Strona 1 z 5

Buranio / testy felv jednak ujemne!!!

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 22:53
przez lidiya
Trafil do nas kilka miesiecy temu z ulicy jako podrostek z duzym ropniem na nozce.
Ropien wyleczyl sie raz dwa i przyszlo czekanie na dom.

a on sie tak naczekal, ze gdy znalazl sie juz domek byl kotem idealnym...
Takim , ktory w 2 dni zakceptowal i przekonal do siebie 14letnia kocice rezydentke
Takim , ktory byl kotkiem bardzo grzecznym
Takim, ktory nie wyciaga pazurka z zadnej sytuacji i tylko kocha caly swiat

W nowym domku byl ponad tydzien , ale jego nowa pania zaniepokoily wezly chlonne. Wet zasugerowal test na bialaczke.
Na tescie pojawila sie blada kreseczka...

Nic nigdy mu nie bylo u nas.... "tylko" teraz te odkryte wezelki chlonne :cry:
Pani poprosila by w takim razie go zabrac.

Nie wytrzymalam i poryczalam sie zabierajac go od niej :(
Peklam jak zobaczylam jak mu dobrze... jak lasil sie witajac nas w drzwiach jkaby chcial sie nam pochwalic swoim domem :(

a ja przyszlam z transporterem by go zapakowac na sile i zabrac tam skad trafil do tego domku :(
Wtedy sie rozkleilam....

I co dalej....

Teraz siedzi sam , odizolowany. Zajal czesc pokoju fundacyjnych maluchow, a one musialy sie stloczyc zamkniete na pozostalej czesci.

Tak mi smutno....
a jak smutno musi byc jemu.... :cry:

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 22:56
przez Jasmina44
chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy w takich chwilach odwracają się od zwierzaka...
trzymam kciuki by szybko znalazł nowy domek, kochający który da mu to czego potrzebuje, a nie tylko puste fałszywe oznaki uczucia...

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 22:57
przez Maryla
:(

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:01
przez Kociama
Mam nadzieję że tą kobiete tez ktos kiedys porzuci i odepchnie w cięzkich chwilach :evil:
Taki słodki Kotek
Oby ktos go pokochał prawdziwą bezgraniczna Miłością
chce mi sie wyc :cry:

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:05
przez Myszeńk@
Nigdy nie zrozumiem ludzi .... to fakt ... ale może dla Burania to wbrew pozorom ... lepiej ? Wiem, teraz jest trudno, smutno, paskudnie, ale to może jakiś znak, przeznaczenie, Los ? Że to NIE TEN DUŻY, że jeszcze nie ten ... :roll:
Lidiya, mocne, mocne kciuki za cudnego Burania :)
Szukamy specjalnego, jedynego i na zawsze DOMUUUU ...

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:05
przez lidiya
staram sie ja zrozumiec, choc sama nie moglabym tak postapic.
Ponad rok leczyla swojego kota na cukrzyce. Odszedl niedawno.
Moze boi sie, przechodzenia przez to znowu?

ale z drugiej strony, czy nie pokochala go przez te dni na tyle by walczyc o niego? :(

smutne to :(

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:09
przez aga9955
:evil:

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:16
przez ariel
:cry:

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:23
przez aga9955
lidiya pisze:staram sie ja zrozumiec, choc sama nie moglabym tak postapic.
Ponad rok leczyla swojego kota na cukrzyce. Odszedl niedawno.
Moze boi sie, przechodzenia przez to znowu?

ale z drugiej strony, czy nie pokochala go przez te dni na tyle by walczyc o niego? :(

smutne to :(


Lidka ja nie rozumiem....ja straciłam Marchewke moje ukochanego kota....i mam lize mojego kochanego Lizaka i Liza ma powiekszone wezły przyzuchwowe...Jedziemy jutro na badanie krwi...i na testy...i wiem co moze byc. Nie musi ale moze. I myslisz ze ja oddam Monice? zeby ja leczyła bo ja nie chce.....Nie mozna tak. To moj kot ja wziełam za niego odpowiedzialnosc w momencie adopcji. Czy jak sie adoptuje dziecko i okazuje sie ze jest chore to tez sie je oddaje?
przeciez to nieludzkie.....smutno

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:25
przez lidiya
zadzwonilam do karmicielki, ktora nam go wtedy z tym ropniem oddala.
Liczylam , ze moze zrozumie jakie warunki do leczenia sa w fundacji :(
(ma swoje 3 koty w domu)
Zaproponowala uspienie.
na powaznie.

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:44
przez Kociama
lidiya pisze:zadzwonilam do karmicielki, ktora nam go wtedy z tym ropniem oddala.
Liczylam , ze moze zrozumie jakie warunki do leczenia sa w fundacji :(
(ma swoje 3 koty w domu)
Zaproponowala uspienie.
na powaznie.


Nie teraz to sie zagotowałam całkowicie :evil:
Czy ludzie juz całkiem skamienieli?
słow mi w gebie zabrakło...

PostNapisane: Wto paź 28, 2008 23:48
przez lidiya
Kociamo, a jednoczesnie babka oswiadczyla, ze jakby co moze placic za leczenie lub jego czesc- JESLi zdecydujemy sie go leczyc...
Czyli co? Szantaz emocjonalny?

Nic nie rozumiem.... :(

PostNapisane: Śro paź 29, 2008 0:39
przez Anka
Patrzę na dwa futerka drzemiące pod piecem - Gabrynia i Charliś, przyjechali trzy dni temu, obydwoje niepełnosprawni, Charliemu wychodzą teraz jeszcze kolejne problemy. Na myśl, że miałabym je oddać wszystko we mnie protestuje. NIGDY.
Nie zrozumiem, jak można... płaczę...

PostNapisane: Śro paź 29, 2008 0:46
przez Ewik
:crying:
Ludzie trzymajcie mnie! :evil:
Co on biedulek musi teraz czuć... :cry: Czy tej jego pseudo pańci było chociaz troche przykro???
Ja nie rozumiem...o tamtego walczyła a tego bez mrugnięcia okiem :?: Cholera, czy ludzie myślą że fundacja to jakas wypozyczalnia kotów i można złożyć tak po prostu reklamację????

PostNapisane: Śro paź 29, 2008 1:05
przez Blue
Mysle ze motywem pani oddajacej kocurka bylo nie tyle pozbycie sie jego bo okazal sie chory, co obawa odnosnie kotki rezydentki...
Taka mam przynajmniej nadzieje...

Lidiya - napisalas ze na tescie pojawila sie blada kreseczka.
Jedna?
Ten test wyszedl na pewno pozytywny?

A moze pogadac z ta pania, ze za tydzien, dwa - powtorzycie test i moze akurat okaze sie ze tamten byl pomylkowy, bledny?
Nawet jesli to byly dwie kreseczki (bo w testach ktore ja znam maja wyjsc dwie - jedna jest testowa) - to bladosc drugiej oznacza wynik watpliwy, do koniecznego powtorzenia. Zawsze pozytywny nalezy powtorzyc, ale jak kreska jest blada to koniecznie.

Moze by jej nie przekreslac, moze nie jest zlym czlowiekiem - moze odpowiednio nastraszona przez weta zdecydowala sie oddac kocurka do ktorego sie jeszcze nie przywiazala - wlasnie po to zeby chronic rezydentke?
I gdyby okazalo sie ze jednak bialaczki nie ma - to wzielaby go do siebie i dala mu dobry, kochajacy dom?