Strona 1 z 1

Kot u starszej pani... - problem?

PostNapisane: Wto lip 29, 2003 20:47
przez Katy
Byłam dzisiaj w osiedlowym sklepie gdzie często robię zakupy. Spotkałam w nim starszą kobietę, którą widywałam już wcześniej. Zawsze była w kapciach, w szlafroku, niekiedy zemściła, paliła papierosy. Jest niziutka i drobniutka, nie wiem ile ma lat, ale stawiam na więcej niż 70. I dzisiaj ta pani kupowała ścinki dla kota. Jak to usłyszałam to postanowiłam do niej zagadać. Z krótkiej rozmowy zdążyłam się zorientować że pani ma sklerozę :( Powiedziała mi, że nie ma nikogo z rodziny, mieszka sama i tylko dwa razy w tygodniu przychodzą opiekunki środowiskowe do niej. Zaprosiła mnie żebym zobaczyła kota. Poszłam więc zobaczyć kota. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, może nie powinnam się wtrącać, ale zrobiłam to dla dobra kota. Kicia jest śliczna, pani mówi że jest niewysterylizowana, mieszka na pierwszym pietrze i może uciec jeśli okna są otwierane. To piękna buraska z białymi skarpetkami i krawatką. Niestety jest chuda, ale nie widać żeby była zaniedbana. W mieszkaniu zapach jest niemiły, ale nie jakoś tak bardzo jak to bywa u niektórych ludzi. Jednak np. kicia wcale nie miała wody, miski były porozstawiane wszędzie, w jednej kilka suchych chrupek, na środku zeschnięte kawałki mięsa i stary suchy ser. Pani sama się przyznała, że czasem zapomina o niektórych rzeczach... Za kuwetę służy jej niewielka miska z odrobiną żwirku na dnie... Ale podobno żwirek pani kupuje sama.
I teraz nie wiem co robić. Może źle zrobiłam, że tam poszłam, pewnie jakbym nie wiedziała to bym się teraz nie martwiła. Ale wiem. Nie mam pojęcia co o tym sądzić, kicia nie wygląda na jakoś strasznie zaniedbaną, ma ładną sierść, ale jest chuda, chociaż z drugiej strony chudość niekoniecznie musi wynikać z niedożywienia. Nie wiem co robić, może z sąsiadami porozmawiać, może z tymi opiekunkami?
Co radzicie?

PostNapisane: Wto lip 29, 2003 20:57
przez Ofelia
nie wiem :( nie wiem czy opiekunki tej pani będą się interesowały kotem :roll:

PostNapisane: Wto lip 29, 2003 21:22
przez Beata
Katy, a moze z nia po prostu probuj rozmawiac??? Opieka spoleczna raczej na pewno nie przejmie sie kotem. A moze jakies wsparcie dla niej z ARKI albo CANISU albo jakies karmicielki kotow w okolicy? Trzymam kciuki,
Beata.

PostNapisane: Śro lip 30, 2003 7:58
przez Kasia D.
Kasiu, znam problem z autopsji, niestety...
Najlepiej byłoby gdybys mogła wpasć do niej raz w tygodniu ( weekend) i dopilnować czy kicia ma wode i co z jedzeniem. I weź numery telefonów do tych opiekunek i pogadaj z nimi. Dobrze byłoby załatwic gratisową sterylke dla koteczki. No chyba, że kobieta jest w stanie zapłacić...
I jeszcze powiem Ci, że zrobiłas najlepiej jak mogłas: takie zamykanie się na problem, który istnieje tylko po to aby nie psuc sobie komfortu psychicznego nazywa się małodusznością i jest klasyfikowane jako grzech ciężki ( pamietam z zajęć z etyki z Szostkiem :roll: )
Trzymaj się!

PostNapisane: Śro lip 30, 2003 17:02
przez Agness
Katy to jest dosyć ciężka sprawa, bo z jednej strony starsza pani, która potrzebuję towarzysza i z pewnością kot jest dla niej radością w samotnym życiu, z drugiej strony właśnie choroba, która powoduje, że zapomina o potrzebach kota. Moim zdaniem dobrze zrobiłaś idąc tam teraz możesz zadziałać. Może panie z opieki społecznej zgodzą się na to, aby przy okazji wizyt u starszej pani nalać kotu wodę, albo pozbierać miseczki z zaschniętym jedzeniem. Lub po prostu przypomną tej pani, że czas zająć się kotem?

PostNapisane: Śro lip 30, 2003 19:55
przez Malgorzata
Katy, a moze uda CI sie znalezc jakas chetna do pomocy w kociej sprawie z bliskiego sasiedztwa starszej pani? Moze w sklepie kogos znaja, moze jakas dziatwa szkolna, harcerze? Gdyby sie tak udalo, byloby to z pozytkiem i dla kota i dla pani - tez ma napewno kobieta smutne zycie...

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 9:30
przez Katy
Rozmawiałam właśnie z pracownikiem socjalnym, który ma ten rejon. A jako, że sama z zawodu jestem pracownikiem socjalnym to porozmawiałam sobie z tą panią tak od serca :wink:
Starsza pani ma bardzo zaawansowaną miażdżycę. Opiekunka środowiskowa przychodzi do niej prawie codziennie. Mam do niej kontakt, zaraz będę dzwonić i się dogadywać. Mam nadzieję, że z nia też się dogadam.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 9:44
przez Katy
Każdy mówi co innego :?
Rozmawiałam z pielęgniarką środowiskową. Ona przychodzi nie codziennie tylko dwa, trzy razy w tygodniu. Zawsze zostawia kotu jedzenie i wodę, tylko czasem starsza pani może wodę wylać :( Zaproponowałam żeby stawiała miseczki w jakimś miejscu do którego wejdzie kot, ale starsza pani nie będzie miała dostępu. I zostawiłam do siebie numer telefonu - w razie gdyby starsza pani miała iść do szpitala - będę kota doglądać.
Bedę tam też zaglądać co trochę. Więcej chyba zrobić nie mogę...

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 9:47
przez Malgorzata
Brawo, Katy! Pozdrawiam,M.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 12:20
przez Agness
A może taka miseczka z dozownikiem na wodę wtedy na dłużej starczy tej wody. Tylko ktoś musiałby to kupić :( Ale Katy jak komuś zwróciłaś na to uwagę to już jest dobrze.

PostNapisane: Pt sie 01, 2003 20:19
przez KasiKz
Katy, dobra robota!