja mam i szybką diagnozę przez neta i dobrą radę: od razu zmienić i więcej się tam nie pokazywać :lol:

Ta diagnoza jest trafna :) i do natychmistowego zastosowania:) tyle ze niestety wielu z nas na poczatku drogi do tego własciwego usłyszało cos takiego...i to jest smutne

Ja zmieniłam...

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 20:17
przez satva
Ja korzystałam z rad udzielonych na forum w przypadku mocno niedowidzącego kota. Oczywiście nie zwalnia to z wizyty u weterynarza,ale mam już jakąś podstawową wiedzę ,mogłam na pewne rzeczy zwrócić uwagę i podyskutować na temat nurtujących mnie wątpliwości,które nasunęly sie po kontakcie z innymi uczestnikami forum.Taka wiedza jest bezcenna szczególnie gdy ktoś pierwszy raz spotyka się z takim lub innym problemem. Dla mnie wiedza i wsparcie z forum było bardzo potrzebne,gdyż nie ukrywam,że obawiałam się opieki nad niedowidzącym kotem.

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 20:26
przez Jowita
Kochani,
ja nie piszę, że rady z Forum są złe i nie należy z nich korzystać. Ja tylko protestuję przeciwko udzielaniu rad przez osoby, które nie mają zielonego pojęcia lub mają mocno mgliste o tym co mówią. O radach typu: Nie znam się na tym, ale zrób to i to. Sam fakt współmieszkania z kotem nie czyni z każdego automatycznie eksperta w sprawach chorób, zakłaczania, etc.
Sama wielokrotnie korzystałam z pomocy i podpowiedzi Forumowiczów, ale osób kompetentnych i doświadczonych. I dzięki nim moje koty żyją.
Ale protestuję przeciwko udzielaniu rad osobom niedoświadczonym, młodym, czasem dzieciom. Takie osoby trzeba odsyłać jak najszybciej do weta, a nie proponować im zestawu chałupniczych metod leczenia, bo kot może to przypłacić życiem. Nie wspomnę o osobach, które uznają, że skoro można kota wyleczyć domowym sposobem, to po co iść do weta. Bo są takie, i to często widać właśnie z tych postów z zapytaniem: Co jest mojemu kotu?

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 20:31
przez magicmada
Ja zgadzam się z Jowitą raczej, bo co innego "mądrość forum". a co innego konkretne dawki, nigdy nie zapomnę pewnego wątku związanego z kotem, wyciagniętym ze schroniska, , przez który nie spałam, kiedy ktoś zalecił radośnie i beztrosko uderzeniową dawkę parafiny kociakowi w bardzo ciężkim stanie. Bez znajomości tego zwierzaka, nie widziawszy go, nie będą weterynarzem przede wszystkim. Internet, który leczy, po prostu.
Osoba, która zajmowała sie kotem, w dobrej wierze zastosowała tą parafinę, na szczęście nie w tak dużej dawce i kotu się nic nie stało.
Z drugiej strony wątek cukrzycowy, sama mam kota cukrzyka, znam Tinkę i wiem, że spora część leczenia mojego kota i jego względny dobrostan to zasługa wiedzy Tinki, ale jest to wszystko konsultowane z weterynarzem, który jest otwarty na nowości.
Wolałabym, aby forum było giełdą pomysłów, inspiracją, źródłem rad i mozliwych opcji, a nie zbiorem gotowych recept na wszystko. Często spotykam się z lekceważeniem i podważaniem kompetencji weterynarzy. Ja z kotami chodzę do weterynarza, nie leczę ich przez internet.

PostNapisane: Śro lis 05, 2008 20:33
przez Jana
Jaka dawka parafiny jest "uderzeniowa"?