W stadzie wolno żyjących kotów zostało wysterylizowanych 6 kocic.
Jedna z nich czuła się źle po sterylizacji - zrobiono jej testy- wynik-białaczka.
W tym samym stadzie jest kilka kociąt - wiek ok 4-5 tygodni. Wyglądają zdrowo. Ale.
Czy ktoś ma doświadczenie czy u takich maleństw da się zrobić miarodajne testy? (pomijam pobieranie krwi, które też może graniczyć z cudem

Czy test ujemny może być zafałszowany?
Czy test dodatni u kotki-matki może być podstawą uznania że maluchy też mają wirusa?
Chciałyśmy znaleźć im dom. Obecnie mieszkają w pseudo-schronisku u starszej kobiety gdzie jest kilkadziesiąt niesterylizowanych psów

Ale w obliczu wiedzy o wirusie w stadzie jest obawa obdarzenia kogoś chorym maluchem.
Padły propozycje ich uśpienia. Jakoś tak nie mogę się z tym pogodzić...
Poradźcie coś, proszę...