Strona 1 z 12

Rysiek - przegrał walkę :( już za TM

PostNapisane: Czw wrz 11, 2008 23:26
przez nifredil
Witam serdecznie wszystkich :)
Jako że od dłuższego czasu jestem na miau to chciałam i przedstawić Wam moje dwa urwisy :)
Zacznę od młodszego Frutka - z racji tego że dzięki miau mogę się cieszyć jego mruczeniem :)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
I tak pewnego dnia napisałam wątek na kociarni że poszukuje kotka, odezwała się do mnie fiona.22prowadząca wątek kieleckich kotów viewtopic.php?t=70 ... ;start=240
Pokazała zdjęcia kociaka i oboje z mężem wiedzieliśmy że to ten :) Nie było mowy o jakimś innym kocie.
Niestety Fruciak pochorował się bardzo, tuz po tym jak fiona.22 do mnie napisała. Jego stan był bardzo zły (kroplówki, biegunka, nic nie jadł i te wyniki - pierwszy dzień choroby leukocyty 0,2 !! )
Fiona.22 informowała nas o stanie Frutusia, a ja jak czytałam to łzy mi kapały z żalu że nic nie mogę zrobić. To były ciężkie dni dla nas. Kicia jednak miała straszną wolę życia i chyba czuł że ktoś na niego czeka bo wreszcie zaświeciło słoneczko i Frutek pomalutku wracał do zdrowia.
Aż wreszcie oczekiwana wiadomość od fiony.22 - kicia może zostać przetransportowana do nas. Radości nie było końca  :!:
Pojechaliśmy po kociaka, biedulek byył taki wystraszony w swoim koszyczku, Drogę miał do nas daleką (Kielce - Poznań – Międzyrzecz) ale był dzielny :).
Jak weszliśmy do domku i otworzyliśmy koszyczek, Rysiu mój rezydent nie spodziewając się niczego zajrzał do środka :D potem tylko widzieliśmy wielka kulę biało rudego czegoś co jeszcze zaczęło fuczec i warczeć.
A Frutek jakby nigdy nic wyszedł z koszyczka i zaczął obwąchiwać kąty. Rysiu o mało ze skory nie wyszedł ale Frutek jakby nigdy nic kontynuował zwiedzanie :)Od razu znalazł kuwetkę w które zrobił małe co nieco i jedzonko, które zajadał ze smakiem. Pozwiedzał wszystkie kąty, a po paru godzinach nawet zasnął mojemu Tż na kolanach :D co Rysio przyjął ogólna złością i obrażoną miną typu "po co nam ten kot" :D O obraził się na nas wszystkich okrutnie i mimo że w komitywie z Frutkiem już był po ok. 14 dniach to muszę powiedzieć że mi na kolana wszedł dopiero po prawie 2 m-cach. I to tak w skrócie :)

Teraz pora na starszego - Ryśka, który ma 4 lata :)
Obrazek
Obrazek
Ryśka znaleźliśmy na wsi, miał wtedy ok 4 - 5 m-cy. Po wizycie weta okazało się, że poza świerzbem i ogólnym wychudzeniem to kociakowi nic nie dolega. I tak po wyleczeniu świerzba i odrobaczeniu zaczęło się systematyczne "uczenie" Ryśka życia w rodzinie :D
Nie było łatwo i skończyło się na pewnych kompromisach oczywiście naszych :D
Rysio wyrósł na słusznego kocura, którym jest do tej pory (6kg – kociego ciałka do miziania 8)) Rysio do grzecznych kotów nie należy więc nie obyło się bez stresujących sytuacji. np mało co, a w wieku ok. chyba 8m-cy nie straciłby ogona w starciu z drzwiami, Bieg do wet RTG na szczęście niewielkie zwichnięcie ale po tej wizycie weta Rysiu wyszedł już bez swoich „klejnotów” :D za to z ogonem całym :) Przez te 4 lata cały czas dostarczał nam nowych powodów do radości choć nie zawsze :/

Ale się rozpisałam,
Pozdrawiam gorąco tych którzy jednak przeczytają moją opowieść i zapraszam do dalszych opowiastek :) a na konic jeszcze jedno małe zdjęcia : ulubione miejsce do spania - kosz na brudną bieliznę :)
Obrazek

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 5:34
przez kya
Wow,fajne te Twoje potwory:))))))) Uwielbiam takie przytulasne zdjecia moze dlatego ,ze moje bardzo rzadko tak sypiaja :)

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 11:44
przez nifredil
one nie zawsze tak śpią :) choć koło dużej ilości ciuchów nie mogą przejść obojętnie

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 11:50
przez iza71koty
No cudne są te Twoje Kociaczki Nifredil. Widać, że są bardzo szczęśliwe.Dobrze im razam, to widać!!! :lol: Szczęście, że udało się uratować Frutka i że znalazłaś Rysia i zabrałaś do Siebie. Pomyśl tylko jaki byłby teraz Jego los?Pozdrawiam Serdecznie :lol:

Re: Frutuś i Ryszard - dwa szkudniki...

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 11:57
przez Mereth
Witaj :D
Pisz częściej o swoich koteczkach :D

nifredil pisze:Obrazek


:1luvu:
Jak ja uwielbiam takie zdjęcia :D

Śliczne kotulce, takie wtulone.

Szkoda, że moje łobuzy tak nie chcą sobie poleżeć :twisted:

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 12:00
przez nifredil
nie chcę myśleć nawet :/ Obydwa są miziaste, Ale Frucio przebija wszystkich. Jest strasznym pieszczochem, nic tylko by siedział na kolanach albo bawił. rysio naromiast ma swoje zdanie i ceni sobie spokój. Pieści się tylko jak chce :roll:

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 12:01
przez nifredil
Obrazek

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 12:04
przez catawba
Śliczne łaciatki :D

Rysio faktycznie wyrósł na dużego kotka :wink:

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 12:11
przez nifredil
No ponad sześć kilo :lol: a dla porównania
Obrazek
Flip i Flap jak to mówi mój mąż :twisted:

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 12:15
przez catawba
heh.. faktycznie .. jak mówisz :D
wyobraź sobie, że ja miałam 8,4 kg kota, jak schudł do 7 kg to był takim małym kotkiem.. pióreczko! :lol:

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 12:46
przez nifredil
noooo 8,4 toż to wielki kociak :D ale za to ile futerka do miziania

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 12:57
przez fiona.22
Zdjęcia kotów przepiękne, szczególnie to jak śpią razem Obrazek

No a Frucio, wyrósł strasznie i przepięknie wygląda.
Dla przyomnienia tak wyglądał kiedy był jeszcze u nas.
Na pierwszym zdjęciu zaraz jak się pojawił a na dwóch kolejnych jużpo chorobie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Chciałam jeszcze raz ogromnie podziękować nifredil za to, ze tak długo czekali na Frucia.
Wszystko już było umówione, kot miał jechać.
Przed wyjazdem Frucio poszedł jeszcze do weta odrobaczyc się.
I niestety najprawdopodobniej złapał cos w lecznicy :(
Dwa dni po odrobaczeniu zaczęła się wakla zycie Frutka.
Wyniki były beznadziejne a kot co dzień był słabszy.
W końcu przestał jeść...lekarze sugerowali, że nic już z niego nie bedzie :evil:
Byłysmy załamane tym bardziej, ze taki fajny domek już czekał.
Elwira wpychała mu na siłę jedzenie, musiało go to boleć, poniewaz pojawiły się nadżerki w pyszczku ale jakoś przełykał.
Dobrze, ze był tłuściutki i miał z czego chudnąć.
Kroplówki, badania, leki, dokarmianie i znów badania...i tak w kółko.
Stan Frutka w pewnym momencie był tragiczny. Kot praktycznie nia miał siły stać na nogach.
Wymiotował i miał potworną biegunkę.
Potam była minimalna poprawa a na drugi dzień znów źle.
Lekarze ciągle nie wierzyli w kota.
Zastanawiali się jak przy takich wynikach on jeszcze w ogóle żyje nie raz sugerowali, ze kot sie męczy... :cry:
Strasznie ciężko było ale wiedziałysmy, że nie możemy się poddać po tylu dniach walki tym bardziej, że gdzies w świecie przekochani ludzie czekali na niego.
Do tej pory, kiedy wspominam Frucia i jego walkę o życie mam łzy w oczach.
Nastapił kryzys a potem powolna poprawa aż Frucio wrócił do zdrowia.
Na prawdę nie widziałam do tej pory tak zdeterminowanego kota :catmilk:
Wyniki dosłownie w ciągu tygodnia wróciły do normy.
Potem obowiązkowo 2 tygodniowa kwarantanna, szczepienia i znów kwarantanna...i w końcu pojechał.

Na prawdę nowy domek naczekał się na Frucia i to bardzo długo.

A teraz wszyscy możemy zobaczyć jaki Frucio i Ryszard oczywiście są szczęśliwi :1luvu:

Jeszcze raz ogromnie dziękujemy za Frutka :lol:

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 14:03
przez nifredil
Tak to były naprawdę ciężkie chwile :cry: Za każdym razem jak widziałam wiadomość od fiony, to modliłam się w duchu żeby tylko żył,bo my tak czekaliśmy na niego . Jednak opieka jaką dostał i determinacja fiony.22 i Elwiry sprawiły że dzisia jcieszmy się zdrowym i wspaniałym kocurkiem. Jesteście WIELKIE!

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 14:13
przez nifredil
Ja tutaj czytam, a te szkodniki właśnie wywaliły kwiatka :evil:
Wchodzę na górę do pokoju, a one udają, że sobie grzecznie leżą na łóżku z miną aniołka pt: "My przecież śpimy, to samo spadło" :evil:
i jeszcze mi tu ziewają dla potwierdzenia swojej wersji, co za....

PostNapisane: Pt wrz 12, 2008 14:46
przez kalair
Nifredil-cudowne kociaczki! :D
A kwiatków to już dawno w pokoju nie ma.m.Koty wygrały, i kwiatki do drugiego pokoju musiały się wyprowadzić. :lol: :lol: