Opiszę fakt autentyczny, który własnie się dzieje.
Moja koleżanka wyjechała na działkę z kotem niewychodzącym. W nocy usłyszała jakiś rumor.To jej kotek wyskoczył przez okno,wpadł na coś co było przed oknem i i gdzieś poleciał. Szukali go całą noc i dzisiaj też go szukają. Na wołanie go po imieniu przyleciał jakiś kotek i wskoczył jej na ręce.Ona szczęśliwa przyniosła go do domku i stwierdziła, że to nie jej kot.Też był cały czarny, z bursztynowymi oczkami i w wieku jej kotka. Rodzina uparła się, że to jej kot, ale nie przekonała mojej koleżanki, która stwierdziła, że to nie jest jej kocurek. Rano powtórzył się prawie taki sam scenariusz. To jest ogród działkowy. Jest tam dużo kotów, które przez działkowiczów są b. dobrze traktowane. Koty tam lubią ludzi , a ludzie koty. Moja koleżanka twierdzi, że swojego koteczka pozna po tym,że coś zajarzy w jej sercu i kotka.Feremony? Poszukiwania trwają. To jest relacja z godz.11.30. Moje pytanie: czy jest taka możliwość, że nie poznaje się własnego kota? Kot u mojej koleżanki wychował się od maleńkiego i ma teraz 3,5 roku. Jest wykastrowany.