Strona 1 z 6

Bezduszny TOZ - konkretnie pracownicy :-(

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 9:44
przez Jagna
Od mniej więcej dwóch miesięcy doszły mi dwie gęby do karmienia, w porywach jest pięć (a może więcej???). Głównymi bohaterkami są dwie dzikie kotki czarna i srebrno-szara z białymi dodatkami. Na oko około 3 letnie. Mieszkają w piwnicy bloku obok mojej pracy i codziennie wracając do domu zaglądam do nich, karmię...Dowiedziałam się też, że są dokarmiane przez panią mieszkającą w tym bloku (rozmawiałam z nią). Niestety są nieufna, chociaż ostatnio czarna pozwala się głaskać, ale tylko przy pełnej misce. Szara przestała w końcu na mnie syczeć :D Nie są sterylizowane ale zamierzam to zrobić, ale najpierw muszą mi zaufać na tyle aby dało się je włożyć do transporterki i przewieźć do weta. Dzwoniłam do TOZu w tej sprawie, ponieważ można uzyskać od nich (??!) talony na sterylizację kotów i pomoc w dokarmianiu. I tu się zaczęły schody. Najpierw powstał problem kto by miał się zajmować kotami jak ja wyjadę na urlop. Dzwoniłam przez trzy tygodnie i przez ten czas nie udało się skontaktowac pracownikowi TOZu z panią, która niedaleko mnie karmi koty (????), w końcu przez znajomych znalazłam osobę, która zdecydowała się przez 2 tygodnie dokarmiać moje koty. Teraz powstał problem pomocy w dokarmianiu. Okazało się, że koty nie mogą być dokarmiane dopóki nie zostaną wysterylizowane. Czyli kot "niepokrojony" = głodny i chory kot. Ja naprawdę nie żałuję pieniędzy na koty ale nie mogę całej pensji wydawać na nie bo wtedy to ja i moje zwierzaki będziemy głodować. A poza tym to nie są jedyne koty, które dokarmiam i zwyczajnie "niewydalam" finansowo. Ale dla pracowników TOZu to jest nieistotne. Tutaj były już problemy na linii koty - ludzie. Zamurowali w piwnicy kotkę z kociętami, niestety nie przeżyły i kilka innych kotów podzieliło podobny smutny los. Tak więc nie dziwi to, że koty są nieufne, a jak mam zdobyć ich zaufanie? Karmiąc je. A jak mam karmić nie mając pieniędzy, kraść? To nieważne, ważne jest to, że tozowcy zaopatrują swoje zwierzaki w jedzenie dla dziczków, a dziczki niech głodują. Co ich to obchodzi! Ale ja nie popuszczę, już wywalczyłam spotkanie z nimi, tak więc trzymajcie kciuki, aby się udało.

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 11:32
przez Anja
Trzymam kciuki Jagna :ok: . Nie daj sie im :!:

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 11:43
przez Malgorzata
Ja tez trzymam kciuki i z przykroscia stwierdzam, ze to nie pierwsze zazalenie na TOZ, z ktorym sie spotykam. Czyzby sie organizacja degenerowala?

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 12:38
przez Kasia D.
Trzymam z całej siły!!!

U nas część członków TOZ-u oderwała sie od tej organizacji i załozyła Lubelskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierzat.
LSOZ przynamniej coś robi ( interwencje, walka o budowę schroniska dla kotów, budowa schroniska dla psów pod Lublinem, darmowe sterylki dla dziczków). TOZ tylko zbiera pieniądze. Na co - nie wiadomo :evil:

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 14:19
przez Jagna
Kasia D. pisze:dziczków). TOZ tylko zbiera pieniądze. Na co - nie wiadomo :evil:


Wiadomo, na pensje... Siedzą sobie paniusie, piłują pazurki okradają dziczki z jedzenia.... i żądają więcej :twisted:
A z zażaleniami na TOZ to prawda, degeneracja. Z przykrością stwierdzam, że w schroniskach dla zwierząt też się to rozprzestrzenia. TOZ zniknie i na jego miejsce pojawi się jakaś inna organizacja - coraz częściej słychać takie głosy. I dobrze, bo moze wtedy polepszy się choć trochę los zwierząt.

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 18:08
przez Grzesio z OOPZ
Nie staję w obronie Tozu, ani innych organizacji, ale w mojej praktyce 2 letniej pomagania zwierzakom, zauważyłem, że wśród ludzi TOZu są naprawdę osoby które dla zwierząt robią naprawdę dużo od których otrzymałem bardzo dużą pomoc w krytycznych chwilach związanych ze zwierzakami. Więc proszę was nie piszcie:
"Siedzą sobie paniusie, piłują pazurki okradają dziczki z jedzenia.... i żądają więcej"
"
TOZ tylko zbiera pieniądze. Na co - nie wiadomo "
Bo krzywdzicie wielu ludzi tych dla których zwierzęta to całe życie.

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 18:19
przez Anja
Grzesiu, dziwie sie Twojej bezkrytycznej postawie i prosbie zawartej poscie. Otoz wlasnie w tym watku masz dwa konkretne przyklady jak dziala TOZ we Wroclawiu i Lublinie - nie widze tu miejsca na peany, ani na powsciagliowosc.
Czy oprocz obrony TOZ-u mozesz zaoferowac (mam na mysli te Organizacje co blyska w Twoim podpisie) jakas konkretna pomoc dla Jagny?

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 18:24
przez Grzesio z OOPZ
Nie bronię całego TOZu, ale ludzi, którzy działają przy tej organizacji i którzy pomagają jak tylko mogą, aby los zwierząt także i kotków się poprawił.
Apropo pomocy... oczywiście ...jak tylko będę mógł pomogę.

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 18:30
przez Anja
Grzesio z OOPZ pisze:Nie bronię całego TOZu, ale ludzi, którzy działają przy tej organizacji i którzy pomagają jak tylko mogą, aby los zwierząt także i kotków się poprawił.
Apropo pomocy... oczywiście ...jak tylko będę mógł pomogę.

Sadzilam, ze od razu zadeklarujesz sie z czym konkretnym, a nie z ogolnymi obietnicami :? . Co to znaczy bede mogl - czuje sie rozczarowana takim podejsciem, sadzilam ze jestes skuteczniejszy w podejmowaniu decyzji :( .

PostNapisane: Wto sie 05, 2003 18:34
przez Grzesio z OOPZ
Jagna napisałem do Ciebie na pm.
Wykonałem już kilka telefonów, aby Ci pomóc.
Będzie dobrze nie martw się.

PostNapisane: Śro sie 06, 2003 8:59
przez Jagna
Grzesio z OOPZ pisze: w mojej że wśród ludzi TOZu są naprawdę osoby które dla zwierząt robią naprawdę dużo od których otrzymałem bardzo dużą pomoc w krytycznych chwilach związanych ze zwierzakami. Więc proszę was nie piszcie:
"Siedzą sobie paniusie, piłują pazurki okradają dziczki z jedzenia.... i żądają więcej"
"
TOZ tylko zbiera pieniądze. Na co - nie wiadomo "
Bo krzywdzicie wielu ludzi tych dla których zwierzęta to całe życie.


Ależ ja broń Boże nie chciałam skrzywdzić ani obrazić nikogo, kto naprawdę zajmuje się zwierzakami. Nie uogólniam, że wszyscy pracownicy TOZu są be, miałam na mysli konkretnych pracowników TOZu wrocławskiego, tych z którymi próbuję coś załatwić. Ja wiem, że są tam też dobrzy ludzie, ale ja miałam do czynienia z ludzmi nienajprzyjemniejszymi. I to nie jest tylko moje zdanie ale także kilku innych osób, które próbują uzyskać pomoc od tozowców - z różnym skutkiem :(
Także przepraszam bardzo jeżeli ktoś poczuł się urażony moimi stwierdzeniami, nie było to moim zamiarem..... i dzięki za "walkę" o dobro moich kotonów :D

PostNapisane: Śro sie 06, 2003 11:32
przez Grzesio z OOPZ
Jagna zgłoszę ten fakt o tych pracownikach. Jeśli naprawdę się nie nadają to.... będą musieli zmienić zajęcie. Napisz mi na pw. ich nazwiska jak możesz.

PostNapisane: Śro sie 06, 2003 12:51
przez ryśka
Grzesiu - czy mógłbyś bardzie CZYNNIE pomagać zwierzętom niż tylko przez wykonywanie telefonów? ;)
Twoja krytyka wątku też nie na miejscu - już w tytule wątku jest napisane "KONKRETNIE PRACOWNICY" , a więc wiadomo, że krytyka Jagny odnosiła się do konkretnej sytuacji.
Wydaje mi się, że jeśli Jagna by chciała po prostu coś "zgłaszać" to sama może zadzwonić. Jagna potrzebuje POMOCY DLA KOTÓW, A NIE POMOCY W TELEFONOWANIU ZE SKARGĄ.

PostNapisane: Śro sie 06, 2003 12:55
przez eve69
Grzesio z OOPZ pisze:Jagna zgłoszę ten fakt o tych pracownikach. Jeśli naprawdę się nie nadają to.... będą musieli zmienić zajęcie. Napisz mi na pw. ich nazwiska jak możesz.


Grzesiu
czy moglbys mi wyjasnic, jaki wplyw Ty mozesz miec na zmiany kadrowe w TOZie?

PostNapisane: Śro sie 06, 2003 13:58
przez Grzesio z OOPZ
Rysiu jeśli myślisz, że moja pomoc dla zwierząt kończy się na wykonywaniu telefonów, to mało wiesz o mnie. Apropo pomocy Jagnie dla Twojej wiadomości podaję, że ustaliliśmy już na czym taka pomoc ma polegać.
Eve69 może Ty zaczym zadawać takie pytania weźmiesz się do roboty i pomożesz Jagnie. Tylko tyle masz do zaoferowania Jagnie :( Przykro :( :cry: Dla niej każda pomoc w tej sytuacji jest potrzebna.
A z Twoją pozycją pewnie możesz:
Cytuję z Twojego profilu:
"Wiceprezes Oddziału Pomorskiego Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt OTOZ, asystent UG"