Cześć. Ja jestem z tematem na bieżąco, bo u mojej kici właśnie stwierdzono lamblię i to w sporej ilości, zresztą też w 4 Łapach. To podobno wyleczalne, tylklo trzeba być konsekwentnym i zlikwidować źródła zakażenia... Czyli zbadać siebie! BO to paskudztwo bierze się z naszej "wspaniałej" wody i ludzie także się nim zarażają. Podobno leczenie trwa dość długo, ale daje efekty. Nie martw się - ja już przestałam, bo chyba bym zgłupiała - kot ma lamblię, pies chyba też, być może cała moja rodzina także. Wariactwo, prawda?
