Strona 1 z 3
Po czym się poznaje, że ten kot jest mój

Napisane:
Czw sie 07, 2003 16:38
przez magda gabryś
Opiszę fakt autentyczny, który własnie się dzieje.
Moja koleżanka wyjechała na działkę z kotem niewychodzącym. W nocy usłyszała jakiś rumor.To jej kotek wyskoczył przez okno,wpadł na coś co było przed oknem i i gdzieś poleciał. Szukali go całą noc i dzisiaj też go szukają. Na wołanie go po imieniu przyleciał jakiś kotek i wskoczył jej na ręce.Ona szczęśliwa przyniosła go do domku i stwierdziła, że to nie jej kot.Też był cały czarny, z bursztynowymi oczkami i w wieku jej kotka. Rodzina uparła się, że to jej kot, ale nie przekonała mojej koleżanki, która stwierdziła, że to nie jest jej kocurek. Rano powtórzył się prawie taki sam scenariusz. To jest ogród działkowy. Jest tam dużo kotów, które przez działkowiczów są b. dobrze traktowane. Koty tam lubią ludzi , a ludzie koty. Moja koleżanka twierdzi, że swojego koteczka pozna po tym,że coś zajarzy w jej sercu i kotka.Feremony? Poszukiwania trwają. To jest relacja z godz.11.30. Moje pytanie: czy jest taka możliwość, że nie poznaje się własnego kota? Kot u mojej koleżanki wychował się od maleńkiego i ma teraz 3,5 roku. Jest wykastrowany.

Napisane:
Czw sie 07, 2003 16:54
przez LimLim

Wydaje mi się, że nie ma aż tak podobnych kotów, chyba że małe kocie dzieci, że kochająca właścicielka nie poznałaby swojego.


Napisane:
Czw sie 07, 2003 16:54
przez Estraven
Czy jest możliwość? Różne rzeczy się zdarzają, ale "swojego" kota na drugi rzut oka chyba każdy kociarz rozpozna...


Napisane:
Czw sie 07, 2003 17:14
przez Ella
Mam takie samo wrażenie jak przedmówcy.
W pierwszej chwili radości można nie poznać,
ale później.... nieeeeeee, niemożliwe.

Napisane:
Czw sie 07, 2003 17:15
przez eve69
no mnie sie tez wydaje, ze kociarz pozna swojego kotucha
inna sprawa, ze kot przerazony wyglada ciut inaczej- lekki wytrzeszcz etc.
jakkolwiek by to brzmialo, pisze absolutnie powaznie

Napisane:
Czw sie 07, 2003 17:50
przez Janka
Myślę, że się pozna swojego kotuszka.
To spojrzenie, ten błysk w oku, sposób patrzenia na swojego ludzia,
mimika mordki, zachowanie ...

Napisane:
Czw sie 07, 2003 18:23
przez magda gabryś
Ostatnie wiadomości z godz.17.00. Kotek już na zawsze zostaaje. "Swojego "szukają nadal.

Napisane:
Czw sie 07, 2003 18:26
przez Estraven
magda gabryś pisze:Ostatnie wiadomości z godz.17.00. Kotek już na zawsze zostaaje. "Swojego "szukają nadal.
Lucky one...

Tak się przez czysty przypadek załapał. A może się umówiły?

Teraz żeby jeszcze rezydent wrócił.

Napisane:
Czw sie 07, 2003 18:45
przez Katy
Czy ten, który jest "znaleziony" jest wykastrowany?
Działkowicze kastrują tam bezdomne koty?
A jeśli jest wykastrowany, działkowicze kotów nie kastrują, nie jest on też jej, to może jest czyjś?


Napisane:
Czw sie 07, 2003 19:02
przez magda gabryś
godz.19.50.Wrócił. Są jak bliżnięta.Bo może są..Oba koty zostaną u mojej koleżanki.
Moje pytanie jest nadal aktualne: czy można się pomylić w szukaniu swojego kota?

Napisane:
Czw sie 07, 2003 19:04
przez Witch

Napisane:
Czw sie 07, 2003 19:12
przez magda gabryś
Ci działkowiccze, których znaam, kastrują kotki, poniewaz zostawiają im swoje domki.(To jesst beznadziejne, to co napsałam) To są przede wszystkim emeryci, których nie stać na utrzymanie kotów.Dlatego kastrują. Ale wiem, że nawet w zimie wędrują, często o lasce lub kuli aaby zanieść im jedzenie.

Napisane:
Czw sie 07, 2003 19:21
przez Katy
Mnie też się wydaje, że bym nie pomyliła...
Jak patrzę na Mefiska i Niedobrą, na te ich minki... Ale kto wie...
Na zwierzakach pisała kiedyś Urszula, teraz chyba też pisze. Zginęła jej kotka - Isztar. Ula jej szukała, na śmietniku niedaleko znalazła podobna kotkę, ale nie podchodziła do niej (znaczy się kotka do Uli nie podchodziła). Kiedyś nawet złapała czarną kotkę (inną), zawiozła ją do weterynarza, kotka po drodze uciekła... Ludzie jej zarzucali, że nie potrafi poznać swojego kota, byli dla niej niemili. Ja pisałam wtedy z Ula prywatnie, ona strasznie to przeżywała, to że nie potrafi poznać swojego kota... W końcu stanęło na tym, że ta kotka spod śmietnika to Isztar, która wybrała wolność...
Ciesze się, że kot znalazł dom

Pomysłowy kot


Napisane:
Czw sie 07, 2003 19:23
przez ipsi

brawa dla superrr dzialkowiczow

nic tylko stawiac ich za przyklad
a co do kociambrow...niesamowite sa

taki numer wyciac

i jak sie dogaduja miedzy soba "blizniacy"?
swoje koty sie rozpoznaje od tak ... sila wyzsza czy cos..

ja zaby nei moglabym nie poznac...choc ma z 3 charakterystyczne blizny...no i reaguja na pewne teksty moje..co utwierdziloby mnie w przekonaniu ze to na bank moje koty.

Napisane:
Czw sie 07, 2003 19:29
przez Iwona
kilka dni temu wracałam z psem ze spaceru i na parapecie okna na pólpietrze ok.1,70cm od posadzki zobaczyam siedzacego kota, powiedzialam kicius co ty ty robisz, podeszłam, ze by pogłaskac i pomyslalam sobie, ze jest podobny do mojej Pyzy. I jak wyciagnelam reke zeby pogaskac, kot miauknal i to byla Pyza. Jak sie wymknela z domu przez zamkniete drzwi, nie wiem.