Serce się kraje patrząc na te kocie (i nie tylko) nieszczęcia. Niestety w schronisku (przynajmniej wrocławskim) jest problem tego typu, że większość pracowników jest nieczuła na los zwierząt

Przykład 1: pracownicy uśpili kotkę i kociaki bo cyt: "bo obsrywały się". Jest to autentyczna wypowiedź jednej z pracownic

. Przykład 2: dzieci z jednej ze szkół podst. zrobiły zbiórkę jedzenia dla bezdomnych zwierzaków puszki chrupki itd... Zostało to zawiezione do schroniska i pracownicy nie krepując się "zachachmęcili" część puszek tłumaczxąć się tym, że oni też mają zwierzęta w domu, które muszą jeść. Przykład 3: pewnego dnia znalazłam psa - średniego kundelka, bardzo bojącego się ludzi. Nie pozwolił do siebie podejść, więc zadzwoniłam do schroniska aby przyjechali po niego (niestety nie mogłam go zatrzymać). W odpowiedzi usłyszałam, że jeżeli go złapię to oni przyjadą, tak nie mam na co liczyć bo schronisko nie jest instytucją od wyłapywania bezdomnych zwierząt i że takich zwierząt jest bardzo dużo i nic nie można na to poradzić. Zrobiłam wielką awanturę, no bo jak można traktować tak zwierzaka? Jak stary, niepotrzebny przedmiot? Dużo jest takich zwierząt ale jak się znajdzie taką biedę to trzeba pomóc, a nie zostawiać na ulicy żeby umarł z głodu lub zginął w wypadku? Przyjechali, okazało się że jest bardzo łagodnym pieskiem. Pewnie został porzucony...
Miejmy nadzieję, że uda się adopcja tych kotów i jeszcze innych zwierzaków....