Wątek chorego Rudaska bez oczek !!!

Witajcie.
Mam na imię Danka. Pierwszy raz piszę na forum i w takiej sprawie, więc nie za bardzo wiem jak zacząć...
Zwracam się z prośbą o pomoc na leczenie naszego Rudaska. Rudasek to kociak, który trafił do nas (do mnie i mojego narzeczonego) w maju zeszłego roku przez fundacje z Torunia, jako kociak bardzo potrzebujący stałego kochającego domku. Rudasek nie ma oczu, nie wiadomo czy od urodzenia, czy choroby albo innych nieszczęść. Poza nim mamy jeszcze trzy stałe kociaki, a może zostanie z nami jeszcze czwarte maleństwo, które znaleźliśmy 3 m-ce temu jako kilkudniowe niemowlę. Po roku Rudaskowi udało się zdobyć nawet akceptację naszego rudo-białego macho, który nie tolerował go na początku. Kociaki tworzą wspaniałą rodzinkę, z czego byliśmy bardzo szczęśliwi. Niestety nasze szczęście zmieniło się tydzień temu w strach i obawę o życie Rudaska.
Zaczęło się bardzo niewinnie, bo od drobnego kataru. Po paru godzinach były już ślinotoki, drgawki, ropne wydzieliny, a więc wszystko wskazywałoby na jakieś wirusy grypy, koci katar itp. … Kociak odmówił jedzenia i picia, stał się apatyczny… To wszystko w zaledwie parę godzin. Była to niedziela, więc na wizytę u sprawdzonego weterynarza musieliśmy poczekać do popołudniowego poniedziałku. Wet tak jak i my po dokładnym przebadaniu potwierdzi wirus grypy i zaczął podawać kotu antybiotyki i inne leki wzmacniające… Niestety już na drugi dzień okazało się, że leczenie nie dość, ze nie przynosi rezultatów to jest gorzej. W przypadku większości chorób wirusowych występuje gorączka, a u naszego kociaczka temperatura jest niższa. Ponadto kociak stopniowo przestał w ogóle poruszać się, załatwiać do kuwety itd. Kolejne wizyty i kolejne środki nie pomagały wyzdrowieć naszemu rudzielcowi. Objawy z jakimi kociak trafił to weterynarza ustąpiły bardzo szybciutko, teraz nie ma śladu po grypie, natomiast pozostał problem z apatycznością, odwodnienie, wycieńczenie organizmu, utrata wagi. W ciągu ostatnich 3 dni były momenty, ze kociakowi temperatura spadała do 36.5 stopni (dzisiaj wet przyznał, że kociak był już w stanie prawie agonalnym
) , co jest znacznym wychłodzeniem (normalna to 38,3-39.0). Do tego nie jadł i nie pił, organizm nie miał siły walczyć z chorobą… Każda godzina od tej pory była walką o życie kociaka. Robiliśmy wszystko, aby nie dopuścić do dalszej obniżki temperatury. Każda wizyta to ponowne zastrzyki, kroplówka i szukanie przyczyn takiego stanu. Dzisiaj sukcesem jest utrzymanie temperatury ciała na poziomie 38.5 stopnia, czasami udaje się wcisnąć kotu pipetką śmietankę, czasami jakiś mus mięsny, ale bazujemy na kroplówkach, bo wszystko to to za mało. Wczoraj zmieniliśmy rodzaj antybiotyków, trochę inna koncepcja leków. Dzisiaj wyjątkowo wet nam złożył wizytę domową, żeby już przejazdami kociaka w ciężkim stanie nie męczyć. Weterynarz przyznał, że z takim przypadkiem spotkał się pierwszy raz w swojej długoletniej karierze, konkretne objawy nie pasują pod żadną chorobę… Po weekendzie czekają nas a przede wszystkim rudzielca kolejne badania i testy. Były podejrzenia białaczki, zapalenia otrzewnej, zakażenie kocim wirusem niedoboru immunologicznego itd., ale bez konkretnych testów nic nie wiemy. Poza tym konsultował się w sprawie naszego przypadku z drugim lekarzem weterynarii i po przejrzeniu ponownie książek nie mają konkretnej diagnozy. Na teraz wiemy, że sytuacja jest wyjątkowa i bardzo trudna ze względu na nietypowe połączenie objawów i brak większej reakcji na leki, sprawę pogarsza fakt, że nasz kochany kiciuś nadal nie chce jeść. Podajemy Royal Canin Recovery, ale połowę wypluwa itd. Po dzisiejszej wizycie Rudasek ledwo oddycha, jest przemęczony, pokrwawiony (pobieraliśmy próbki do badań), nie ma siły się ponieść. Jutro mają przefaksować wyniki badań, żeby wiedzieć w co dalsze testy mają uderzyć. Omówiłam tez z wetem podłączenie sondy Rudaskowi albo czegoś podobnego, żeby mieć pewność, że kociak dostanie energii ile trzeba, bo karmienie na siłę tylko go męczy...
Każda codzienna wizyta to koszt średnio 50zł, dzisiaj np. 80zł, jutro wiem, że minimum 70zł itd. A do wyzdrowienia jeszcze daleko...Wczoraj ze łzami w oczach obserwowałam Rudaska, który zebrał siły, poszedł dzielnie na chwiejnych nóżkach do kuwetki i wrócił do koszyka - miałam nadzieję, ze będzie lepiej. Dzisiaj ze łzami w oczach patrzę jak bardzo Rudasek próbuje się podnieść, próbuję iść i nie ma siły. :crying:
[b]
Wiem, ze na forum są ludzie o dobrym serduszku, wiem, że każdy ma podobne problemy, że wiele kociaków potrzebuje pomocy i wiem, że nie każdemu można pomóc. Nasza rodzina niestety uważa, że powinniśmy dać sobie spokój z ratowaniem Rudaska, bo przecież kotów jest dużo (tzn. będzie jednego mniej), więc na ich pomoc nie możemy liczyć, a jesteśmy bardzo zdesperowani.
A tutaj są linki do zdjęć naszych skarbów:), kiedy wszystkie były szczęśliwe i zdrowe
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f7c ... ad009.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/332 ... a2adf.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/907 ... 71666.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d16 ... 443d7.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6f9 ... ca683.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/96e ... 4f0db.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ec8 ... 3f471.html
Mam na imię Danka. Pierwszy raz piszę na forum i w takiej sprawie, więc nie za bardzo wiem jak zacząć...
Zwracam się z prośbą o pomoc na leczenie naszego Rudaska. Rudasek to kociak, który trafił do nas (do mnie i mojego narzeczonego) w maju zeszłego roku przez fundacje z Torunia, jako kociak bardzo potrzebujący stałego kochającego domku. Rudasek nie ma oczu, nie wiadomo czy od urodzenia, czy choroby albo innych nieszczęść. Poza nim mamy jeszcze trzy stałe kociaki, a może zostanie z nami jeszcze czwarte maleństwo, które znaleźliśmy 3 m-ce temu jako kilkudniowe niemowlę. Po roku Rudaskowi udało się zdobyć nawet akceptację naszego rudo-białego macho, który nie tolerował go na początku. Kociaki tworzą wspaniałą rodzinkę, z czego byliśmy bardzo szczęśliwi. Niestety nasze szczęście zmieniło się tydzień temu w strach i obawę o życie Rudaska.
Zaczęło się bardzo niewinnie, bo od drobnego kataru. Po paru godzinach były już ślinotoki, drgawki, ropne wydzieliny, a więc wszystko wskazywałoby na jakieś wirusy grypy, koci katar itp. … Kociak odmówił jedzenia i picia, stał się apatyczny… To wszystko w zaledwie parę godzin. Była to niedziela, więc na wizytę u sprawdzonego weterynarza musieliśmy poczekać do popołudniowego poniedziałku. Wet tak jak i my po dokładnym przebadaniu potwierdzi wirus grypy i zaczął podawać kotu antybiotyki i inne leki wzmacniające… Niestety już na drugi dzień okazało się, że leczenie nie dość, ze nie przynosi rezultatów to jest gorzej. W przypadku większości chorób wirusowych występuje gorączka, a u naszego kociaczka temperatura jest niższa. Ponadto kociak stopniowo przestał w ogóle poruszać się, załatwiać do kuwety itd. Kolejne wizyty i kolejne środki nie pomagały wyzdrowieć naszemu rudzielcowi. Objawy z jakimi kociak trafił to weterynarza ustąpiły bardzo szybciutko, teraz nie ma śladu po grypie, natomiast pozostał problem z apatycznością, odwodnienie, wycieńczenie organizmu, utrata wagi. W ciągu ostatnich 3 dni były momenty, ze kociakowi temperatura spadała do 36.5 stopni (dzisiaj wet przyznał, że kociak był już w stanie prawie agonalnym

Każda codzienna wizyta to koszt średnio 50zł, dzisiaj np. 80zł, jutro wiem, że minimum 70zł itd. A do wyzdrowienia jeszcze daleko...Wczoraj ze łzami w oczach obserwowałam Rudaska, który zebrał siły, poszedł dzielnie na chwiejnych nóżkach do kuwetki i wrócił do koszyka - miałam nadzieję, ze będzie lepiej. Dzisiaj ze łzami w oczach patrzę jak bardzo Rudasek próbuje się podnieść, próbuję iść i nie ma siły. :crying:
[b]
Wiem, ze na forum są ludzie o dobrym serduszku, wiem, że każdy ma podobne problemy, że wiele kociaków potrzebuje pomocy i wiem, że nie każdemu można pomóc. Nasza rodzina niestety uważa, że powinniśmy dać sobie spokój z ratowaniem Rudaska, bo przecież kotów jest dużo (tzn. będzie jednego mniej), więc na ich pomoc nie możemy liczyć, a jesteśmy bardzo zdesperowani.
A tutaj są linki do zdjęć naszych skarbów:), kiedy wszystkie były szczęśliwe i zdrowe
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f7c ... ad009.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/332 ... a2adf.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/907 ... 71666.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d16 ... 443d7.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6f9 ... ca683.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/96e ... 4f0db.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ec8 ... 3f471.html