Zgłaszam moją kicię, nazywa się
Cipiór vel Szkodnik (tak, wiem, robi kłopot z odmianą przez przypadki
)
Kręgosłup przestrzelony z wiatrówki trochę poniżej łopatek. Pocisk przeszedł na wylot i został wyjęty, ale odrobinę naruszył rdzeń. Rehabilitacji nie było, bo nie znałam wtedy miau, a weterynarz (zresztą bardzo dobry chirurg) nie miał żadnych propozycji. Kiedy się dowiedziałam, że takie koty chodzą, było już cokolwiek za późno - podobno w ciągu kilku miesięcy daje się je "uruchomić", ale nie lat
Cipiór porusza się żwawo i zręcznie, ale ciągnie tylne nóżki za sobą, na boku. Ma w nich czucie (chociaż chyba nie do końca - nadepniętą łapkę cofa, ale nie gwałtownie). Potrafi od czasu do czasu (rzadko) stanąć na czterech, postać chwilę chwiejnie, nawet postąpić kroczek - i klap. Czasem podczołguje się na podkulonych nóżkach, na kolankach i ze zwiniętymi paluszkami. Ogonek podobnie - zwisa, ale kiedy go dotknąć - strzepuje nim odrobinę. Wspina się na miękkie meble, wciągając się na pazurach, chociaż woli, żeby jej popchnąć pupę do góry.
Niekuwetkowa - posikuje niewielkimi porcjami, na ogół tam gdzie akurat jest. Kupki robi w postaci małych bobków. Po prostu myje się podłogę i pierze podściółki w miarę często. A samą kicię biorę na ręce i wkładam pupę pod kran - przynajmniej raz dziennie. Ostatnio jakoś czyściejsza ta pupa bywa - wygląda na to, że jednak trochę sięga pyszczkiem, przez bok chociaż. Bo nogi do mycia nie podnosi.
Ma problem z kamieniami struvitowymi w pęcherzu i nerkach - póki co opanowany. Możliwe, że dlatego, że nie opróżnia pęcherza do końca. Jest na diecie antystruvitowej.
Na ogólną radość życia jej kalectwo nijak nie wpływa - jest pogodna, miziasta, lubi się bawić, polować na latające nisko stwory (mole na przykład), potrafi dostać typowej kociej głupawki z biegiem przełajowym - u niej to raczej ślizg