Koleżanka przyniosła dziś do pracy 3 kociaki... Trzytygodniowe, białe z szarym, prawie jednakie. Jak stwierdziła, kotka jej się NIESTETY rozmnozyła... Oczywiście masa dziewuch sie rzuciła dopajać kociny mleczkiem i takie tam inne. Polazłam. Spojrzałam. I zwiałam stamtąd szybko... One były...Były takie śliczne i bezbronne. Koleżanka chce je oddać. Oczywiście nie teraz, jak stwierdziła, na razie zbiera zapisy...
A ja nie miałam odwagi przy wszystkich jej zapytać, czemu do cholery ta kotka SIĘ ROZMNOŻYŁA... No i w ogóle jakoś mi tak z tym nie najlepiej.
Przy okazji okazało się, że jedna z koleżanek (nie lubię, ale co tam) ma 5 kotów, druga cztery... To optymistyczne nieco...