W sobotę pokazało się 8 sztuk, ale ochroniarz powiedział, że to 1/5 stada... Bez komentarza.
Nieliczne wyglądają znośnie, reszta ma zapadnięte boki, kręgosłupy na wierzchu, zbrązowiała, matowa sierść, chore, czerwone oczy, katar i głód, który sprawił, że w ogóle się mnie nie bały. Jutro jadę tam znowu, ale ktoś musi mi pomóc, nie dam rady zająć się nimi sama, tym bardziej że na Pradze nie mieszkam.
Nawet nie wiem, czy ich stan pozwala na sterylizacje i kastracje.
To kilka zdjęć, ale kotów w złym, tragiczny wręcz stanie jest dużo więcej.



