JERZYK - pojechał

Swego czasu postanowiłam, że: mam 6 kotów, koniec, poza tym mogę brać 2 tymczasy. Funkcjonowało to dłuższy czas. Była Milusia, Mała Mi, Filomatka, Tosia, i parę jeszcze na króciutko. Aż trafił do mnie Jerzyk i potem Magia. Magia zostanie - tę decyzję podjęłam po namyśle, zupełnie świadomie. Kotka po ciężkich przejściach, potrzebowała wielu miesięcy żeby się jako tako zaaklimatyzować (do tej pory nie pozwala dotknąć się), skazanie jej na kolejne zmiany byłoby zbrodnią.
Z Jerzykiem sprawa ma się inaczej. Jerzykowi szukałam domu, ale bałam się, że potencjalni nowi opiekunowie oddadzą go po jakimś czasie. Gdyby jakiś doświadczony forumowicz zapragnął się dokocić Jerzykiem, to co innego, takich jednak nie było (hmmm... jakoś mnie to nie dziwi
). Ale ktoś mniej doświadczony mógłby zwątpić. Jerzyk to było hiper ADHD. W ruchu bez przerwy, spał nawet mało jak na kociaka, jadł w biegu, wciąż nie miał czasu bo musiał pędzić. Drugiego takiego nie widziałam. Oczywiście przy takiej nadruchliwości psot też sporo robił. A to coś stłukł, a to coś zrzucił, i tak bez przerwy. W tej sytuacji nie szukałam domku zbyt gorliwie.
Minął rok. Jerzyk ma rok i cztery miesiące. Jest nadal ruchliwym, wesołym kotkiem, ale już w granicach normy. Nie widzi jednym oczkiem, a drugim mocno nie dowidzi, ale to w niczym mu w domu nie przeszkadza. Poza tym zdrowy. Ciężkie choroby jakie przeszedł w dzieciństwie poszły w niepamięć. To po prostu przesympatyczny krówek, łasy pieszczot, śpiący z człowiekiem, wesoły, ciekawski. Dla kogoś kto go przygarnie będzie przemiłym towarzyszem. Niewidzące oczko trzeba czasem przemywać i zakrapiać, ale dr Garncarz widział je i powiedział, że nic ze strony tego oczka nie grozi.
Kochana ciocia puss wystawiła już Jerzyka na aleegro, i dała bodajże do gratki, ale narazie cisza.
Będę wdzięczna za każdą pomoc w szukaniu domku chłopczykowi. Chcę być nadal domkiem tymczasowym, ale nie mogę zakocić się nad miarę, a poza tym przeżywam bardzo trudny czas pod względem finansowym.
Jerzyka oddam tylko do domku nie wychodzącego, z zabezpieczonymi oknami, gdyż przy jego niedowidzeniu łatwo o wypadek. On np. jest skoczny, ale czasem źle wymierza odległość.
Poza tym Jerzyk może być z psami (z dwoma psami wychował się u mnie, dla niego psy to chleb powszedni
), albo z kotami, ale wtedy dobrze, żeby chociaż jeden kot był młody, chętny do zabawy z nim.
Nie bardzo widzę go jako jedynaka zostającego na długie godziny w samotności.
Oto Jerzyk:

Z Jerzykiem sprawa ma się inaczej. Jerzykowi szukałam domu, ale bałam się, że potencjalni nowi opiekunowie oddadzą go po jakimś czasie. Gdyby jakiś doświadczony forumowicz zapragnął się dokocić Jerzykiem, to co innego, takich jednak nie było (hmmm... jakoś mnie to nie dziwi

Minął rok. Jerzyk ma rok i cztery miesiące. Jest nadal ruchliwym, wesołym kotkiem, ale już w granicach normy. Nie widzi jednym oczkiem, a drugim mocno nie dowidzi, ale to w niczym mu w domu nie przeszkadza. Poza tym zdrowy. Ciężkie choroby jakie przeszedł w dzieciństwie poszły w niepamięć. To po prostu przesympatyczny krówek, łasy pieszczot, śpiący z człowiekiem, wesoły, ciekawski. Dla kogoś kto go przygarnie będzie przemiłym towarzyszem. Niewidzące oczko trzeba czasem przemywać i zakrapiać, ale dr Garncarz widział je i powiedział, że nic ze strony tego oczka nie grozi.
Kochana ciocia puss wystawiła już Jerzyka na aleegro, i dała bodajże do gratki, ale narazie cisza.
Będę wdzięczna za każdą pomoc w szukaniu domku chłopczykowi. Chcę być nadal domkiem tymczasowym, ale nie mogę zakocić się nad miarę, a poza tym przeżywam bardzo trudny czas pod względem finansowym.
Jerzyka oddam tylko do domku nie wychodzącego, z zabezpieczonymi oknami, gdyż przy jego niedowidzeniu łatwo o wypadek. On np. jest skoczny, ale czasem źle wymierza odległość.
Poza tym Jerzyk może być z psami (z dwoma psami wychował się u mnie, dla niego psy to chleb powszedni

Nie bardzo widzę go jako jedynaka zostającego na długie godziny w samotności.
Oto Jerzyk:



