To ja Wam cos opowiem.
W naszym rzedzie kamienic (jaki on tam moj
) jest sporo kotow i tylko kilka jamnikow pohodowlanych. Nie ma wrogow kotow zreszta skad by sie mialy wziac skoro koty sa nieuciazliwe? Koty sa wysterylizowane, wszystkie koty wychodza (masz jest maly wiec nie wychdzi of kors).
Znajomy wzial kilkumiesieczna kotke rok temu, postanowil ze nei bedzie wychodzic, ale kot czesto siedzial na niezabezpieczonym oknie na parterze i nei probowal uciekac. Okno bylo od strony ogrodkow za ktorymi sa nastepne ogrodki a potem teren uczelni zamykany na noc.
I Filipie kiedys lapa sie omsknela na tym parapecie i spadla na trawke. Szok i szybki powrot do domu. Na spacerach kompletnie nie wykazywala woli chodzenia gdziekolwiek, nawet bez smyczy. Drugim razem kota zeskoczyla, polazila, trzecim razem zeskoczyla i nei wrocila przez 3 dni tylko sie pojawiala przed oknem jakby mowila - nic mi nie jest. Teraz nei znika na tak dlugo, ale wychodzi i "odbija sobie" wczesniejsze zamkniecie. Nie wygladala na nieszczesliwa zanim zaczela wychodzic, ale teraz jest znacznie spokojniejsza i dla niej i dla wlasciciela jest to lepsze, zwlaszcza dla niego, bo sie wreszcie wysypia
Bawi sie z kotami sasiadow, razem sie scigaja po drzewach a my przez okna mamy piekny widok. Starsze koty juz sie tak nei ciesza wolnoscia, bo one juz sie przyzwyczaily ze wychodzawiec, jak Bonifacy w bajce, biora to na chlodno. Powiem Wam, ze koty nie gina na drodze ktora biegnie od przodu kamienic, choc jest takie zagrozenie, bo czasem, zwykle w nocy koty ty biegaja. No al eja patrze na to w ten sposow - ludzie tez gina na drodze, jest to ryzyko wkalkulowane w zycie. Bedac kotem chyba wolalabym zyc krocej z tragicznym koncem niz umierac np na niewydolnosc nerek
Dwie sprawy - na mlode koty trzeba szczegolnei uwazac i ich nie wypuszczac bo one w zabawie maja ograniczone postrzeganie zmyslow i znacznie czesciej gina niz koty dorosle, poza tym gdybym mieszkala bezposrednio przy ruchliwej ulicy lub drodze, albo na osiedlu to niestety nie pozwolilabym kotu wychodzic. Uwazam tak, jak ktos napisal wczesniej (Kazia chyba) ze to my bierzemy odpowiedzialnosc za szczescie naszego kota i pojmujemy je po swojemu. I z tymi bezdomnymi to prawda... I chyab juz skoncze bo za dlugo post mi wyszedl