Nikita - Kot aus Breslau / zapalenie dziąseł - trochę lepiej

Wątek dotyczy kocurka z tego tematu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=80599
21 września szczęśliwie dojechał do nowego domku, nie mieliśmy najmniejszych problemów z aklimatyzacją, mimo burzy hormonalnej po kastracji (nie miauczał przy drzwiach, a miział się chętnie i spał z nami w łóżku). Spędziliśmy razem pięć wspaniałych radosnych dni w pełnej symbiozie
Niestety w piątek Nikita zaczął tracić humor i apetyt, a w sobotę dostał potężnego ślinotoku, więc pognaliśmy z nim do weta. Okazało się, że ma zapalenie dziąseł - z niewiadomych przyczyn. Dostał antybiotyk przeciwzapalny i coś na wzmocnienie. Poprawa była taka, że zjadł, ale po 45 minutach to zwymiotował.
W niedzielę wylądowaliśmy na dyżurze u weta. Kroplóweczka, witaminy. W poniedziałek zrobiono mu badania krwi o profilu nerkowym i wątrobowym, wyniki były dobre.
We wtorek powtórzyliśmy antybiotyk, tym razem silniejszy, dostał też glukozę i płyn nawadniający. Zjadł trochę, napił się (duuużo) i już nie zwymiotował. Smarujemy mu w pysiu Sacholem, ma koszmarne nadżerki na języku. Ślini się okropnie, dzisiaj zauważyliśmy domieszkę krwi w ślinie. Ślina jest gęsta jak klej i makabrycznie cuchnie. Z arcypięknego kota zmienił się w nieumyte, małe futrzaste nieszczęście
Jak tylko będziemy mieli pieniądze (już wydaliśmy spoooro), zrobimy mu testy na białaczkę i FIV (75 zł). Nikita jest strasznym wojownikiem, jeżeli chodzi o jego...hmm...futrzastą autonomię cielesną, miota się przy jakimkolwiek badaniu (do pobierania krwi nie zdołały go utrzymać 4 osoby, cytat technika weterynaryjnego: "musimy poczekać, o 13 przyjedzie kolega, to go jakoś spacyfikujemy"
).
Dzisiaj stwierdziliśmy, że trzeba kotka trochę odczyścić (nie myje się wcale), bo dostanie jeszcze większej depresji, a niedajboże jeszcze jakiegoś świństwa skórnego. Ciepłą wilgotną szmatką go przemyliśmy i na koniec posypaliśmy talkiem. Futerko od razu wygląda i pachnie lepiej.
Czego nie można powiedzieć o pyszczku:
Jutro kolejna wizyta i kolejna dawka antybiotyku. Cholernie się martwimy o niego, robimy co w naszej mocy żeby mu pomóc.
Jeżeli ktoś ma jakieś doświadczenia, czy rady, poza tym co udało nam się znaleźć na forum, bylibyśmy bardzo wdzięczni.
Zapalenie dziąseł nie jest wywołane złym stanem uzębienia - Nikita ma prawdopodobnie niecałe 1,5 roku i śliczne ząbki. Wczoraj z dorodnego kocura było już 3,9 kg...

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=80599
21 września szczęśliwie dojechał do nowego domku, nie mieliśmy najmniejszych problemów z aklimatyzacją, mimo burzy hormonalnej po kastracji (nie miauczał przy drzwiach, a miział się chętnie i spał z nami w łóżku). Spędziliśmy razem pięć wspaniałych radosnych dni w pełnej symbiozie





Niestety w piątek Nikita zaczął tracić humor i apetyt, a w sobotę dostał potężnego ślinotoku, więc pognaliśmy z nim do weta. Okazało się, że ma zapalenie dziąseł - z niewiadomych przyczyn. Dostał antybiotyk przeciwzapalny i coś na wzmocnienie. Poprawa była taka, że zjadł, ale po 45 minutach to zwymiotował.
W niedzielę wylądowaliśmy na dyżurze u weta. Kroplóweczka, witaminy. W poniedziałek zrobiono mu badania krwi o profilu nerkowym i wątrobowym, wyniki były dobre.
We wtorek powtórzyliśmy antybiotyk, tym razem silniejszy, dostał też glukozę i płyn nawadniający. Zjadł trochę, napił się (duuużo) i już nie zwymiotował. Smarujemy mu w pysiu Sacholem, ma koszmarne nadżerki na języku. Ślini się okropnie, dzisiaj zauważyliśmy domieszkę krwi w ślinie. Ślina jest gęsta jak klej i makabrycznie cuchnie. Z arcypięknego kota zmienił się w nieumyte, małe futrzaste nieszczęście

Jak tylko będziemy mieli pieniądze (już wydaliśmy spoooro), zrobimy mu testy na białaczkę i FIV (75 zł). Nikita jest strasznym wojownikiem, jeżeli chodzi o jego...hmm...futrzastą autonomię cielesną, miota się przy jakimkolwiek badaniu (do pobierania krwi nie zdołały go utrzymać 4 osoby, cytat technika weterynaryjnego: "musimy poczekać, o 13 przyjedzie kolega, to go jakoś spacyfikujemy"

Dzisiaj stwierdziliśmy, że trzeba kotka trochę odczyścić (nie myje się wcale), bo dostanie jeszcze większej depresji, a niedajboże jeszcze jakiegoś świństwa skórnego. Ciepłą wilgotną szmatką go przemyliśmy i na koniec posypaliśmy talkiem. Futerko od razu wygląda i pachnie lepiej.
Czego nie można powiedzieć o pyszczku:

Jutro kolejna wizyta i kolejna dawka antybiotyku. Cholernie się martwimy o niego, robimy co w naszej mocy żeby mu pomóc.
Jeżeli ktoś ma jakieś doświadczenia, czy rady, poza tym co udało nam się znaleźć na forum, bylibyśmy bardzo wdzięczni.
Zapalenie dziąseł nie jest wywołane złym stanem uzębienia - Nikita ma prawdopodobnie niecałe 1,5 roku i śliczne ząbki. Wczoraj z dorodnego kocura było już 3,9 kg...

