A ja wciąż zabiegana w piętkę
Ale proszę o dopisanie mnie i mojej Matyldy.
Wątek, zaczyna się mniej więcej tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=34 ... c&start=60
Matylda ma porażenie nerwowe ciała. Nie jest ono wynikiem urazu czy wypadku. Wszystkie kości są całe i na miejscu.
Tylda jak miała ok 2-3 miesięcy zachorowała. W przytulisku twierdzili, że na panleukopenię. Weci twierdzą, żę w takich warunkach, takie kocie, nie przeżyłoby panleukopenii, jeszcze w 2005 roku kiedy Opole nie wiedziało chyba o tym nic. Moi weci twierdzą, że takie objawy mogła wywołać każda, silna infekcja wirusowa, bądź nieumiejętnie użyte antybiotyki. A może i umiejętnie. W przytulisku z którego pochodzi Matylda ratuje się życie za KAŻDĄ cenę, nawet za silnymi antybiotykami jak na kocie dziecko...
Matylda generalnie jest sztywnawa. Sztywny grzbiet, łapy, głównie tylne. Chodzi na wyprostowanych łapach po kilka, kilkanaście kroków i wywraca się na bok. Ma problemy z zachowaniem równowagi. Matylda nie skacze. Jak chce wejść na fotel czy na kanapę wbija pazury przednich łap i wciąga się na górę (wyobraźcie sobie moje meble
ewentualnie moją nogę jak śpię a Tylda właśnie chce wejść na łóżko...). Biega skacząc na wszystkich czterech, sztywnych łapkach wyglądając jak królik (kładzie uszy po sobie). Ogonek też sztywnawy. Matylda się raczej nie myje. Nie jest w stanie wygiąć się tak by wylizać boki czy grzbiet. Myje łapki, trochę brzuszek, krawacik. Nie myje pupy
Ogólnie jest niekłopotliwym kotem. Największy kłopot to załatwianie. Matylda ma porażone nerwy układu moczowego. Co skutkuje strasznym telepaniem w trakcie sikania. Najlepiej jak sika na leżąco lub jak zdążymy ją chwycić. No i o ile nie wywróci się wchodząc do kuwety. Qpala natomiast robi bezproblemowo o ile wejdzie cała do kuwety. Problemem jest brudna pupa (częste pranie porcięt), jak źle się położy w kuwecie to sioo leci pod łapę i z kuwety wychodzi, tzw. u nas w domu, "betong" czyli pierzemy kota z warstwy żwiru no i przypadki wywrócenia przy sikaniu czy przy wchodzeniu do kuwet - tyłek do góry - sioo na około
Zazwyczaj staramy się ją trzymać do sikania.
Na co dzień Matylda jest bardzo szczęśliwym kotem. Nigdy (!) nie zdarzyło się by nabrudziła gdzieś w domu. Nawet jak raz w życiu miała biegunkę, biegła do kuwety. Jak gorzej się czuje, czeka przy kuwecie byśmy ją "wysadzili". Oprócz tego, że musimy mieć największą kuwetę która musi być bardzo stabilnie i sztywno ustawiona i w około której przeważnie panuje totalny "bałagan" to większych problemów z Tyldą nie ma.
Po zabraniu jej z przytuliska leczyłam ją Nootropilem (wypiła dwie butelki) i do tego brała vit. B1. Poprawa była bardzo duża! W tej chwili stan jest "stabilny". W związku z porażeniem dróg moczowych ma struwity i nawracające zapalenia pęcherza ale nad tym panujemy.
Niestety, ostatnio, w związku z przyniesieniem do domu Gabrysi na tymczas, Matylda dostała w nocy ataku czegoś w rodzaju padaczki
Na razie jest ok, mamy nadzieję, że więcej się to nie powtórzy.