Loro, mam ten sam dylemat, tyle, ze razy dwa, bo dwa koty
Z moich doświadczeń wynika, że Szeleczka zdecydowanie nie ma duszy podróżnika. Próbowałam ja przyzwyczaić, ale efekty sa znikome. Jeżdzi do moich rodziców, była z nami na skałkach, w Brennej przez 5 dni... i nic
Najlepiej czuje sie we własnym domu i tyle. U rodziców spędza czas zakamuflowana w jakimś schowku, próby zachęcenia ja do wyjścia o ogrodu kończą sie zawsze klęską. W Brennej po 3 dniach oswoiła się na tyle, że spacerowała po domu, pare razy wyszła na taras i na trawke,ale zaraz biegiem wracała.
Borys w ogrodzie rodziców czuje się świetnie- nie odchodzi od nas, ale wszystko go bawi i interesuje. No i on wraca, gdy go wołamy ( w przeciwieństwie do Szeleczki).
Tyle, że u rodziców kotów nie zostawię, bo
1. Kotka- rezydentka (12 lat) bardzo niechętna gościom.
2. Pies- przyzwyczajony do kotów, ale wolałabym nie ryzykować.
3. Otwierane okna: Kotka rodziców jest wychodząca, a przecież nie zabronię rodzicom otwierać okien latem, no i dom duży, stale ktoś wchodzi-wychodzi. Bałabym się, że koty sie wymkną i zaginą.
4. Mój 7-miesięczny bratanek, który spędza u dziadków duzo czasu. Borys bawi sie z nim ładnie i bez problemu, ale Szeleczka syczy na sam widok"dziecięcych" akcesoriów.
Reszta rodziny głównie "zapsiona"- nie ma możliwości podrzucic im dwóch kotów.
Pozostaje mi chyba zostawić futrzaki w domku
Ktoś bedzie do nich przychodził, ale pewnie na krótko.
I martwię się, jak one zniosą to "porzucenie"
Na ile można zostawić koty same? 10 dni wytrzymają?