Strona 1 z 3

Z kotem pod namiot???

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:33
przez Lora
Kochani,
w lipcu wyjade gdzieś nad jezioro pod namiot i co z Maxiem , czu skoro on jest kotem niewychodzącym jest możliwość, żeby go zabrać ze sobą, a na miejscu do smyczy uwiązać mu jakiś sznur i "póścic" go na jego długość?? czy to dla kota byłoby straszne i lepiej np zostawić go samego w domu na 2 tygodnie żeby 1 raz dziennie na 0,5-2 godzin ktoś przyszedł, pogłaskał, dał jeść
czy dać go do moich rodziców (gdzie spędził noc zani trafił do mnie) i gdzie mieszka Foxterier i kot włóczykij Skubaniec,
czy do Babci, tylko u niej musiałabym chyba zrobic jakiś szkielet bo ma takie drzwi balkonowe, równo z piwnicami, które są przed blokiem - tylko kiedyś jak babcia została z kotem brata, to on wyszedł i go przejechła samochód - wiem , że nie można babci za to winic, ale ...no tak jakoś


Radźcie, jak to najlepiej załatwić
proszę :wink: :?

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:35
przez Bomba
zostaw w bloku ktos zaufany niech przychodzi

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:37
przez Lora
i to wystarczy???
Nie pęknie mu serce i nie umrze z nudów???

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:39
przez rozalia
weż ze sobą, bo Ci serce pęknie, ale najpierw potrenuj trochę... Fila jako kot z zasady niewychodzący w plenerze czuje się i zachowuje znakomicie,,,

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:45
przez Lora
Tylko jak go potrenowac??
jak go wzięłąm do teściów na działkę to jak wparował do domku i za wersalkę, to tylko smycz wystawała, ale krzywda mu isę nie działa, wiec może po prostu tak - spląt by z nami w namiocie, jeść by normalnie dostawał, itd

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:48
przez lewka
najlepiej niech ktoś zamieszka z kotem u Ciebie w domu.

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:52
przez Lora
Oj, to nie będzie mozliwe - przychodziła by moja mama i babcia - kot obydwie lubi, ale może jedynie 1-2 w tygodniu babcia dła by rade zostac - ale to mało :? dla takiego milusińskiego

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:57
przez Damork
Lora pisze:i to wystarczy???
Nie pęknie mu serce i nie umrze z nudów???


No cóż, to zależy od osoby która podejmie się opieki. Dobrze by było żeby kot troszeczkę tego ktosia poznał - my opiekujemy się regularnie Balbinką - kotką mieszkającą u mojego ojca i rzeczona Balbinka protestów nie zgłaszała :wink:
Trzeba było jedynie zapewnić jej odpowiednią do wymagań ilość pieszczot, trochę zabawy i najzwyklejszej w świecie ludzkiej obecności...

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 14:57
przez rozalia
a próbowałaś go uwolnić ze smyczy? i zostawić w świętym spokoju? Tak to zadziałało u nas - oczywiście cały czas była cicha nienachalna obserwacja gdzie jest kot, a ona obserwowała gdzie jesteśmy my - i w ten sposób byliśmy wszyscy "w kupie" - teraz kocinka ma obróżkę z dzwoneczkami w ją słyczać, co jest szczególnie ważne po zmroku - jej to kompletnie nie przeszkadza, a my jesteśmy spokojniejsi

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 15:05
przez lewka
opiekowałam sie kiedyś kotem przyjaciółki.
Jak tylko przychodziłam do niej do domu kot biegiem leciał do kuwety, a potem rzucał sie na jedzenie.
On nawet do robienia w kuwecie potrzebował towarzystwa człowieka.
:)

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 15:14
przez Lora
czyli w sumie biedny był ten kot

Rozalio , nie miałam nawet okazji go odpiąć, bo on już isedział za wersalką :roll:

ale u nas w domu też sie lubił prze 1-szy okres (ok 7 dni) chowac pod łóżko :?

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 15:19
przez Ofelia
Ja nie wiem czy większym stresem nie byłby wyjazd...
Naprawdę nie masz nikogo, kto mógłby przyjść codziennie do Maxia?

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 15:21
przez Lora
No Babcia by przyszła codziennie, ale tak jak pisłam 0,5-2 godzinek dziennie...
jego to by trzeba chyba gdzieś na próbę wziąść najpierw, tylko jedna noc nic nie wyjasni, bo druga mogłaby juz być spoko, a przecież nie powiem w pracy że przed urlopem potrzebuję próbny urlop ze względu na kota :? 8O :wink:

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 15:23
przez Macda
Hmmmm ja bym chyba kotka w domu zostawila zeby go ktos odwiedzial.
Nie wyobrazam sobie siebie z Mysza pod namiotem....

PostNapisane: Wto maja 14, 2002 15:25
przez rozalia
popróbuj proszę, bo co to będzie za urlop, kiedy cały czas będziesz myslała o Maximusku i denerwowała się o niego... no i jeszcze jedna sprawa - mój TŻ wyjechał z domu na 4 dni - po powrocie został przez Filę kompletnie zlekceważony i stan ten trwa do dziś... rano, gdy była w nastroju bardzo, bardzo milastym chciał ją pomiziać, a ona zrobiła w tył zwrot i przemieściła się bliżej moich rąk, nadstawiając pyszczek do miziania, mimo, że właśnie nadal trwało mizianie drugiej strony mordeczki!