Strona 1 z 5

Sterylizacja: tak, czy nie?

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 16:42
przez katonka
W wątku Ylvy Basia Hyży napisała m.in.:

"jak kotka bez rodowodu jest w ciazy to momentalnie gromy leca na wlasciciela, "no bo jak to tak, i tak jest za duzo kotow". Dlaczego myslicie, ze koty mniej pragna miec dzieci niz ludzie? Przeciez przekazanie swoich genow dalej to jest ich instynktowne pragnienie od zarania dziejow! Natura sama ma sposoby zeby przezywaly osobniki najsilniejsze, nie potrzeba ingerencji ludzkiej i zadnej hodowli. To cale gadanie o osobnikach bez wad genetycznych, ktore rodza sie w hodowlach to wymysl czlowieka, ktory szukal argumentow zeby umotywowac idee hodowli. A "bledy" przeciez sie zdazaja...
Urodzenie dziecka podobnie jak posiadanie kotki majacej mlode jest niezwyklym przezyciem i chociaz wiem, ze dzieci a kocieta to nie to samo, to bedzie mi bardzo zal mojej Pliszki, gdy przyjdzie czas odebrania jej tej przyjemnosci Podobno dla kota to jest wygodniejsze, no coz, ja nie chcialabym zyc wygodnie i np nie miec dzieci, ktore wygodne kompletnei nie sa. Mam nadzieje, ze koty bez mozliwosci prokreacji nei rozumieja swojej sytuacji, bo jakby rozumialy, toby pewnei wiedzialy, ze zyja tylko po to zeby dawac przyjemnosc czlowiekowi i sobie. Czy takie zycie, dla samej przyjemnosci mialoby sens? Ale to juz sprawa wlasnego swiatopogladu
"

(cytat za zgodą)

To jak to jest, jak myślicie? Czy koty pragną mieć dzieci? Czy robimy im krzywdę?
Bo nam weterynarze mówili coś zupełnie innego. Jak to jest z kotkami hodowlanymi (ponawiam pytanie, bo dotychczas odp. tylko vivaldi). Czy są słabsze, bardziej chorowite, bo niesterylizowane, czy wręcz odwrotnie?
No zaczynam dyskusję po prostu.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 17:01
przez zuza
Nie wierze w to, ze zwierzaki potrafia myslec abstrakcyjnie do tego stopnia, ze smutno im, ze nie moga miec dzieci.
Dla konkretnego kota kastracja jest z pewnoscia pozbawienie go czegos, znaczy mozliwosci kocierzynstwa. Ale poniewaza jej tego nie brakuje to co to ma za znaczenie?
A dla setek kotow czekajacych w schroniskach jest to szansa na dom. Znaczy brak kociat z pseudohodowli i rozmnazan domowych.

Jak dla mnie to sie nie rownowazy nijak.

Dlatego ze wzgledow etycznych jestem jak najbardziej za sterylizacja niehodowlanych kotek.

Dopoki kotow nie zacznie brakowac. A wtedy jestem za hodowlami domowymi kotow nierasowych.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 17:14
przez myszka
Ja nie wiem, czy kota chce mieć dzieci. Zakładam, że jak chce, to jest to instynkt. Ale nie uzupełniony rozważaniem: czy powinnam mieć dzieci, czy są na to warunki, to nasza w tym głowa, żeby zastanowić się nad tym wszystkim, niestety. Biorąc kota, bierzemy odpowiedzialność za niego i jego ewentualne potomstwo. Ja uznaję, że Pysia dzieci nigdy nie mogłaby mieć, bo nie mam warunków na posiadanie stada, a oddać? Za dużo jest już kotów szukających domu. Uśpić? Nigdy. Więc moja odpowiedzialność nakazuje mi zadbać o brak potomstwa Pysi. Jakoś muszę to zrobić, a że operacja jest najbardziej w sumie obojętna dla zdrowia (w sensie późniejszych powikłań), zdecydowałam się na operację.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 17:16
przez eve69
ja uwazam ze rozmnazanie kotow niehodowlanych jest egoizmem- bo sliczne bo slodkie, bo chce miec synka po mruczusiu... a czy warto sterylizowac koty mozna sobie samemu latwo odpowiedziec- wystarczy popatrzec na maluch z zaropiaymi oczkami w piwnicznych okienkach...lub na zrozpaczone koty w schroniskach- czy tez na ogloszenia w gazetach

oddam kotki
oddam kotki
oddam kotki
oddam kotki
oddam kotki
oddam kotki......

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 17:48
przez Pliszkowa
Kot domowy w miescie - tak, chyba ze hodowla,
dzikie koty w miescie - jak czasem, ale raczej tak zwlaszcza kotki (o ile wiem sa czasem problemy w stadzie z kocurami wykastrowanymi, chyba chodzi o odrzucenie przez stado)
na wsiach, wychodzace, lapiace myszy - zwykle nie, bo przekocenie na wsi nie grozi.
Natomiast nie uzywalabym argumentu - bo tak jest kotu lepiej/ wygodniej tylko "Bo taka jest koniecznosc!" Ten pierwszy argument pachnie mi hipokryzja... ale to moje prywatne zdanie.
Pliszkowa ktorej argumenty bywaja kontrowersyjne.

Aha, tez jestem ciekawa opini hodowcow, jak kotki znosza ciaze i porody, no i co sie z tym wiaze (problemy zdrowotne etc.)

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 17:49
przez Ofelia
Nie wiem jak można myśleć, że kotce smutno, bo nie ma dzieci :lol:
A może ona wcale nie chce zalotów kocura, chodzenia w ciąży i bólu i trudu porodu? Opiekuje się kociętami, bo to instynkt.
Moja Salma jest wysterylizowana i kocięta są dla niej obrzydliwe. Już Batmiś (wykastrowany) ma większy instynkt ;)

Ciąża i poród to nie spacerek po lesie, tylko ciężkie przeżycie.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 17:55
przez Pliszkowa
Ofelia pisze:Nie wiem jak można myśleć, że kotce smutno, bo nie ma dzieci :lol:
A może ona wcale nie chce zalotów kocura, chodzenia w ciąży i bólu i trudu porodu? Opiekuje się kociętami, bo to instynkt.
Moja Salma jest wysterylizowana i kocięta są dla niej obrzydliwe. Już Batmiś (wykastrowany) ma większy instynkt ;)

Ciąża i poród to nie spacerek po lesie, tylko ciężkie przeżycie.


A co z hodowlanymi kotkami? Cierpienie w ramach odwdzieczenia sie wlascicielowi? Moze w takim razie kotki hodowlane tez nie chca rodzic? Ktos je pytal o zdanie? Czy to jak z krolewska krwia - do czegos zobowiazuje (kojarzenie przez 'rodzicow' nibymalzenstwa w celu osiagniecia potomstwa :idea: :?: )

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 19:24
przez PumaIM
Barbara Hyży pisze: Moze w takim razie kotki hodowlane tez nie chca rodzic? Ktos je pytal o zdanie?

Przede wszystkim natura ich nie pytała - obdarzyła je nieprzepartym pędem do rozmnażania i rób co chcesz. Nas w zasadzie też - część kobiet, które nie mają dzieci (a też niektóre mające) dostaje czegoś na widok niemowlęcia. Moją własną mamę "przyparło" po 11 lat przerwy na widok mojego wujecznego brata, stąd się wzięłam na świecie (tak opowiadała). Z tym, że u ludzi to tyleż hormony, co psychologia, cała ludzka obyczajowość pcha kobiety do ślicznych dzidziusiów. Kotki raczej jadą na samych hormonach, jak ich zabraknie, to i parcie do rozmnażania szlag trafia. Kotki w hodowlach robią to, co im instynkt zachowania gatunku nakazuje i nie zastanawiają się nad skutkami. A ludzie z tego korzystają. Czy to etyczne? Bo ja wiem - mnie głównie obchodzi, że kocięta z hodowli (tzn. porządnej hodowli, nie pseudo) mają w większości przypadków zapewnione godziwe kocie życie - ciepły dom, dobre jedzenie, opiekę lekarską i kochających ludzi. To jest dla mnie najważniejsze - jaki los czeka kolejne przychodzące na świat jednostki. Kobieta może w pewnym stopniu zaplanować, kiedy i ile chce i może mieć dzieci, kotka - nie. Kotka może najwyżej porzucić na zatracenie kocięta zbyt słabe albo nadmiarowe, wstrzymać się od ich produkcji nie może.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 19:45
przez Olat
Kotka ma dzieci- bo nie panuje nad instynktem, nie zastanawia się i nie jest w stanie połączyć w logiczny ciąg rui, ciaży i porodu, nie wie, czy chce kocieta i nie w tym celu szuka kocura. No, nie uwierzę, ze kota marzy o męzu, dwojce dzieci i domku z ogródkiem ;) Zdarzają się kotki, które nie chca opiekowac sie kocietami, a mimo to (niewysterylizowane) zachodzą w ciążę i rodza kolejne kocieta.
Kotka wysterylizowana nie ma potrzeby obcowania z kocurem, zatem pewnie i hormonalnie sterowany instynk kocierzynski nie daje się jej we znaki.
Ponadto, kotka nie reguluje częstości zachodzenia w ciążę. Zdrowa kotka może juz byc w ciąży, karmiąc jeszcze poprzedni miot. Instynkt: przekazac swoje geny jak najwiekszej ilości potomków, a ze kotka, która tak często rodzi juz po paru latach ma organizm wyeksploatowany do cna- to jest pewnie przez nature wkalkulowane w koszty :?

A teraz jak to (moim zdaniem) wyglada od strony zdrowotno-etycznej...
Nie ma co wspominac o nadpopulacji kociąt i o losie, jaki spotyka większość z nich :( Wiemy o tym doskonale.
Więc jake są mozliwosci?
Hormony sa koszmarnym obciążeniem dla organizmu i nie trzeba wspominac, jak zwykle kończy sie ich podawanie. Podobnie "przetrzymywanie" rujek- zwykle niekryta latami kotka tez kończy z ropomaciczem, ma większą skłonność do nowotworów. Rodząca non stop- umiera z wycieńczenia.
Jako odpowiedzialny opiekun kota mam świadomość, ze moja kota sama nie zadba o właściwa dla niej częstość rodzenia, musze to zrobic za nią w sposób, jaki uznam za najstosowniejszy. Kotki hodowlane rodzą w ściśle okreslonym, optymalnym dla nich czasie, mają zapewnioną opiekę (równiez lekarską) i nie mogą miec kociąt zbyt często. Po okresie rozrodczym- w reguły sa sterylizowane i unikają rodzenia w zbyt zaawansowanym wieku, co niestety, u kotek wolno chodzących jest normą :( Ale to nie kotki wybierają sobie jak często i kiedy chcą miec dzieci- robi to za nie człowiek, a gdy tego braknie- to chyba nie trzeba mówic, jakie sa efekty...

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 19:45
przez Ofelia
Barbara Hyży pisze:A co z hodowlanymi kotkami? Cierpienie w ramach odwdzieczenia sie wlascicielowi? Moze w takim razie kotki hodowlane tez nie chca rodzic? Ktos je pytal o zdanie? Czy to jak z krolewska krwia - do czegos zobowiazuje (kojarzenie przez 'rodzicow' nibymalzenstwa w celu osiagniecia potomstwa :idea: :?: )


Niestety nie mają wyboru :roll: Tyle tylko, że ich dzieci raczej nie wylądują na śmietniku.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 20:11
przez Ella
Drakula, trzy lata i trzy miesiące, kocur niekastrowany :D
W kwietniu tego roku znaczył do kuwety jakieś dwa tygodnie.
Nie kastruję faceta, bo jest ideałem :D
Nie mam z nim żadnych problemów :!: :!: :!:
Zaznaczam, że jeśli siknąłby mi "po męsku" to od razu lecę do weta na obcięcie pomponików :cry:
Ale wolę tego nie robić :!:

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 20:19
przez Eva
Moje kotki hodowlane nie mają często ruji, pomimo tego, że są razem z kocurem, nie wiem czemu, tak po prostu jest jakoś naturalnie.

W hodowli mojej znajomej jest kotka 6 letnia obecnie, rodząca regularnie 2 razy do roku, wielka, silna i dorodna. Samodzielnie rodzi i wychowuje kocięta, najczęściej 4. Gdy znajoma usiłowała nie dopuszczać do krycia, kotka marniała, traciła sierść i chudła.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 20:24
przez Kazia
Kotki sa bardzo różne.
Mialam taką, która w czasie rui nie jadla i potrafiła schudnać o 1 kg, a to drobna kotka. A w ciąży i przy dzieciach kwitla.
A inna nie nadawała sie do chodzenia w ciąży, wyraźnie jej to nie slużylo.
Każdą kotke trzeba inaczej traktować.

Natomiast co do cierpienia kotki przy kopulacji...
Myślimy tak, bo kotka krzyczy.
Ale po pierwsze, nie każda kotka krzyczy.
A po drugie...kobieta też czasem krzyczy, wcale nie z powodu cierpienia.
Wiec wcale nie wiadomo, jak to z tą kotka jest.

Zdrowie...
Chora kotka nie może rodzić dzieci. Rodzą kotki zdrowe.
U mnie żadna rodząca kotka nie jest słabsza ani bardziej chorowita.
A niektóre to takie baby...jak Jagienka, moglyby tylkim orzechy tluc:)

Wiek?
Wiem o 12-to letniej kotce, która rodzila niedawno i dobrze sie miewa.
Ale, jak już powiedziałam, każdą kotkę trzeba inaczej traktowa

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 20:30
przez Ella
Kaziu, i kocura też, prawda :?: :D :D :D
No nie wykastruję go, bo słodki jest i przytulny :D
Pachnie jak marzenie i jest pieszczochem strasznym :D

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 20:32
przez Kazia
Prawda :lol:
Kocura też :)