Dziękuję.
Wczoraj umarł też Mikuś - 12 lat, chorował tylko w dzieciństwie. Potem nigdy nawet nie kichnął, posypał się kilka tygodni temu.
Nie udało się go uratować.
W ogóle leczenie chorób wewnętrznych u moich zwierząt to porażka weterynarii, niezależnie od tego kto leczył i na co.
Wyjątkiem są nerki, bo to łatwo rozpoznać. Reszta - błądzenie we mgle, mimo całej nowoczesnej diagnostyki.