Gdy u mnie w domu umierała na mocznice moja Tosia w Warszawie, w domu, w ktorym Tosia była 1,5 roku wczesniej przez 2-3 tygodnie, kocurek Grześ , też wzięty ode mnie, cały dzień chodził do przedpokoju, patrzył w drzwi i przeraźliwie miauczał.
A Asia, opiekunka najpierw Tosi a teraz Grzesia, myślała o niej cały dzień.
Gdy na gg dałam opis "Tosiu...['] " ASia natychmiast się odezwała i o wszystkim mi napisała, bardzo wstrząsnięta...
Poza tym, jestem przekonana,z e widziałam ducha mojej MUszki, która byłą wychodząca i przypłaciła to życiem ( trutka)
Wracając wiosną ze spaceru nocnego z psami, zauwazyłam, ze wzdłuż ściany mojego bloku idzie bury kot. W moją stronę. Był 3 klatki dalej.
Gdy zbilizył sie o 1 klatkę w moim kierunku, wskoczył na balkon na parterze a z balkonu w okienko prowadzące do korytarza piwnicznego i zniknął.
Okienko jest zakratowane a odległość między prętami to 3,5-4 cm.....
Dorosły kot nie przecisnie sie tam , a jesli bedzie próbował to zajmie mu to dłuższą chwilę...