Czy nasze koty są szczęśliwe?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 30, 2003 16:43

Katy no właśnie nie wiem czy mój kot jest szczęśliwy, choc staram się z całej siły. Też czasem się zastanawiam czy to dobre dla kota ciągłe siedzenie w domu, ale mieszkając w wieżowcu i mając persa to chyba innego wyjścia nie ma. Staram się zresztą go zabierać jak jedziemy gdzieś w gości, ale robimy spacerki do weterynarza (on jest w transporterku). Ostatnio kupiłam mu szelki ze smyczą i zamierzam go zabierać na małe spacerki, gdzieś z dala od miasta. Poza tym ma dużo uwagi, czułości, mnóstwo zabawek i mały plac zabaw nad rozbudowanym drapakiem dopiero pracuję.
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Śro lip 30, 2003 18:22

Myślę, że Falka byłaby szczęśliwa, gdyby mogła polować.
Sasza jest szczęśliwy, kiedy rozmraża się wołowina.

Falka

 
Posty: 32599
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro lip 30, 2003 18:28

Moje wychodza.
Zdecydowalismy pozwolic im na to po wielu dylematach, i tak juz zostalo.
Sa dni, kiedy nie maja ochoty wyjsc, bywaja tez dni, kiedy wola posiedziec na balkonie.
Wychodza, kiedy sie tego domagaja.
Maja duzo przestrzeni z zielenia, zaroslami i wzgorzami tuz pod domem.
Dom polozony jest na stromym terenie, i po drugiej stronie, na gorze, jest jezdnia.
Nie chodza na te strone, poniewaz tam rzadza koty z okolicznych domow.
Kiedys Sissi zapuscila sie w te strone, ale miala brzydkie starcie z kocurkiem z sasiedztwa, i wiecej nie probowala.
Kiedy wychodzimy po nie, to albo przychodza na wolanie, daja sie wziac na rece, i chetnie wracaja (jesli sa glodne, pada deszcz, itp.), albo tylko przybiegaja, zeby sie pokazac, ale pokazuja, ze jeszcze chca byc na dworze.
Czy sa szczesliwsze?
Mysle, ze tak.
Sa spokojniejsze, maja dobry apetyt, przesypiaja cale noce bez sensacji.

Dzisiaj Toto buszowal w zaroslach przez 3 godziny.
Wrocil do domu na wlasna prosbe (miauuuu! :wink: ), wyjadl z miski do dna, i rozciagnal sie na szafie.
Jesli tylko jedno z nich jest na dworze, drugie siedzi przewaznie na balkonie, i wystawia radary. Czasem pokrzykuja do siebie na odleglosc - Sissi na balkonie, Toto na trawniku, albo odwrotnie)
Mam wrazenie, ze sprawia im to frajde.

Czy to wychodzenie moze sie zle skonczyc?
Tak.
Ja to przemyslalam, przetrawilam, i beda wychodzic, jesli tego chca.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro lip 30, 2003 18:59

Dylemat stary jak swiat... ;-) czy lepiej krocej a intensywnie czy dluzej ale bardziej nudno...

Moje zdaje sie wybieraja dom. Zdaje sie, bo obie mieszkaly na zewnatrz i przez bardzo dlugi czas czmychaly, kiedy tylko otwieralam drzwi, jak najdalej od nich.

Bialej przydaloby sie towarzystwo do ganiania albo spacery, z cala pewnoscia, czy chcialaby wychodzic nie sprawdze, bo nie mam jak.

Co do Czarnej jestem przekonana, ze nie mialaby ochoty. Ma zdecydowanie mniejszy temperament.

Zaluje, ze nie mam ogrodu, zrobilabym woliere... moge sobie pomarzyc, nie? ;-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84904
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Śro lip 30, 2003 19:07

Oj Kociewicz by sobie popolował i stracil głowe w bitwie... Taki juz jest. Póki co zastępuje mu szaleństwa spacerkami na strych. Tam też jest duzo zakamarków :wink: A jesienia i zimą będą spacerki na dwór, do ogródka, na smyczy oczywiście. Taka namiastka szczęścia :wink:
Cała reszta byłaby srednio szczęśliwa, bo widziałam reakcje chociażby Mamoniowej na snieg na balkonie. Tak szybko uciekającego kota dawno nie widziałam :lol: Czasem wydaje mi sie, że one też wybrały mniejsze zło 8)
A poza tym część od maleńkości jest kotami domowymi więc nie maja w zasadzie do czego tęsknić :wink:
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty. (Albert Schweitzer)

Witch

 
Posty: 13789
Od: Pon lut 04, 2002 15:53
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie sie 24, 2003 18:08

Kiedy kot funduje mi przedstawienie pod tytulem tragedia narodowa w wykonaniu sowy perskiej niebieskiej, to mam wrazenie, ze definitywnie go unieszczesliwiam, trzymajac go w domu :( Ale tak jest przez pierwsze dwa dni po powrocie z dzialki. Kiedy jzu za nia tak bardzo nie teskni, moge ze spokojnym sumieniem stwierdzic, ze moj kot jest u nas szczesliwy :) Zwlaszcza, gdy patrzy tym swoim wzrokiem i zasypia pod nogami - kiedy jest taki ufny i w dobrym humorze...
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie sie 24, 2003 20:50

Moje kotuchy nie wychodza. Mała, Pacanek Basza I kropus nie chca wychodzic nawet na balkon- boja sie, duzo przszly. Kiciunia chcialaby wychodzic- a Pepsi rosnie na taka "rozrywkowa osobke. Ja jednak nawet jesli uda nam sie zamieszkac w domku, kotow nie wypuszcze- dostana woliere. One sa ufne do ludzi, nie boja sie psow. Sadze, ze by zginely.

A czy sa szczesliwe- jestem pewna ze tak- bo biegaja jak szalone po mieszkaniu, bawia sie, spia wtulone w nas milosnie, tluka psy, pyskuja gosciom.

:wink:

i sa kochane- tak jak tylko mozna kochac skrzyzowanie dziecka z przyjacielem, poduszka i husteczka do nosa. Kazde jest inne i ma swoje zwyczaje. I mysle , ze dobrze im z tym. A nam- z nimi
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Nie sie 24, 2003 21:46

Ja myśle że każde stworzenie jest szczęśliwe jak czuje że jest kochane :D
I bez sensu jest zadręczać się tymi pytaniami , bo nie sądze żeby nasze koty nad tym rozmyślały :wink: Zwierzaki przyjmują rzeczy takimi jakimi są , to tylko ludzie są tacy głupi że zawsze narzekają i porównują się z innymi :?

Sabina

 
Posty: 782
Od: Wto lut 05, 2002 14:13
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Nie sie 24, 2003 21:56

Ja zawsze zadaje sobie pytanie, czy chciałabym byc swoim kotem? ;)
Chciałabym!
Moje koty nie wychodzą. Jest to głęboko przemyślana decyzja, poparta tym, ze kiedys miałam wychodzącą, ogromnie ukochaną kotę. Widziałam, jak jest szczęśliwa- wychodząc. Wracała na wołanie, miała w miarę bezpieczne otoczenie, polowała sobie i wracała przez uchylone zawsze dla niej okno. Az nie wróciła. :( Długo jej szukałam, do dzis za nią tęsknię. Miała tylko 1,5 roku.
Moje koty mają zabezpieczony balkon, z którego chetnie korzystają. Nie pociąga ich swiat zewnetrzny- próby wychodzenia z nimi na spacer kończyły się przyniesiem zestresowanego i sfrustrowanego kota na rękach do domu. Nawet na klatkę schodową nie chcą wyjść: siedzą w drzwiach wejściowych i umykają do srodka, z każdym podejrzanym odgłosem. Mam nadzieję, ze są szczęśliwe- w każdym razie dokładam wszelkich strań, zeby tak było.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 494 gości